Od prawie roku trwają negocjacje między Niepublicznym Zakładem Opieki Zdrowotnej Galmed i lekarzami z prywatnych gabinetów a władzami powiatu o obiekt tuż przy granicznym moście. Dawna miejska przychodnia jest własnością starostwa, które postanowiło ją sprzedać w przetargu. Spotkało się to z protestem zarówno medyków, jak i mieszkańców Słubic. Wtedy władze powiatu zaproponowały lekarzom, żeby kupili pomieszczenia, które tam zajmują. Według starostwa na korzystnych warunkach, a według medyków - po paskarskich cenach.
Lekarze pod ścianą
Galmed zajmuje przybudówkę, którą wyremontował za prawie ćwierć miliona złotych. - Teraz powiat chce od nas za 343 m kw. prawie 1,1 mln. zł i jeszcze oczekuje, że będziemy ponosić część kosztów w remoncie i utrzymaniu głównego budynku, z którym nie mamy nic wspólnego - mówi szefowa tej rodzinnej przychodni Bernadeta Gapińska. - Obietnica odliczenia poniesionych przez nas nakładów nie czyni tej oferty atrakcyjniejszą - dodaje. Galmed chętnie kupi przybudówkę, ale jeśli zostanie wydzielona z całego obiektu. Powiat się na to nie zgadza. - Dlatego nie zdecydowaliśmy się na złożenie oferty - tłumaczy B. Gapińska. - Pewnie dlatego właśnie podniesiono nam czynsz z 14 na... 42 zł za m kw., do tego jeszcze dochodzą opłaty za media - wylicza. A jeszcze w aneksie do umowy najmu zapisano, że czynsz może wzrastać nawet co kwartał. - Jeśli nie przyjmiemy tych warunków, to z końcem miesiąca dostaniemy wypowiedzenie najmu - denerwuje się B. Gapińska. Pacjenci Galmedu wpadli w popłoch. W naszej redakcji rozdzwoniły się telefony, ludzie przychodzą prosić o pomoc. - Co z nami będzie? - pytają. - Lekarze sobie poradzą, każdy z nich znajdzie jakiś lokal, ale my będziemy biegać między nimi po całym mieście - mówi Irena Stasik.
Starosta nie ustąpi
Niezadowolenia z oferty starostwa nie kryją specjaliści, wynajmujący na pierwszym piętrze w głównym budynku pomieszczenia na swoje gabinety. Im też czynsze wzrosły do ok. 42 zł za m kw., podczas gdy na wyższych piętrach są niższe. - Starostwo nas karze za to, że nie chcemy kupić pomieszczeń na jego warunkach, ale one są absurdalne - twierdzi chirurg Rafał Skotnicki. Połowę pierwszego piętra, gdzie funkcjonują trzy niezależne od siebie gabinety działające na kontraktach NFZ wyceniono na ponad pół miliona złotych. - Na dodatek wymaga się od nas, żebyśmy założyli w tym celu spółkę, to przecież chore - denerwuje się R. Skotnicki.
Starosta Andrzej Bycka przekonuje, że zarząd powiatu i radni zrobili wszystko, żeby pójść lekarzom na rękę. Twierdzi, że zaproponowane ceny kupna i nowe stawki czynszu są przystępne. - Ustalili je rzeczoznawcy - podkreśla. - Ja się nie ugnę, powiat nie będzie dopłacał do prywatnej działalności - zapowiada. Jeśli lekarze nie chcą ani dzierżawić, ani wykupić lokali w tym budynku, to trudno, za jakiś czas będą musieli go opuścić - twierdzi. Tą sytuacją są zaniepokojone władze gminy. - Nasi mieszkańcy muszą mieć przychodnię w dobrym miejscu i trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie - mówi zastępca burmistrza Katarzyna Mintus-Trojan.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?