WYBORY PARLAMENTARNE. Rozmowa z Jolantą Fedak, szefową lubuskiej PSL, kandydatką lubuskich struktur tej partii na stanowisko premiera

Dlaczego nie ogłosiliście na konferencji, że jest pani kandydatką lubuskiego PSL na premiera?
Koledzy w sztabie wyborczym zgłosili taką kandydaturę, ale o tym na razie za wcześnie mówić. Najpierw, po pierwsze trzeba te wybory wygrać, żeby być kandydatem na premiera, a po drugie trzeba stworzyć rząd. Być może będzie to rząd jednorodny, ale jest duża szansa, że będzie koalicyjny. Jest wiele rzeczy, które wcześniej muszą się rozstrzygnąć.

Mogłaby pani być wicepremierem.
Trzeba powiedzieć, że czas kobiet w polityce przyszedł i to nie tylko w polityce polskiej, ale też europejskiej. Znam osobiście Urszulę von der Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej, ponieważ była ministrem rodziny i pracy, wtedy kiedy ja też byłam takim ministrem w Polsce. Nawet się bardzo polubiłyśmy, bo to jest bardzo miła osoba. Kobiet polityków jest więcej.

Wróćmy na lokalny grunt. Wyrolowała pani panią Olimpię Tomczyk – Iwko, która użyła takich słów, mówiąc o wspólnej liście do Sejmu?
Myślę, że tutaj problemem były kłopoty o charakterze technicznym, bo trzeba było na czas dostarczyć dokumenty.

Zawsze osoby, które funkcjonowały w samorządzie były po drodze PSL-owi. Mamy na liście dwie osoby z tego ugrupowania. To jest pani Wioleta Haręźlak i młody radny Łukasz Mejza, który dopiero uczy się polityki.

To dwie osoby z sejmiku. Czy po wyborach, jest możliwe, że zmienicie koalicję i razem z PiS-em będziecie rządzić województwem?
Proszę na razie nie gdybać, co będzie po wyborach. Na to jeszcze będzie czas. Jeżeli współpraca będzie układała się dobrze, to wszystko będzie okej. Jeżeli będą jakieś zacięcia i wątpliwości, to spróbujemy najpierw je wyjaśnić i naprawić.

ZOBACZ FILM - CZY NALEŻYSZ DO KLASY ŚREDNIEJ