Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócą do Polski dopiero, jak zarobią?

Redakcja
Z naszego regionu na saksy wyjechało najmniej osób. Jednak w proporcji do liczby mieszkańców wygląda to gorzej.

Mariola Dąbek z Zielonej Góry wpadła do rodzinnego miasta na chwilę, załatwić rozmaite papierkowe sprawy. I lekarza. Wraca do siebie, czyli do niewielkiego miasteczka pod Kolonią, do knajpy, w której jest kelnerką i trzech mieszkań, które sprząta.
- Sama nie wiem, czy można mnie zaliczyć do emigracji - mówi trzydziestolatka. - Na razie nie mam do czego wrócić, ale gdyby pokazała się szansa na przyzwoitą pracę, w końcu nie po to mam maturę i dwa lata studiów, aby do końca życia dawać się klepać po tyłku. Z grona moich przyjaciół, sześciu osób, cztery są za granicą.

Emigranci przysyłają do kraju coraz więcej pieniędzy

Statystycznie nie wygląda to źle. Z naszego województwa wyjechało za granicę zaledwie 60,9 tys. osób. To tak jakby wyjechały nasze dwa, trzy miasta powiatowe. Cóż to znaczy na przykład przy takiej Małopolsce, którą opuściło 187,5 tys. ludzi. Jednak, gdy popatrzymy na odsetek emigrantów, czyli 5,9 proc. to już plasujemy się w czołówce, wypadamy gorzej nie tylko od Malopolski, czy Mazowsza (2,8 proc.), ale nawet od Lubelszczycny (5,2) i województwa świętokrzyskiego (5,0).
- Niestety trzeba patrzeć właśnie na udział procentowy emigrantów, a nie ich liczbę - mówi zastępca dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego w Zielonej Górze Krystyna Motyl. - A i tak nie jest źle. Ale sądzę, że tylko dlatego, że aby u nas pracować w Niemczech wcale nie trzeba wyprowadzać się z domu, emigrować. Wszystkie regiony z tej emigracyjnej czołówki łączy jedno - wysoka stopa bezrobocia, delikatnie mówiąc słaba ich kondycja gospodarcza.

W Słubicach i Gubinie można spotkać w okolicy przejść granicznych grupki ludzi, zazwyczaj mężczyzn, którzy czekają na zleceniodawców z Niemiec - położą płytki lub skopią ogródek. Jednak Gros Polaków dorabiających za Odrą i Nysą ma stałe kontakty. Jeszcze w ubiegłym roku Polacy mogli także składać podania o pracę sezonową w centralnym niemieckim urzędzie pracy. Teraz pierwszeństwo mają obywatele dotkniętych kryzysem państw strefy euro.

- Dziś tłum chętnych do podjęcia pracy w Niemczech wcale nie wali - dodaje Małgorzata Kordoń z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. - Po pierwsze okazuje się, że nasza znajomość niemieckiego jest koszmarna, po drugie stawki oferowane polskim gastarbeiterom wcale nie są aż tak ciekawe. Na dodatek poszukiwani są ludzie o specyficznych kwalifikacjach. Jednak dwa lat temu, gdy znana sieć fasfoodów oferowała pracę w Niemczech bez znajomości niemieckiego, przyszedł tłum.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska