Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze pod topór poszły morwy, cis, klon

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
Przy wilii instytucji odpowiedzialnej za ochronę środowiska wycięto rzadkie krzewy. Urzędnicy tłumaczą, że to projekt modernizacji podwórza i budynku wymusił zmianę roślinności.

"Szef Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze zapomniał, że ochrona środowiska to również ochrona przyrody. Zrujnował w ostatnim czasie poprzez swoje nieodpowiedzialne zamysły całkowicie roślinność w obrębie pięknej przedwojennej willi przy ul. Siemiradzkiego 19." - napisał do GL Czytelnik podpisujący się nazwiskiem Jewialski.

W liście czytamy, że na terenie inspektoratu wycięto cisa, a "pod piłę poszedł piękny modrzew, który jeszcze ledwo stoi z podciętymi korzeniami przed budynkiem i zawsze stanowił symbol tej instytucji. Oprócz tego chojna kanadyjska jest sukcesywnie niszczona, kasztanowiec okaleczany", a prócz tego usunięto piękne morwy rosnące wzdłuż płotu przy ul. Braniborskiej.

Czytelnik dodaje jeszcze: "to całe spustoszenie było możliwe do zrealizowanie dzięki innej szacownej instytucji, jaką jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, który jeszcze chwali się, że, jak duże pieniądze zostały na tę dewastację przeznaczone. A chodzi o 1,488 mln zł."
Co na to WIOŚ?

- Cis został wycięty w związku z modernizacja placu oraz obiektu - wyjaśnia Wojciech Konopczyński, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. - Dysponujemy odpowiednim pozwoleniem urzędu miasta w Zielonej Górze. I chociaż cis jest objęty ochroną w Polsce, pozwolono nam na to w ramach wyjątku, a w zamian nakazano posadzenie trzech innych cisów.

Na terenie placówki przy ul. Siemiradzkiego trwa rozbudowa laboratorium. - Powiększamy pracownie biologiczne, stawiamy dodatkowe piętro nad garażami - dodaje zastępca dyrektora. - Inwestycja warta prawie 1,5 mln zł jest związana z dyrektywą wodną, która mówi o tym, że do 2012 roku wszystkie wody powierzchniowe stojące mają osiągnąć stan dobry. W nowej pracowni staną mikroskopy wysokiej generacji, które wymagają odpowiednich warunków.

Krzysztof Bukowiec, naczelnik wydziału administracyjno-technicznego przekonuje, że to projekt rozbudowy budynku i modernizacji podwórza wymusił zmianę roślinności. - A cis to krzew, a ten na dodatek był stary - tłumaczy naczelnik. - Stał w pobliżu nowego budynku, a na dodatek utrudniałby dojazd. W piątek wycięliśmy klona, który był schorowany i zagrażał bezpieczeństwu. Żywopłot mamy obowiązek odnowić, a modrzew będzie obudowany ażurowym polbrukiem. Natomiast z kasztanowca usunęliśmy jeden konar, który nachodził na budynek, zresztą podczas robót to drzewo było obudowane dyktą, by nie doszło do uszkodzenia kory.

Czy wycinka cisa rzeczywiście była niezbędna? Wydaje się, że w Polsce zbyt często projektanci jak i inwestorzy idą po najmniejszej linii oporu, zapominając właśnie o ochronie przyrody. I tak na przykład kosztem pięknych alei klonów, dębów czy lip przebudowuje się drogi, chociaż niemieccy drogowcy potrafią zmodernizować trasy bez wycinek.

W tym kontekście Czytelnik "GL" przypomina, że cis jest najstarszą rośliną chronioną w Polsce. Korzysta z tego przywileju od 1423 roku, kiedy to król Władysław Jagiełło zakazał wycinania tych szlachetnych drzew. Również dzisiaj, na mocy Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 11 września 2001 r. cis objęty jest ochroną częściową - wprawdzie tylko na stanowiskach naturalnych, ale czy przy takiej instytucji nie powinien zostać zachowany?!"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska