Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziane z prowincji. Trzeciej możliwości nie ma? - felieton Andrzeja Pierzchały

Andrzej Pierzchała
Logiczny, oczywisty i zrozumiały poniekąd tok myślenia stanowi wprawdzie m.in., że określenie „sytuacja bez wyjścia” jest nie do końca precyzyjne, bowiem ostatecznie można coś zrobić lub nie. Czyli cokolwiek byśmy nie sądzili, alternatywa jednak istnieje zawsze.

A wspominam o tym, kontynuując niejako wywody ubiegłotygodniowe adresowane głównie, jako się rzekło, do „ludzi inteligentnych” (copyright by Kisiel), czyli myślących, refleksyjnych, poważnych, odpowiedzialnych, propaństwowców etc., których odstręcza kampanijny poziom debaty (nomen omen) publicznej. Choć przecież nazwanie debatą tego semantycznego i aksjologicznego chaosu, „zdobionego” wulgaryzmami i idiotyzmami (i nie wiadomo, co gorsze!), też może budzić niejaki sprzeciw. Tak czy owak, cokolwiek sądzić o rzeczywistości (tu i teraz), stawiam tezę natury ogólnej, że z praw i obowiązków obywatelskich należy korzystać niezależnie od okoliczności, a może nawet wręcz przeciwnie.

Przewidując jednocześnie wielorakie konsekwencje owych wyborczych wyników, bowiem nie uczestnictwo jest wyborem najgorszym z możliwych (sic!). A’propos - niedawno ktoś, kto określa się jako polityczny symetrysta, opisując naszą aktualną, nad wyraz stabilną, wbrew szalonej, totalnej, kampanijnej propagandzie, sytuację gospodarczą i społeczną, skonstatował „symetrycznie”, że rządzący mieli… szczęście. Człowiek zatem niepodatny na demagogiczne hasełka o katastrofie gospodarczej, autorytaryzmie, łamaniu konstytucji, braku wolności etc., wyliczający uczciwie obiektywne trudności ostatnich lat, z którymi obóz Zjednoczonej Prawicy poradził sobie znakomicie, w swoistej intelektualnej bezradności podał powód irracjonalny zgoła. No cóż, czemu nie, wszak szczęście… A ja pamiętam z lekcji historii, że np. Napoleon ponoć błyskawicznie odsuwał pechowców od dowodzenia. Ale bądźmy poważni, bowiem nadchodzące wybory to będzie również dość ostra cezura cywilizacyjna, która może zmienić w sposób zasadniczy III RP m.in. w kwestiach kulturowych, obyczajowych, społecznych, a nawet ekonomicznych. Nawet jeśli zdrowy rozsądek każe wiele z tych kampanijnych bredni puścić „mimo uszu”, to przecież mamy choćby w materii obyczajowej i społecznej trudne do zapomnienia, niejakie doświadczenia z przeróżnych kampanii, marszów, protestów, strajków czy akcji, że o wypaczającej rzeczywistość i bezkarnej aktywności medialnej, uwzględniającej tzw. media społecznościowe (to przecież gigantyczny, sterowany biznes!) nie wspomnę.

Nota bene mam poważne wątpliwości natury pragmatycznej w kwestii nagłaśniania wszelkich idiotyzmów pojawiających się w przestrzeni publicznej. Mechanizm taki, znany wszak od wieków, a uczenie zwany „anatomią prowokacji”, powoduje, że przeróżni szaleńcy, w tym aktualni i (hmm) przyszli „politycy” budują na owych anonsach swoją rozpoznawalność, a wśród emocjonalnie wzmożonego elektoratu (siła nienawiści do PiS i Kaczyńskiego jest realna) uzyskują nawet status… gwiazd. Nie chcę być złym prorokiem, choć wymowne przykłady Jachiry czy Wielgus, że o naszym szalonym senatorze nie wspomnę, a w kolejce czekają już np. „panie” Lempard i Szatan, powinny dać do myślenia również tym, którzy pamiętają, że to właśnie parlamentarzyści stanowią w III RP prawo. Słowem, dyktatura chamstwa i lewactwa „ante portas”! A ratunek? CDN

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska