Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciek bez końca

(th)
Nie dość, że Jolanta Prokopowicz zmaga się z nowotworem, to jeszcze w szpitalu zaraziła się gronkowcem. Jest tylko jeden antybiotyk, który może zwalczyć te bakterie. Bardzo drogi.

J. Prokopowicz w listopadzie ub. r. znalazła się na oddziale laryngologii szpitala w Zielonej Górze. Miała problemy z uchem i węzłami chłonnymi. Diagnoza była okrutna - nowotwór, guz na węzłach chłonnych i leczenie na oddziale onkologicznym.
Jakby tego było mało, podczas leczenia w Zielonej Górze pojawił się gronkowiec. - To choroba zakaźna, więc pewnie ktoś mnie zaraził w szpitali - przypuszcza kobieta.

Wyciek bez końca

Ta bakteria spowodowała, że z guza zaczął się wyciek.
- Ordynator stwierdził, że co ma wylecieć to wyleci i ten problem się skończy. Tymczasem sączy się do dziś - opowiada mieszkanka Żagania.
J. Prokopowicz dowiedziała się w międzyczasie, że szefem Dolnośląskiego Centrum Onkologii jest dr Marek Pudełko. - To człowiek z Żagania, w tym samym czasie chodziliśmy do liceum. Znajomi podpowiedzieli mi, żebym się z nim skontaktowała - mówi.
M. Pudełko zareagował szybko. Mieszkanka Żagania już w styczniu była na konsultacjach we Wrocławiu, potem została na leczeniu. - Diagnoza była prosta. Guz okręcił się wokół tętnicy i nikt nie podejmie się wyleczyć go operacyjnie. Trzeba zrobić to lampami. A naświetlać wolno tylko suche miejsce, czyli trzeba najpierw zlikwidować sączenie - tłumaczy J. Prokopowicz.
Po serii badań okazało się, że tylko jeden lek może zwalczyć uciążliwą bakterię - Linezolid (inna nazwa Zyvox). - I tu zaczynają się ogromne problemy. Dwa opakowania tego leku kosztują 6 tys. zł. A starczają tylko na dziesięciodniową kurację. Ale to dla mnie jedyna szansa - dodaje żaganianka.

Renta mniejsza

J. Prokopowicz wysłała prośbę do Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze o refundację zakupu leku. Na odpowiedź czekała kilka dni. - Nie mogę czekać, powinnam zacząć brać ten lek 2, 3 tygodnie temu. A mnie na niego nie stać. Mam rentę rehabilitacyjną 814 zł, od przyszłego miesiąca będzie jeszcze niższa. A kto mi da pożyczkę, jak w każdej chwili mogę umrzeć - pyta J. Prokopowicz.
Odpowiedź z NFZ nie była jednak zadowalająca. - To nie jest lek onkologiczny tylko antybiotyk, który nie znajduje się na liście leków refundowanych - tłumaczy rzeczniczka prasowa zielonogórskiego NFZ Ewa Lurc. - Nie mamy żadnego prawa, żeby ten lek refundować. Takie jest rozporządzenie ministra zdrowia.
Mieszkance Żagania starają się pomóc sąsiedzi, jeden z nich wyprowadza psa Mikę. Panią Jolantę często odwiedzają też koleżanki z pracy. - Nie zapominają o mnie. Niewiele mogą, bo same za dużo nie zarabiają. Ale zawsze zrzucą się choć na bieżące potrzeby. Czasem aż mi głupio - przyznaje J. Prokopowicz.
NFZ nie da pieniędzy, bo nie może, ale zasugerował jedno rozwiązanie. - Być może pani Prokopowicz może się starać o dotację celową z pomocy społecznej w swoim mieście. Takie rozwiązanie zasugerowaliśmy jej w naszym piśmie - tłumaczy E. Lurc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska