Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Drużyny pierścienia", czyli kto jest największym wygranym wyborów samorządowych. I kto je przegrał

Artur Rosiak
Ruchy miejskie nigdzie w Lubuskiem nie zdobyły samorządów, w Gorzowie straciły wpływ na miasto (na zdjęciu liderka Kocham Gorzów Marta Bejnar - Bejnarowicz)
Ruchy miejskie nigdzie w Lubuskiem nie zdobyły samorządów, w Gorzowie straciły wpływ na miasto (na zdjęciu liderka Kocham Gorzów Marta Bejnar - Bejnarowicz) Jakub Pikulik
Koniec ruchów miejskich, zwycięstwo ,,Drużyn Pierścienia’’ i obudzenie się świadomości samorządowej - to główne wnioski po tegorocznych wyborach - pisze w swojej opinii Artur Rosiak, urzędnik z Witnicy.

Wybory samorządowe praktycznie za nami, jeszcze tylko w niedzielę czekają nas dogrywki w drugich turach wyborów na burmistrzów i wójtów. Już teraz jednak można się pokusić o wnioski, jak zmienił się nasz samorząd lokalny. Poniższa analiza jest wyrywkowa i ma swoje subiektywne ułomności, ale pewne zjawiska widać jak na dłoni.

To, co najbardziej rzuca się w oczy, to odrodzenie samorządowego myślenia wśród mieszkańców regionu. Widać to było na ulicach i w internecie. Mnożyły się akcje społeczne, happeningi, na Facebooku i w innych mediach społecznościowych toczyły się gorące dyskusje. Przede wszystkim jednak namawiano się wzajemnie: ,,Idźmy na wybory!’’ To hasło w kampanii padało najczęściej. Stąd znakomita frekwencja - z 44,6 proc. w 2014 r. do 50,3 proc. w tych wyborach. I nie jest to, moim zdaniem, szklany sufit. Szacunek dla wyborów samorządowych będzie rósł, bo Lubuszanie uświadamiają sobie coraz lepiej, co tak naprawdę ma wpływ na ich codzienne życie.

Tę kampanię przegrały ruchy miejskie. Nigdzie w Lubuskiem nie zdobyły samorządów, w Gorzowie straciły wpływ na miasto. Paliwa w mijającej kadencji wystarczyło im tylko na czas przedwyborczy, a po wyborach i szczególnie w ostatnich miesiącach tej kadencji, nastał czas samorządowych liderów. To właśnie drużyny tych liderów - wójtów, burmistrzów, prezydentów - są największymi wygranymi tych wyborów. Andrzej Kunt wprowadził 12 na 15 swoich radnych, radni Wadima Tyszkiewicza mają 17 na 21 mandatów, a Mateusz Feder ma 11 na 15 radnych, tylu radnych ma również nowy burmistrz Słubic Mariusz Olejniczak. Prezydenci Jacek Wójcicki i Janusz Kubicki też mają najsilniejsze drużyny (odpowiednio: 10 i 11 radnych). Wszystkich ich przebił jednak Marek Cebula w Krośnie Odrzańskim, który ma 14 na 15 radnych. ,,Drużyny Pierścienia’’ dadzą włodarzom komfort zarządzania gminami przez najbliższych 5 lat. Grę na liderów było widać nawet po nazwach komitetów - nazwy w stylu ,,KWW Razem dla Gminy’’ czy ,,KWW Miasto dla Mieszkańców’’ zamieniano na nazwiska liderów i to one przyciągały wyborców.

Sejmik samorządowy świeci odbitym światłem polityki ogólnokrajowej i tu widać dużą stratę głosów PSL (z 66 tys. do 47 tys. głosów) oraz wzrost głosów na dwa główne ugrupowania polityczne. Lokalny elektorat PiS wzrósł dwukrotnie - cztery lata temu do sejmiku ta partia uzbierała 49 tys. głosów, teraz zebrała ich ponad 96 tys. Podobny przyrost zwolenników zanotowała Koalicja Obywatelska - z 73 tys. do 115 tys. głosów. Bezpartyjne ugrupowania zachowały swój stan posiadania.

Ciekawe rzeczy wydarzyły się jednak w powiatach, gdzie PSL, ogłaszające ogólnopolski sukces wyborczy, przegrało - jak w powiecie zielonogórskim, gdzie odpłynęło tej partii 2 tys. zwolenników, albo w powiecie słubickim, gdzie straciło ponad 1,1 tys. wyborców. I nawet gdy zachowywało swój elektorat, jak w powiecie strzelecko - drezdeneckim czy gorzowskim - PiS i KO zyskiwały dużo większe poparcie.

Za wygranego w powiatach może się uważać PiS. Ta partia we wspomnianym powiecie gorzowskim zwiększyła swój elektorat z 2,8 tys. do 6,3 tys. głosujących, a w powiecie strzelecko - drezdeneckim z 1,1 tys. do 3,4 tys. W powiecie zielonogórskim partia Kaczyńskiego pozyskała ponad tysiąc nowych wyborców, a w powiecie słubickim zwiększyła grono zwolenników dwukrotnie. Ale i Koalicja Obywatelska silniej weszła w powiaty. Wygrała w powiecie gorzowskim (wzrost o ponad 2 tys. wyborców) i zielonogórskim (wzrost o 1,5 tys. wyborców), powiększyła elektoraty w innych powiatach. Swój stan posiadania zachowały też komitety skupiające znanych samorządowców startujących do powiatu - i tutaj znów najskuteczniejszą grą była gra na liderów. Tak było w powiecie strzelecko - drezdeneckim, gorzowskim, sulęcińskim czy zielonogórskim. Znane nazwiska zapewniły komitetom samorządowców podobną liczbę głosów, jak cztery lata temu.

Gra na liderów spowodowała, że większość włodarzy zachowała swoje stanowiska. ,,Nowi młodzi’’ przed czterema laty na swoich stanowiskach (np. Mateusz Feder w Strzelcach Krajeńskich, Dariusz Jaworski w Witnicy, Jacek Wójcicki w Gorzowie) teraz się umocnili. D. Jaworski w porównaniu z I turą poprzednich wyborów zyskał 1,3 tys. nowych głosów, M. Federowi w cztery lata przybyło 3 tys. zwolenników, a J. Wójcicki zebrał 5 tys. głosów więcej. Marek Cebula zwiększył elektorat z 4,3 tys. do 6,2 tys. osób. Nawet Wadim Tyszkiewicz narzekający na spadek popularności (o około 7 proc.) w liczbach bezwzględnych zanotował zwyżkę wyborców o 1600 osób.

Większym wydarzeniem tej kampanii może być za to porażka Macieja Pietruszaka w Drezdenku. Burmistrz, który cztery lata temu wygrał w pierwszej turze, tydzień temu stracił 2 tys. wyborców, a nowa pani burmistrz Karolina Piotrowska nie dość, że zebrała o tysiąc głosów więcej niż jej kontrkandydat w 2014 r., to jeszcze wprowadziła do rady miejskiej ośmiu radnych, potwierdzając argument, że w tych wyborach rządzili liderzy i ich drużyny. Ciekawie wydarzyło się też w Międzyrzeczu, gdzie 4 lata temu Remigiusz Lorenz wszedł do drugiej tury z urzędującym burmistrzem Tadeuszem Dubickim, mając podobną liczbę głosów i w dogrywce pokonał go 56:44. Tym razem to Lorenz jest w roli starego burmistrza, z którym do drugiej rundy wszedł pretendent Zbigniew Smejlis z podobną liczbą głosów. Na dodatek obaj mierzyli się w wyborach przed czterema laty i obaj w ciągu kadencji zanotowali taki sam wzrost głosów - o zaledwie… 3 proc..

I na koniec uwaga o stylu prowadzenia kampanii. Kolejny raz, zwłaszcza w internecie (ale i na tablicach i słupach ogłoszeniowych), pojawiła się bardzo ostra kampania negatywna. Fałszywe profile na Facebooku, memy o kandydatach stały się codziennością kampanii. O ile jednak cztery lata temu wiele osób dawało się na to nabrać, o tyle w tych wyborach ci, którzy prowadzili kampanię negatywną, przeciwko swoim kontrkandydatom - przegrywali. Krytykując swoich przeciwników w wyborach, robili im tak naprawdę bezpłatną reklamę.

Niezadowoleni i przegrani wytoczą pewnie za dwa lata machiny oblężnicze w postaci referendów. Ale to narzędzie samorządności okazało się w ostatnich czterech latach swoją karykaturą, stając się jedynie metodą (bardzo nieskuteczną) na polityczne próby odwrócenia wyniku wyborczego pod płaszczem troski o samorząd lokalny.

I w nadchodzącej kadencji samorządu nieskuteczność referendów się nie zmieni.

Zobacz też: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej (02.11.2018)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska