Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bóg zawsze jest w środku

Zbigniew Borek 95 722 57 72 [email protected]
KS. Jarosław Zagozda ma 45 lat, pochodzi ze Strzelec Krajeńskich, ukończył tu Technikum Mechanizacji Rolnictwa, a potem Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu. Posługę kapłańską pełnił w Głogowie, Sulechowie, Lubsku i Gorzowie. Teraz jest proboszczem w podgorzowskiej Baczynie. Lubi czytać biografie i dzienniki, ostatnio zafascynowały go "Dzienniki Kołymskie” Jacka Hugo - Badera. Słucha głównie jazzu, ostatnio też sporo folku. Chętnie jada tradycyjne zupy, ale zasmakował mu też chłodnik z arbuza i cytrynowa z ryżem. Sam chętnie w kuchni przyrządza makarony, zwykle razowe, np. z tuńczykiem i pomidorami.
KS. Jarosław Zagozda ma 45 lat, pochodzi ze Strzelec Krajeńskich, ukończył tu Technikum Mechanizacji Rolnictwa, a potem Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu. Posługę kapłańską pełnił w Głogowie, Sulechowie, Lubsku i Gorzowie. Teraz jest proboszczem w podgorzowskiej Baczynie. Lubi czytać biografie i dzienniki, ostatnio zafascynowały go "Dzienniki Kołymskie” Jacka Hugo - Badera. Słucha głównie jazzu, ostatnio też sporo folku. Chętnie jada tradycyjne zupy, ale zasmakował mu też chłodnik z arbuza i cytrynowa z ryżem. Sam chętnie w kuchni przyrządza makarony, zwykle razowe, np. z tuńczykiem i pomidorami. Paweł Kozłowski
- Jak tak gnasz na motorze, desce czy na nartach, to ty Pana Boga gonisz czy może troszkę od Niego uciekasz? - pytam mojego kolegę, księdza Jarosława Zagozdę z Baczyny pod Gorzowem.

- To cacko to jest...
- ... chopper. Wysoko trzymasz kierownicę, nie jak w harleyu. Konkretnie to honda VTX, kultowy model, jeden gaźnik, dwa cylindry.

- Ile wyciągnąłeś?
- Bezpieczną prędkość (uśmiech).

- A tak konkretnie? 160? 180? 200?
- Bezpieczną prędkość (śmiech).

- Chcesz powiedzieć, że to nie jest hulajnoga?
- No nie jest.

- A deska?
- Fanatic, 115 litrów wyporności, 260 cm długości. Taka do średniowiatrowych warunków.

- Żagiel?
- Zależy, jak wieje, sam wiesz. Teraz mam dwa: 7 metrów kwadratowych i 5,4.

- No i jeszcze narty.
- Carvingi, Atomic.

- Jak tak gnasz na motorze, desce czy na nartach, to ty Pana Boga gonisz czy może troszkę od Niego uciekasz?
- Ani jedno, ani drugie. Nie mam takiej potrzeby.

- To gdzie jest wtedy Pan Bóg, skoro nie za tobą ani nie przed tobą? Obok? Nad?
- W środku. Pan Bóg zawsze jest w środku. We mnie, w moim otoczeniu, we wszystkich wydarzeniach. Nie chodzi o prędkość, tylko o spotkania z fajnymi ludźmi i obcowanie z naturą. To świetne uczucie. Ty wiesz, że jak jedziesz motorem, to czujesz w nozdrzach, gdy nadchodzi burza, choć jeszcze jej nie widzisz? Albo jak pachnie rzepak, gdy nie dzieli cię od niego szyba samochodu?

- Nie chodzi ci o to, żeby oderwać się od wszystkiego? Na motorze nie jeżdżę, ale jak płynę na desce, jadę na nartach czy snowboardzie, cenię sobie to, że nie myślę o niczym innym.
- To jest dla mnie odpoczynek, możliwość poukładania sobie różnych spraw, ale nie oderwanie od Pana Boga. Na wodzie, na stoku i na trasie nie noszę koloratki, ale nadal jestem księdzem.

- Ale urlopy miewasz?
- Miewam, ale na nich też jestem kapłanem. Nie ma, że zamykasz drzwi "firmy" i jesteś po "pracy". Jak jechałem raz na urlop, był wypadek. Podszedłem do rannego, powiedziałem, że jestem księdzem i mogę go wyspowiadać. Nie był w stanie, był w szoku. Udzieliłem mu rozgrzeszenia bez spowiedzi. Jest taka formuła w Kościele, która na to pozwala w obliczu zagrożenia życia.

- Na Facebooku też jesteś księdzem?
- Oczywiście, ale to nie jest tak, że się z tym obnoszę. Nie obnoszę, ale też tego nie ukrywam, można zobaczyć na moim koncie zdjęcia z duszpasterstwa. Raz jednak zaprojektowałem na żaglu alfę i omegę. Pierwszą i ostatnią literę greckiego alfabetu. Z księgi Apokalipsy: "Ja jestem początkiem i końcem wszystkiego" - powiedział Pan Bóg. Czasem ktoś po tym dopytywał, czy jestem kapłanem.

- A jak jesteś z ekipą na desce czy na motorze? "Szczęść Boże, jestem ksiądz Jarosław" - czy tak się witasz z ludźmi?
- Nie, w tych ekipach motorowych czy windsurfingowych się po prostu znamy i wiemy, że jeden jest biznesmenem, inny księdzem, a jeszcze inny dziennikarzem. A jak kogoś nie znasz, to wychodzi naturalnie. Raz surfowałem na jeziorze Niesłysz w Niesulicach, byłem wtedy w parafii w Sulechowie. Poznałem nad wodą fajnych ludzi z Nowej Soli. Toczyła się rozmowa, że w Boże Ciało ma wiać i umawiali się na pływanie. Ja powiedziałem, że nie dam rady. - A, pewnie idziesz na procesję? - zagadnął jeden. Ja że tak, a on, że po procesji przecież jeszcze będzie wiało. Ja na to, że mam trzy.

- I jak ludzie reagują?
- Normalnie, nie ma żadnego szoku.

- "Mięsem" rzucają przy tobie, gdy wiedzą kim jesteś?
- Jak ktoś zaklnie, to przecież ja go nie wyklnę, ale każdy sobie wyznacza granice.

- A ty? Gdzie są twoje granice?
- Na przykład w tym, co mówię. Staram się nie mówić, co myślę, ale myśleć, co mówię.

- Na kazaniu czy tak w ogóle?
- Zawsze, ale to nie znaczy, że nie popełniam błędów. Ostatnio pewna pani przysłała mi e-mail po kazaniu w Baczynie, że nie bardzo jej się podobało to, co powiedziałem.

- Ludzie chętnie księżom przyłożą?
- Wielu ludzi zakłada, że ksiądz ma być wzorem, ale my nie głosimy osobistego doświadczenia. Żaden ksiądz nigdy wzorem nie będzie, a jak sam o sobie tak pomyśli, to będzie początek końca jego kapłaństwa. Wzorem jest Pan Bóg, Pan Jezus. Ksiądz - jak każdy człowiek - jest grzeszny.

- Jak grzeszy ksiądz?
- Jak każdy: myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem.

- Ale rozumiesz ludzi, którzy woleliby, żeby ich proboszcz nie tylko głosił z ambony o tym, jak żyć w rodzinie, ale też sam był tego przykładem?
- Wiem, że są takie głosy, ale one wynikają z tego oczekiwania, żeby ksiądz był wzorem. Ksiądz nie byłby wzorem życia rodzinnego, nawet gdyby miał rodzinę. Nie powinniśmy szukać wzorców u księdza czy u sąsiadów, bo mamy wzór rodziny: Święty Józef, Matka Boska i Dzieciątko Jezus.
- I absolutnie nigdy nie naszła cię taka myśl, że chciałbyś mieć żonę i dzieci?
- Absolutnie nigdy. To dla mnie dowód, że idę właściwą drogą. Że się nie pomyliłem.

- Nigdy nie żałowałeś?
- Nigdy.

- Skąd wobec tego tyle tych pasji, które z posługą nie mają wiele wspólnego? Deska od 15 lat, narty też, motor od siedmiu. Wszystko to zacząłeś, jak już byłeś duchownym.
- Wiesz, ja bym nawet nie nazywał tego pasjami, tylko sposobami spędzania wolnego czasu. Być może gdybym nie był księdzem, to też bym się tym zajmował, bo zawsze "coś" robiłem. W technikum grałem na trąbce szkolnej orkiestrze i w big bandzie, teraz zresztą też sięgam czasem po ten instrument czy po gitarę. Jeżdżę też na rowerze, latem na normalnym, teraz na stacjonarnym...

- ...Biegasz też?
- Tylko po kolędzie (śmiech). Nie, nie biegam, bo nie lubię. Wszystko to razem wzięte, ten motor, deska, narty czy rower, to jest jednak tylko margines mojej aktywności.

- A główna jej część to...
- ... oczywiście posługa kapłańska. Przygotowuję się do homilii, sakramentów, rodziców do chrztu, prowadzę kursy przedmałżeńskie, uczę w szkole religii, prowadzę księgi parafii itd. Mam pod opieką 2 tys. wiernych, do tego trzy kościoły w Baczynie, Marwicach i Racławiu oraz wielki budynek plebani. Muszę ci powiedzieć, że jako wikary nie zdawałem sobie sprawy, ile to jest roboty.

- A może chciałbyś się piąć w kościelnej hierarchii?
- W życiu nie przyszło mi to do głowy. W Kościele nie funkcjonuje słowo "kariera" czy "awans". Nie ma "lepszych" i "gorszych" parafii. Ja mogę powiedzieć, że bardzo mi dobrze w Baczynie, ale jak biskup wyda dekret, to w ciągu dwóch dni jestem spakowany i mogę się przeprowadzać.

- Czemu was tak przerzucają?
- Takie są potrzeby. Ksiądz zaczyna studia, ktoś musi mu pomóc. Gdzie indziej ksiądz umiera...

- Albo porzuca kapłaństwo?
- Tak, to się też zdarza. Ludzie czasem odchodzą od Kościoła, a kapłani też są ludźmi.

- Miałeś u siebie przypadki odejścia od Kościoła?
- Tak. Dwa. Jedna pani oświadczyła mi, że mam za duże wymagania przed pierwszą komunią, dlatego ona wypisuje dziecko z religii. W drugim przypadku chodzi o pana w podeszłym wieku, który postanowił rozstać się z Kościołem.

- Nie próbowałeś ich zatrzymać?
- Nie. Jedyne, co mi zostaje, to rozmowa, ale nie namawianie. Kościół to nie firma. Nie zajmujemy się zatrzymywaniem i pozyskiwaniem klientów ani lokowaniem produktu. Ten pan był bardzo zaskoczony, że ja go nie zatrzymuję. Sprawa jest w trakcie, więc być może jednak nie odejdzie.... Człowiek jest wolny, sam musi decydować, czy chce żyć z Panem Bogiem - w domu, pracy, na desce, rowerze czy na motorze. "Jeśli chcesz, pójdź za mną" - głosi Pan Jezus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska