Barwy kampanii. Wyróżnienia dla swoich, Rafalski do góry nogami, a Mejza po bandzie

Na szczęście tylko na płocie, ale zrobił to w tak uroczy sposób, że pani Justyna powinna go mocno pilnować. – Chcę by moja kochana Justyna czuła wsparcie męża – napisał w mediach społecznościowych i zadeklarował, że będzie tyrał przy jej kampanii. Potem, do wieszania Justyny Lewickiej, namawiał innych. Wyborcy domagają się więcej, chcą odwiedzin tej kandydatki. Patryk Lewicki nie mówi „nie”.

Kucharze wiedzą, że smak konstruuje się poprzez odpowiednie proporcje słodkiego i słonego, kwaśnego i gorzkiego, ale do tego wszystkiego, niezbędna jest głębia smaku. Poseł Mejza pichci Lubuszanom kolejne przedwyborcze potrawy. Nie kluczy, nie owija w bawełnę, a przy tym jest pracowity. Wie, że jak chce się zadowolić wszystkich, to nie zadowala się nikogo. PiS-owscy wiarusi zarzucają mu zbytnią ekspansję. Niepotrzebnie, jest sobą. Każdy pies chce być wilkiem, więc wyżera z miski innym.

Na każdym kroku potwierdza się, że potrzebne są zmiany. - Mieszkańcy mają dość bezradności rządzących – uważa Grzegorz Maćkowiak, kandydat PiS do Senatu w okręgu zielonogórskim. Poszło o zapaść na kolei. To temat samograj, bo politycy PO spadli tu poniżej linii obciachu. On sam, nie ma za kontrkandydata nikogo z tej partii, ale trzyma w garści zwycięski los. Nawiasem mówiąc, jego kontrkandydaci nawet nie wiedzą o co chodzi.

Aż się człowiek wzdryga na myśl, że gdyby żył jeszcze Jaruzelski, Urban oraz Kiszczak, też byliby w komitecie wyborczy generała Mirosława Różańskiego. Ten generał, z wieloletnim stażem w partii komunistycznej, tym razem postanowił spróbować czegoś nowego: w jego komitecie znalazł się Lech Wałęsa ps. „Bolek” oraz Władysław Frasyniuk, człowiek, który munduru nie nosił, ale skutecznie na niego pluł. Generałowi podpowiadamy. Żyje jeszcze Grzegorz Piotrowski z SB – ten który zabił ks. Jerzego Popiełuszkę. Lepiej się nie da!

Gość nieoczywisty

Nie wszystkim przeszło po pandemii. Covid-19 objawiał się podobno brakiem smaku. Nie wiadomo, co było bardziej niesmaczne: zaproszenie do studia Radia Gorzów Jerzego Wierchowicza z Nowoczesnej, czy jego wynurzenia, że w Polsce mamy już prawie dyktaturę, a za chwilę będziemy mieli faszyzm. - Jak ja mogę panu pomóc, żeby pan wygrał wybory? – indagował swojego gościa redaktor Dreczka. – Zapraszając mnie i pozwalając na głoszenie moich poglądów – szczerze odpowiedział kandydat. Przestrzegamy. W większej dawce, słuchacze mogą tego nie przeżyć. Nie sugerujemy odsłuchiwać. Kurtyna w dół.

Jedni twierdzą, że odjechała, inni dostrzegli ją na nieboskłonie lub nawet dalej. Nam wydaje się, że płynie i zachowuje się jak wodzirej na „Titanicu”, który właśnie obrał kurs na górę lodową. Z urzędu Marszałkowskiego wielką chochllą leją propagandę, że winę za kolejową zapaść ponoszą wszyscy, ale nie zarząd województwa. – Jej odjechał peron spod nóg – rzekł był w Radiu Zielona Góra, kandydat PiS na posła Łukasz Mejza. Wojewoda Władysław Dajczak uważa, że jest całkiem inaczej. - Odleciała w kosmos. Chwaliła się nawet, że jest pierwszym kosmonautą w województwie lubuskim i trochę w stanie nieważkości pozostaje – stwierdził.

Różne rzeczy pije się w gabinetach członków zarządu województwa. U Jędrzejczaka, wiadomo, ale ciekawsza jest praktyka picia wazeliny w gabinecie marszałek Polak. Kandydaci: Sługocki i Sibińska, nie chcieli być kelnerami na bankiecie lubuskiego samorządu, dlatego upomnieli się o swoje. Efekt? Otrzymali odznakę honorową za zasługi dla województwa lubuskiego z rąk innej kandydatki, Elżbiety Polak. Śmieszne? Nie, żenujące. Z drugiej strony, nic wielkiego, taką samą otrzymał kiedyś szofer przewodniczącego sejmiku. Niesmak pozostaje.

W lubuskich mediach, na całego i z impetem, pojawiła się w tym tygodniu, Maja Nowak z Trzeciej Drogi. Najpierw u red. Janusza Życzkowskiego, a potem u red. Błaszczaka z Gorzowa. Szczerze, błyskotliwie i bez wielkiej polityki, mówiła o rzeczach może mało znanych, ale ważnych. Gorzej, gdy była pytana o relacje z koalicjantem z PSL. Tu, wiła się jak dżdżownica na haczyku, jakby nie miała kręgosłupa, a przecież ma „jedynkę” i ludowcy mogą ją pocałować tam, gdzie kończą się plecy.

Nie ma lidera lubuskiego PSL na miarę Zycha i Fedak. Jest wyłącznie kostium, który nie pasuje do Tomczyszyna. On sam zachowują się jak Kolumb: nie za bardzo ma świadomość, gdzie i po co płynie za cudze pieniądze. Ostatnio, dopłynął, a właściwie doleciał, do Izraela. Wycieczkę, podobnie jak obwieszanie plakatami w powiatach żarskim i żagańskim, zorganizowało mu Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego. Czy jest koszerny? Na tą chwilę widać, że głównie pazerny. Do banerów za publiczne, dorzucamy ogłoszenia prasowe.

- Obróć tabelę, Rafalski na czele - w ten oto nowatorski sposób promuje się Tomasz Rafalski, który kandyduje do Sejmu z miejsca ostatniego na liście PiS. I tu kluczowe pytanie: czy postawi wszystko na głowie? Pewne jest to, że mocno stąpa po ziemi i nie obraca kota ogonem. Wciąż jednak widać go mało. Zdobycie mandatu nie będzie łatwe, ale nie jest niemożliwe. Zasłużoną dla kraju i regionu matkę, znają już wszyscy, ale chcieliby poznać również syna. Jest co pokazywać!

Są kandydaci, którzy nie lukrują rzeczywistości, nawet w trakcie kampanii wyborczej. - Rumiana dziewoja po 50-tce – tak o sobie napisała poseł Kucharska-Dziedzic. Pod tym względem daleko jej do innych liderów lewicy, ale trzeba się starać. Czarnym snem SLD-owskiej części Nowej Lewicy jest to, że da radę dłużej i więcej.