MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Celina Domagała to istny wulkan energii

Dagmara Dobosz 068 324 88 71 [email protected]
Pusia i Arielka to małe ulubienice pani Celiny. Nie odstępują jej na krok i lubią być noszone na rękach.
Pusia i Arielka to małe ulubienice pani Celiny. Nie odstępują jej na krok i lubią być noszone na rękach. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Od ponad ćwierćwiecza śpiewa w zespole i działa społecznie. Do tego zajmuje się domem i rodziną. Od lat zmaga się z chorobą i wciąż znajduje w sobie siłę do walki.

Celina Domagała z uśmiechem na ustach wita nas w progu domu. Stawia na stoliku ciasto, proponuje kawę z mlekiem.

- Prawdziwe, prosto od krowy. Ostatnia mleczna we wsi - zachwala mleko gospodyni. Po chwili przynosi kronikę Wierzbniczanek, pokazuje fotografie, żywo opowiada o sukcesach zespołu. Widać, że trudno jej usiedzieć w jednym miejscu.

- Tu są zdjęcia z dożynek powiatowych, byłam wtedy starościną - wspomina. Obraca karty kroniki i już mówi o kolejnym festynie, festiwalu, przeglądzie. Aż szkoda przerywać jej ciekawe opowieści.

- Prowadzę tę kronikę od trzynastu lat - podkreśla z dumą.

Kobieta orkiestra

Potrzeba dłuższej chwili, żeby wyliczyć wszystkie zajęcia, które zajmują panią Celinę. Od 26 lat śpiewa w zespole Wierzbniczanki, a od siedmiu sprawuje funkcję jego szefowej. Jest przedstawicielem Izby Rolniczej Powiatu Nowosolskiego i Gminy Bytom Odrzański, działa w Stowarzyszeniu Przyjaciół Bytomia Odrzańskiego. Była w klubie amazonek, ale z niego zrezygnowała, bo nie starczało jej na wszystko czasu.

- Do tego ciągle jestem żoną, matką, babcią i teściową, która ma obowiązki rodzinne - dodaje ze śmiechem. Codziennie rano wiezie ośmioletnią wnuczkę Julkę do szkoły, a potem przywozi ją z powrotem do domu. Gotuje, sprząta, zajmuje się zwierzętami m. in.: wspomnianą już krową, dwoma bykami, dwoma końmi, kurami i 40 kaczkami. Nie można też zapomnieć o dwóch miniaturowych Yorkach, Pusi i Arielce, które nie odstępują swej pani na krok.

Tylko swoje warzywa

Państwo Domagałowie mają 30 arów działki, które pani Celina wykorzystuje na ogród. Znaleźć tu można dosłownie wszystkie warzywa, od pietruszki po kabaczki i dynię.
- W tym roku miałam piękne pomidory, pierwszy raz mi takie wyrosły - podkreśla.

W ogrodzie pani Celina spędza dużo czasu i wkłada w niego mnóstwo pracy. - I tak opłaca się uprawiać własne warzywa, bo mam pewność, że są w 100 proc. naturalne. Korzysta też z tego, co dają zwierzęta, ma mięso, mleko i śmietanę, wyrabia ser. Wszystkie produkty "swoje" i zdrowe. A o zdrowie pani Celina musi dbać, ponieważ od 1980 roku trzykrotnie przeszła chorobę nowotworową. Miała siedem operacji, ale za każdym razem wygrywa walkę. Dzięki temu docenia każdą chwilę.

- Codziennie dziękuję Bogu za kolejny dzień życia. Celowo mam tyle zajęć i pracy, żeby nie myśleć o chorobie - przyznaje. Chociaż ma w sobie dużo energii zdarza się, że przeciwności losu ją załamują, ale nie poddaje się i zawsze się podnosi.

Rozśpiewane życie

Niemal w tym samym czasie, gdy pani Celina zachorowała po raz pierwszy, zaczęła się jej przygoda ze śpiewem.

W ubiegłym roku obchodziła razem z córką Eweliną 25-lecie działalności w zespole. Bo na próby przychodziła z czteroletnią dziewczynką, która chciała śpiewać razem z mamą. Dziś do Wierzbniczanek należy kolejne pokolenie, czyli córka pani Ewelina - ośmioletnia Julka.

- Często na spotkaniach rodzinnych śpiewamy a'cappela i jest wesoło - mówi pani Celina. Zespół, który istnieje od 45 lat występuje nie tylko w Polsce, ale także m. in. w Czechach i Niemczech. Na międzynarodowym festiwalu "Łużyczanie 2007" w Niemczech, na który zjechali wykonawcy z całego świata, Wierzbniczanki reprezentowały Polskę. Mają różnorodny repertuar, śpiewają dużo piosenek góralskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska