- Nie dziwię, że będzie mniej autobusów na naszej trasie - mówi Janina Wasilewska, sołtys Bogumiłowa. - Ten, który jeździł o szóstej rano wiózł do miasta tylko dwie osoby. Wiadomo, że nikomu to się nie opłacało. Coraz więcej osób jeździ samochodami, więc autobusy są puste - dodaje sołtyska.
Ale z drugiej strony obawia się likwidacji linii. - Już niedługo, w okresie wakacji będzie źle. W roku szkolnym gimbusy zabierały przy okazji pasażerów z przystanków. Latem już nie będą kursowały. Źle się dzieje. Ci, którzy nie mają aut będą mieli problem.
Czytaj też: Miasto chce przejąć udziały w zielonogórskim PKS-ie, żeby chronić miejsca pracy
Gmina musi dopłacać
- Dopłacamy do nierentownych kursów, ale PKS musiał wyciąć najbardziej deficytowe połączenia do Bogumiłowa, Olszyńca i innych miejscowości - wylicza wójt gminy Żary Wiesław Polit. - Mieszkańcy jakoś sobie dają radę, większość ma dziś samochody. Do Lubanic na przykład są tylko cztery połączenia, ale nie słyszałem, żeby ktoś narzekał.
- Niestety, nasza gmina musi dopłacać do nierentownych kursów, bo inaczej mieszkańcy niektórych wiosek nie dojadą do lekarza, czy gdziekolwiek - mówi Ryszard Klisowski, wójt Przewozu. - Wystarczy wspomnieć Sobolice, Sanice, Dobrzyn, czy Dąbrowę Łużycką, przez które nie jedzie żaden przelotowy autobus. I nadal będziemy dopłacali, nie mamy innego wyjścia. Będziemy zgłaszali postulaty do Urzędu Marszałkowskiego o dotacje dla przewozów pasażerskich. Tak jest na przykład w Niemczech, gdzie państwo dotuje komunikację publiczną - dodaje.
Józef Słowikowski, prezes żarskiego PKS przyznaje, że sytuacja z przewozami pasażerskimi jest coraz gorsza. - Ubiegły rok zamknęliśmy ze stratą 800 tys. zł, a od początku tego roku odnotowaliśmy już 400 tys. straty. Zlikwidowaliśmy już 22 połączenia, ale to nie koniec. Rosną koszty z powodu wzrostu cen paliw, podatków, a maleje liczba pasażerów. Będziemy zmuszeni zlikwidować kolejne połączenia. Wiąże się to z redukcją zatrudnienia. Autobusy, które będą niepotrzebne, trzeba będzie oddać na złom, bo stojąc na placu też będą generować koszty - zaznacza prezes.
Prezes potwierdza, że w Niemczech i innych krajach europejskich, państwo dotuje przewozy pasażerskie nawet w 70 procentach. - W Polsce nikt się tym nie przejmuje. Rozmawialiśmy wiele razy w tej sprawie w Urzędzie Marszałkowskim, ale słyszymy, że nie ma na to pieniędzy. A na szynobusy i samoloty do Warszawy są pieniądze - dodaje J. Słowikowski.
Pasażerowie przesiądą się do pociągów?
Czy marszałek województwa lubuskiego może dotować przewozy pasażerskie PKS wzorem innych krajów europejskich - pytamy Grzegorza Jankowskiego, dyrektora departamentu gospodarki i infrastruktury w Urzędzie Marszałkowskim w Zielonej Górze. - Właśnie została uchwalona nowa ustawa o komunikacji publicznej, która przewiduje taką możliwość. Ale do tej ustawy nie ma jeszcze rozporządzeń, potrzebny jest także plan rozwoju komunikacji. takiego planu także jeszcze nie ma. W tej sytuacji o dotacjach w tym roku nie może być mowy - wyjaśnia dyrektor.
Dyrektor Jankowski zaznacza, że trzeba pomyśleć także o alternatywnych środkach transportu pasażerskiego. - Nasze drogi nie tylko są coraz bardziej zniszczone, ale i coraz bardziej zatłoczone. W tej sytuacji warto odbudować połączenia kolejowe - stwierdza.
Czytaj też: Żary: PKS buduje nowy dworzec autobusowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?