W leśnym zagajniku koło Gorzycy widać ślady dramatycznej walki o życie. Porozrzucany mech, połamane gałęzie, parę kości i wielki fragment włochatej skóry. Dzik przegrał potyczkę z wilkiem i stał się jego obiadem.
- Zwierzę zostało rozszarpane na strzępy. Odyniec miał około 70 kilo wagi. Jak widać, została po nim tylko część kręgosłupa, kawałek skóry i trzy nogi. Jego głowa już zniknęła, a za parę dni po padlinie nie będzie żadnego śladu. W tym rejonie żeruje prawdopodobnie jeden tylko samotny wilk lub ich kilka. Nie widziałem, żeby akurat w tym rejonie grasowało całe stado - mówi Radosław Karolak, łowczy międzyrzeckiego koła Rogacz.
Przejeżdżamy samochodem terenowym kilka kilometrów dalej. Zatrzymujemy się przy zagajniku. Na kilkudziesięciu metrach kwadratowych porozrzucane są pojedyncze kości, racice i kawałek kręgosłupa. Ślady po kolejnej wilczej uczcie. Tym razem ofiarą był jeleń.
- Ostatnio tędy przejeżdżałem i spłoszyłem bieliki i kruki, które dobrały się do resztek. Jeleń leży blisko młodego sosnowego zagajnika. Pożywiał się tutaj, a sam został pożywieniem - dodaje R. Karolak.
Zobacz też: Wataha wilków w lubuskich lasach. Tak wygląda piękno natury [WIDEO]
Dziki problem
Myśliwi narzekają, że z lasów w zastraszającym tempie znika zwierzyna łowna. Z niedowierzaniem oglądamy zdjęcia rozszarpanych saren, jeleni i dzików, które padły ofiarą wygłodniałych wilków. - Zawsze najlepsze kąski zjada para alfa, czyli przywódcy watahy. Później do zdobyczy ruszają najmłodsi ze stada. Najgorzej natomiast ma odchowane potomstwo. Ono dosiada się do posiłku dopiero na samym końcu - mówi leśniczy z Międzyrzecza Marcin Pacia.
Tylko w zeszłym roku ofiarami wilczego apetytu padło dziesięć saren, trzy daniele, dwa dziki i 12 jeleni. To tylko ułamek dzikiej zwierzyny, która wpadła w krwiożercze paszcze drapieżnych czworonogów.
- Mieliśmy około 35-40 danieli. Po uczcie, jaką urządziły sobie wilki, pozostało ich tylko dziesięć. Zwierzyna łowna znika z lasów zbyt szybko. Każda wataha potrzebuje codziennie przynajmniej jedno zwierzę, dlatego skala problemu rośnie wraz z populacją drapieżników - dodaje M. Pacia.
Wilki atakują stadami
W rejonie Międzyrzecza polują przynajmniej dwie watahy. Jedna w okolicy Piesek, a druga w lasach koło Kalska. To jednak nie jest ich stała lokalizacja. Grasują też samotne osobniki, które dopiero zamierzają założyć rodzinę, takie możemy zobaczyć koło wspomnianej Gorzycy. Wilki mają bardzo dobry węch i rozpoznaje zapach ludzki z kilometra. Nie są jednak zainteresowane takim celem, ale jeśli skończy im się pożywienie w lasach, zaczną zbliżać się do osad ludzkich i atakować zwierzęta hodowlane.
Oko w oko z wilkiem
Jak w takim razie zachować się, gdy spotkamy wilka w lesie? Myśliwi informują, że jeśli dziki zwierz nie ucieka przed nami, to trzeba uciekać od niego. Nie zalecają poza tym spacerów z psami bez smyczy po lesie. Nawet najlepiej wyszkolony i obronny domowy pupil nie będzie miał żadnych szans w spotkaniu z drapieżnikiem.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, w lesie możemy spotkać hybrydę, czyli krzyżówkę wilka i psa. Będzie się ona zachowywała w bardziej śmiały sposób niż wilk.
Zobacz też wideo: Wilki widziane 10 km od Zielonej Góry
Zobacz też: Wataha wilków wpadła do miasta i...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?