Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbąszynek: Brawa za frekwencję!

Eugeniusz Kurzawa 0 68 324 88 54 [email protected]
Za nami przedterminowe wybory uzupełniające na stanowisko burmistrza. Wygrał je w pierwszej turze Wiesław Czyczerski, który w latach 1994-2006 pełnił już tę funkcję.

Czyczerski przegrał natomiast elekcję w 2006 r., kiedy to burmistrzem został wcześniejszy przewodniczący rady miejskiej Jan Mazurek, który niestety, zmarł po dwóch latach.

Dlatego ogłoszono wybory uzupełniające. Oprócz Czyczerskiego wystartowało w nich jeszcze dwóch kandydatów, Edmund Białasik i Piotr Lipiak.
Bardzo wysoka, jak na wybory uzupełniające, okazała się frekwencja, która sięgnęła 47,93 proc. W. Czyczerski zdobył 2.153 głosy (68,30 proc.), następny P. Lipiak 522 (16,56 proc.), a E. Białasik 477 (15,13 proc.).

- Jeszcze przez 14 dni się nie rozwiązujemy, mogą bowiem w tym czasie wpłynąć skargi wyborcze - stwierdziła Mariola Czajkowska, przewodnicząca miejskiej komisji wyborczej. Komisja liczyła głosy w niedzielę do 23.00, zaś pół godziny po północy zawiozła wyniki do Zielonej Góry, do okręgowej komisji wyborczej.

- Nie było żadnych incydentów podczas wyborów, wszystko przebiegło spokojnie - dodaje M. Czajkowska. Przewodnicząca w poniedziałek wręczyła W. Czyczerskiemu oficjalne zaświadczenie, że został burmistrzem. Urzędowanie rozpocznie on jednak od poniedziałku.

- Wpierw nowy burmistrz musi złożyć ślubowanie na sesji rady miejskiej - tłumaczy przewodniczący rady miejskiej Jan Mazur, który od razu zwołał nadzwyczajne posiedzenie rajców na piątek, 10 października, o 15.00 w ratuszu.

Rozmowa z Wiesławem Czyczerskim, nowym burmistrzem Zbąszynka

Zbąszynek: Brawa za frekwencję!

Wiesław Czyczerski. Lat 51, magister inżynier transportu, absolwent Politechniki Krakowskiej, żona Małgorzata, chemik, dzieci: Piotr (lat 27), Elżbieta (23) i Asia (18), hobby historia, strzelectwo sportowe.
(fot. fot. Bartłomiej Kudowicz)

- Wyspał się pan już po kampanii wyborczej?
- Ostatnie trzy nocki miałem zarwane, ale nie tyle kampanią wyborczą, bo ona się zakończyła w piątek o północy, co pilnowaniem słupów i plakatów, żeby ich nikt nie zrywał.

- Tak ostra była rywalizacja?
- Nie, była raczej spokojna, ucywilizowana, ale diabeł nie śpi. Lepiej więc pilnować.

- Jak pan ocenia to, co się zdarzyło w niedzielę?
- Dwie sprawy przywróciły mi wiarę w ludzi i demokrację lokalną. W najbardziej opozycyjnym okręgu wyborczym w Kosieczynie uzyskałem 64 proc. głosów, zaś w "moim" okręgu poparło mnie aż 74,5 proc. osób, chociaż z niego startował też jeden z konkurentów. To dało mi zastrzyk optymizmu.

- Wybory to już historia. Ala pana chyba ta historia nieco obtłukła?
- Może nie tyle mnie, co rodzinę. Powiem szczerze, że z wyniku wyborczego ucieszyłem się przede wszystkim ze względu na żonę. W ostatnim czasie była jednym kłębkiem nerwów. Po co ci to, pytała mnie. Mam nadzieję, iż teraz rozładuje się, podobnie zresztą jak dzieci. Ileż bowiem można służyć komuś za cel niewybrednych żartów, komentarzy? Bo co innego dyskusja z kimś, spieranie się na poglądy, a co innego być opluwanym przez tchórzliwych anonimów...

- Od czego zacznie się urzędowanie w ratuszu?
- Od przeglądu sytuacji, od stwierdzenia zaawansowania bieżących prac i realizacji projektów. Muszę się szybko zorientować w tym, gdyż chcę wejść z marszu. Na pewno trzeba będzie zająć się takimi inwestycjami drogowymi, jak ulice Topolowa i Sportowa. No i wziąć się za gospodarkę wodno-ściekową. Generalnie - żadnej rewolucji, nic nowego nie zrobię, chcę kontynuować to, co zacząłem jeszcze w poprzedniej kadencji.

- Przed wyborami zapowiadał pan, że fachowcy z urzędu mogą liczyć na dalsze zatrudnienie. A kogo pan zatrudni jak swego zastępcę?
- Też zaskoczenia nie będzie. Złożyłem propozycję pracy na etacie zastępcy-sekretarza panu Jankowi Makarewiczowi, który ze mną współpracował w ostatnich latach. Wprawdzie wiem, iż ma inne oferty, nawet zagraniczne, ale liczę, iż podejmie to wyzwanie.

- Dziękuję.

Obywatele zdali egzamin

Analiza Daniela Bijata, historyka i pomysłodawcy debaty przedwyborczej:

- Przede wszystkim trzeba podkreślić bardzo wysoką frekwencję podczas wyborów; 47,93 proc. uważam za znakomity wynik! Co oznacza, że mieszkańcy naszej gminy, mówiąc górnolotnie, spełnili swój obywatelski obowiązek. Zdali egzamin.

Być może w pewnym stopniu przyczyniła się do tego, nagłośniona przez media, w tym "GL", próba przeprowadzenia debaty trzech kandydatów w ostatnim dniu kampanii. Wprawdzie pomysł nie doszedł do skutku wobec niechęci dwóch sztabów wyborczych, ale zrobił nieco szumu wśród mieszkańców.

Z tego płynie wniosek, że dwa z trzech sztabów nie doceniły siły mediów i poza rutynowymi spotkaniami z wyborcami nie skorzystały z możliwości, jakie z kolei wykorzystał ostateczny zwycięzca. Wziął on udział (sam, bo reszta się nie stawiła) w debacie w Telewizji Zbąszyńskiej, skorzystał z bezpłatnego czasu antenowego, jaki dawały regionalne media elektroniczne, miał dobrych doradców, w odróżnieniu od pozostałych kandydatów. Krótko: kampania Wiesława Czyczerskiego była profesjonalna.

Wprawdzie wiadomo, że władza "się zużywa", a pan Czyczerski rządził gminą już 12 lat, nie mniej uczynił z tego swoją siłę. Nie potrafili natomiast znaleźć i "sprzedać" swoich mocnych stron panowie Lipiak i Białasik. A przecież programy, jak i elektorat wszystkich trzech startujących do ratusza były podobne. Trudno zresztą było oczekiwać wyraźnych różnic programowych, wszak wiadomo co jest do zrobienia w mieście i gminie.

Wynik ostateczny mówi, że społeczeństwo legitymizowało władzę burmistrzowską pana Czyczerskiego znacznie wyraźniej, niż w przegranych dwa lata temu wyborach. Ma więc dziś solidne podstawy do rządzenia.

Komentarz

Kto zyskał, kto stracił

Decyzja społeczeństwa zbąszyneckiego podjęta w niedzielnych wyborach burmistrzowskich oznacza rozstrzygnięcia w kwestii najbliższych kroków samorządu lokalnego.

Kończy się okres bezkrólewia, miejmy nadzieję, iż zacznie się powrót miasta do czołówki lubuskich gmin stawiających na inwestycje i rozwój. O tym, w jaki sposób sytuacja się rozwinie zdecydują najbliższe tygodnie, miesiące po wodzą Wiesława Czyczerskiego.

Z drugiej strony owo rozstrzygnięcie oznacza, jak się wydaje, trudne momenty dla leżącego za miedzą Zbąszynia, gdzie przez ostatnie dwa lata Czyczerski wspierał (niemającego doświadczenia samorządowego) burmistrza Leszka Leśnego.

Który - zdaje się - nie ma jeszcze kandydatów na wakujące stanowisko zastępcy i sekretarza, choć ten ostatni już dwa tygodnie temu złożył rezygnację. Na moje pytanie o wskazanie nowych osób w swym otoczeniu L. Leśny tylko zażartował, iż jeszcze nie zwolnił z pracy zastępcy.

Czy Zbąszyniem będą rządzili z tylnego siedzenia kolejowi emeryci, jak się komentuje w mieście, czy ci, którzy zaproponowali ongiś Leśnemu fotel po Rafale Suchorskim? Niestety - dla Zbąszynia - jedni i drudzy wydają się być równie niekompetentni.

Puentując - tu gdzie zyskał Zbąszynek, stracił Zbąszyń. A może się mylę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska