Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Inwestor i wykonawca spierają się o remont ul. Jaskółczej

Przemysław Piotrowski 68 324 88 53 [email protected]
Prezes San-Budu Wojciech Pawlik i naczelnik do spraw inwestycji Paweł Urbański twierdzą, że nie prowadzą wojny, ale brak porozumienia w wielu kwestiach jest aż nadto widoczny. Czy konflikt skończy się w sądzie?  (fot. Mariusz Kapała)
Prezes San-Budu Wojciech Pawlik i naczelnik do spraw inwestycji Paweł Urbański twierdzą, że nie prowadzą wojny, ale brak porozumienia w wielu kwestiach jest aż nadto widoczny. Czy konflikt skończy się w sądzie? (fot. Mariusz Kapała)
- Dostaliśmy produkt źle zrobiony, a do tego nie poczuwa się pan do błędu - grzmiał naczelnik Paweł Urbański, wytykając remont Jaskółczej. Szef San-Budu Wojciech Pawlik: - Nie ma to dowodów i pan doskonale o tym wie.

San-Bud Wojciecha Pawlika remontuje większość ulic w mieście. Magistrat nie jest zadowolony z jakości prac. Naczelnik Urbański zarzuca firmie niesolidność. Prezes odpiera zarzuty. A na przedłużających się remontach cierpią mieszkańcy.

Obie strony konfliktu skonfrontowaliśmy w naszej redakcji. Było ostrrro!

Paweł Urbański: - Znaczna różnica zdań pojawiła się w momencie, gdy San-Bud na pewnych odcinkach ul. Jaskółczej i Ogrodowej wykonał prace niezgodnie z zasadami sztuki budowlanej. Wtedy zareagowałem zdecydowanie. Moim zadaniem jest przede wszystkim dbałość o jakość. Wymagają tego od nas również mieszkańcy, którzy zgłaszali wiele krytycznych uwag. Ponadto proszę wrócić do artykułów Gazety Lubuskiej, jest ich kilkadziesiąt. Mam tutaj ich kopie, gdzie zarówno gazeta jak i ludzie wypowiadali się na temat jakości i tempa realizowanych prac. Chciałbym przypomnieć, że na tej inwestycji straciliśmy trzy miliony złotych dofinansowania od pani wojewody, a ja nie mogłem sobie pozwolić, aby odbierać roboty wykonane niesolidnie.

Wojciech Pawlik: - Wszystko było zrobione poprawnie, a cała sytuacja została wywołana w okresie wyborczym. Nie wiem, komu z magistratu zależało na...

Urbański: - Przepraszam, że wejdę w słowo, ale jaki byłby polityczny interes miasta w tym okresie, aby spierać się z wykonawcą? Wręcz przeciwnie.

Pawlik: - Dobry gospodarz bierze kij do ręki i gania wszystkich leniuchów i tak to miało wyglądać. Pan się boi o jakość na Jaskółczej, bo gdzieś tam coś pan widział, czy stwierdził, czy zrobili to jacyś inspektorzy. Ale konkretnych, namacalnych uwag nie ma.

Czytaj też: Janusz Kubicki: – Nie zapłacę za remont Jaskółczej. To fuszerka

Urbański: - Mamy zjazdy, rondo przy Jaskółczej i Wiśniowej czy Ogrodowej i Fabrycznej, gdzie stoi woda albo krawężniki zostały ułożone nierówno, wzdłuż odcinka ul. Jaskółczej złącza się rozchodzą. To są rzeczy namacalne i bezpośrednio wpływające na trwałość drogi. OK, jest gwarancja czy rękojmia, ale pytanie brzmi: czy miasto płaci za produkt nowy, czy używany? Bardziej obrazowo - wyobraźmy sobie sytuację, że przychodzę do salonu i kupuję nowy drogi samochód, a sprzedawca mówi, że auto ma "tylko” kilka głębokich rys, jest bez dwóch świateł i lusterek. Nie mogę sobie pozwolić, aby płacić kilka milionów złotych za zły produkt i od razu dostawać informację, że to poprawimy, tamto zweryfikujemy, tam trochę sfrezujemy, itd. I gdyby firma uderzyła się w pierś i przyznała do błędów, to na pewno doszlibyśmy do porozumienia. A ja nie mogę podpisać odbioru źle wykonanej pracy i już. Wspomnę też, że do dzisiaj usterki te nie zostały usunięte, a już pojawiają się nowe.

Pawlik: - Wspomina pan wciąż o odbiorze, którego ciągle nie ma. I panie naczelniku, musi się pan liczyć z tym, że sprawa trafi do sądu i będę walczył o 800 tys. odszkodowania. Bo te bezprawne zabranie nam aż prawie miliona złotych za kilkudziesięciogodzinne spóźnienie, te wszystkie upokorzenia ze strony miasta. Nie mogę odpuścić.

Urbański: - Protokół wraz z załącznikami wymieniającymi usterki jest i to podpisany przez wszystkich przedstawicieli San-Budu. Ale my tu mamy mówić o współpracy, a pan mówi o sądach. Takie słowa nie pozwolą nam dojść do porozumienia. I proszę powiedzieć, jak mieliśmy zareagować, gdy dostaliśmy produkt źle zrobiony, a do tego wykonawca nie poczuwa się do błędu. Były zrobione wszelkie pomiary i...

Pawlik: - I gdzie te dokumenty? Nie ma to dowodów i pan doskonale o tym wie. Nie były robione żadne pomiary.

Urbański: - Oczywiście, że były. Są podpisane przez obie strony i stanowią załącznik do protokołu odbioru końcowego. Sam spędziłem przy nich wiele godzin i są zarówno u mnie w biurze jak też u pana w firmie.

Pawlik: - Przy takim sporze, jak pan sam widzi, potrzebny jest jakiś biegły. Jeśli nie uda się tego załatwić polubownie, to trudno. Jeszcze mamy czas, aby się dogadać, ale na dziś zostawmy to. Przejdźmy może do obecnie budowanej ul. Jędrzychowskiej, gdzie nasza współpraca wygląda chyba znacznie lepiej.

Urbański: - Dokładnie. I chciałbym zaznaczyć, że między nami nie ma wojny. I takiej prowadzić nie chcemy. Po prostu mamy inne zdanie w wielu kwestiach, ale przykład Jędrzychowskiej pokazuje, że mimo sporych ostatnio różnic, próbujemy się dogadać.

Pawlik: - Wyjął mi to pan z ust, panie naczelniku.

Urbański: - Ale żeby nie było tak kolorowo, to przy tej konkretnej inwestycji mamy zastrzeżenia co do liczby pracowników i sprzętu na budowie oraz tempa prowadzonych robót. Co prawda ostatnio one przyspieszyły, ale wciąż mam wrażenie, że San-Bud nie daje z siebie tyle, ile powinien, aby przynajmniej roboty bitumiczne zakończyć przed nadejściem kiepskiej pogody.

Pawlik: - Niewielkie opóźnienia na drugim z trzech odcinków są związane z późniejszym zakończeniem robót przez Musing, o czym miasto doskonale wie i z tego powodu przedłużyło nam termin. Najgorsze jest jednak to, że robiąc na tych fragmentach podbudowę, wykonał zwykłą fuszerkę, a ja nie będę kładł w tych miejscach asfaltu na piasku. Dokumenty przedstawione są jako poprawne, czego nie rozumiem, bo inspektora, który je podpisywał, znam od 20 lat. Dla mnie to szok, nie spodziewałem się tego po nim. I powiem tak, my najpewniej zerwiemy tę ich fuszerkę w diabły i zrobimy wszystko od nowa.

Urbański: - Akurat w kwestii złego wykonania inwestycji przez Musing się nie zgadzam. Na prośbę San-Budu zostały wykonane odkrywki, zrobione pomiary i dokumentacje, które potwierdzają dobrą jakość prac. Nie widzę tu więc podstaw do obaw, bo odpowiedzialność i tak spoczywa na Musingu. Rozumiemy natomiast problemy techniczne pojawiające się na inwestycji i gdy jest to uzasadnione, wyrażamy zgodę na przedłużenie terminów realizacji. Zaznaczę jeszcze, że San-Bud realizuje zadania trudne technicznie, na drogach o dużym natężeniu ruchu, z dużą ilością urządzeń. Dlatego staramy się być wyrozumiali. Ale moim zdaniem wszystko na Jędrzychowskiej dałoby się zrobić szybciej, gdyby zaangażowanie pieniędzy i ludzi ze strony firmy było większe.

Pawlik: - Firma wykonuje wiele zleceń, ale nawet nie o to chodzi. Ja nie mogę sobie pozwolić na postój, a szlag mnie trafia, gdy jedziemy z robotą, a tu przerwa. Czemu? Bo słup. Jedziemy dalej - przerwa. Czemu? Bo studzienka kanalizacyjna. I tak dalej. To powoduje, że momentami przesuwam zasoby ludzkie w inne miejsca i rzeczywiście czasami może wyglądać, jakby pracowników było mało. Ale zostawmy to, my damy radę ukończyć to w terminie. I cieszy mnie, że ta współpraca zaczyna układać się między nami lepiej.

Urbański: - Mnie też i życzyłbym sobie, żeby wszystkie inwestycje były wykonywane solidnie i terminowo, bo mieszkańcy rozliczają nas właśnie z tych dwóch rzeczy. No i żeby nie było tych nieporozumień pozainwestycyjnych.

Pawlik: - Też bym sobie tego życzył. A gdybyście cofnęli tę bezprawną karę miliona złotych przy remoncie Jaskółczej, którą nałożyliście na moją firmę w tak trudnym czasie, to w ogóle nie byłoby o co kruszyć kopii. Ale wy nie chcecie, a ja nie mogę na to pozwolić. I prawdopodobnie pójdę do sądu.

Czytaj też: Uciekły pieniądze na remont zielonogórskich ulic

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska