Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winobranie 2010: Bawimy się tylko do wieczora

Marta Szkudlarek 68 324 88 54 [email protected]
WInobranie dobiega końca. Właśnie ekipa kończy składanie dużej sceny
WInobranie dobiega końca. Właśnie ekipa kończy składanie dużej sceny fot. Wojciech Waloch
Po ośmiu dniach zabawy znikają mała i duża scena. Po namiocie Małej Akademii Teatralnej nie ma śladu. Zostały stosika na winobraniowym jarmarku, miasteczko winiarskie i lunapark, który będzie działał do późnych godzin wieczornych.

Jak się bawiliśmy na tegorocznym święcie? - Całkiem dobrze. Byliśmy z dziećmi w lunaparku. Z jednej atrakcji skorzystaliśmy nawet całą rodziną - opowiada Julia Szewczyk z Nowej Soli. Z lunaparku można dziś korzystać do późnych godzin wieczornych.

Podobnie jak i ze stoisk winobraniowych. Pani Karolina, która sprzedaje zabawki dla dzieci nie zamierza tak szybko uciekać z Zielonej Góry. - Z doświadczenie wiem, że w każdym mieście, gdzie odbywa się większa impreza, największy napływ turystów jest pod sam koniec. A do tego ta pogoda. Proszę popatrzeć jakie tu tłumy - śmieje się pani Karolina ze Szczecina.

Faktycznie. Stoiska z zabawkami, ciuchami, koralikami są oblegane przez tłumy. Ledwo można przedostać się spod muzeum pod ratusz. Tam nieco luźniej. Zniknęła prawie cała mała scena. Pozostał tylko telebim do złożenia. Przez to w miasteczku winiarskim taki spokój, jakiego nie było tu już od przeszło tygodnia. - Mogliby dzisiaj jeszcze coś pograć. Tak smutno. Człowiek przyzwyczaił się do koncertów przez cały okres Winobrania. A dziś, gdyby nie jarmark, to w ogóle go nie czuć. Wina już kupić nie można naszego, bo się skończyło - narzeka Przemysław Karpiński, zielonogórzanin.

Dla maluchów pozostały atrakcje na pl. Bohaterów, bo namiot cyrkowy Małej Akademii Teatralnej nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Klinika Lalek zabrała wszystkie rekwizyty i nagle znów się pusto zrobiło. Na szczęście miasto nadal tętni życiem. Na Starym Rynku goście kupują sadzonki winogron, a na al. Niepodległości siedzą przy stolikach i konsumują obiad. - Dzisiaj jeszcze dużo zarobimy. Bo do zielonogórzan zawitało mnóstwo gości i gdzie ich mają zaprosić na obiad, jak nie w samo centrum imprezy? - pyta Danuta Całuje-Dybiona z Poznania, która obsługuje stoisko z grillem.

Pewnie wieczorem znów będzie szał. I trzy główne punkty w mieście: pomnik Bachusa, skwer pod Topolami i plac przed nowymi szaletami miejskimi pewnie będą oblegane przez tłum ludzi. Tak jak we wczorajszy weekend. Bo bawić się trzeba do końca.

- Tylko, żeby czysto się bawili. Bo w dzień jest jeszcze ładnie. Ale jak tylko zacznie się ściemniać co chwilę słychać tłuczone butelki, nie mówią o śmieciach jakie imprezowicze po sobie zostawiają. Trochę kultury - apeluje Zofia Bernadzikowska, zielonogórzanka, która mieszka w centrum miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska