Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów już bez Wielkopolski? O tym zdecydują mieszkańcy. Skąd wzięła się nazwa miasta?

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
W najbliższych miesiącach mieszkańcy północnej stolicy Lubuskiego zdecydują, czy chcą, aby ich miasto było Gorzowem czy Gorzowem Wielkopolskim. – Mamy nadzieję, że na początku 2025 roku, na 80-rocznicę polskości miasta, uzyska ono należną mu dumną nazwę Gorzów bez żadnych przymiotników i dookreśleń – mówią zwolennicy zmiany nazwy.

- Gorzów nie zasługuje na dalsze trwanie w tym fałszywym statusie, jeśli chodzi o nazwę miasta – mówi Jerzy Korolewicz, prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej. W ostatnią środę na sesji rady miasta zapowiedział, że w najbliższych dniach grupa mieszkańców (wśród nich są m.in. regionaliści, historycy czy pracownicy naukowi gorzowskich uczelni) złoży w magistracie wniosek o zarządzenie konsultacji społecznych w sprawie zmiany nazwy miasta. Chodzi o usunięcie z niej przymiotnika i by Gorzów Wielkopolski był Gorzowem.

Sam „Gorzów” był już wcześniej

Dzisiejsza nazwa miasta Gorzów Wielkopolski funkcjonuje oficjalnie od 2 marca 1946. Tego dnia Rządowa Komisja Ustalania Nazw Miejscowości zdecydowała o nadaniu miastu nazwy Gorzów z dodaniem słowa Wielkopolski. Zrobiła to, choć miasto nie tylko nie leży w Wielkopolsce, ale przez 689 lat od chwili powstania nigdy nie było na terenie Polski (najbardziej wysunięte rubieże dochodziły bowiem do Santoka).

Trwa głosowanie...

Jak powinno nazywać się miasto?

A skąd właściwie wziął się ten pomysł? Miało dojść do tego pod silnym wpływem poznańskiego środowiska naukowego.
Nazwa Gorzów na określenie miasta nad Wartą funkcjonowała już jednak dużo wcześniej. I było to wiele lat przed tym, zanim niemiecki do 1945 Landsberg an der Warthe zaczęto nazywać Gorzowem.

„Przez lata zakodował się w społecznej świadomości stereotyp, że polska nazwa miasta Landsberg an der Warthe została wymyślona w 1945 r., ponieważ miasto nie miało nazwy polskiej. Zawirowania z ustanowieniem urzędowej nazwy miasta po zawierusze II wojny światowej – Kobyla Góra, Gorzów nad Wartą i wreszcie Gorzów Wielkopolski – tylko utrwalały ten stereotyp. Tymczasem obok oficjalnej nazwy niemieckiej istniała również nazwa polska, która zachowała się w XIX-wiecznym piśmiennictwie” – pisał na naszych łamach ponad osiem lat temu Henryk Maciej Woźniak, prezydent Gorzowa w latach 1994-1998.

Po raz pierwszy w polskim piśmiennictwie nazwa Gorzew pojawiła się w dziele „Polska w kształcie dykcjonarza historyczno-statystyczno-jeograficznego”, które zostało wydane w 1838 w Paryżu”. Taka sama nazwa pojawiła się też w dziele „Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym”, wydanym w 1848.

„Polską nazwę miasta, z tym że już we współczesnym brzmieniu Gorzów, można spotkać również na mapie Królestwa Polskiego, wydrukowanej na przełomie wieków XIX i XX we Lwowie – opowiadał na naszych łamach były prezydent, który jest jedną z osób inicjujących konsultacje społeczne w sprawie nazwy. To, że nazwa Gorzów funkcjonowała przed wojną, udowodnił nam też kilka lat temu mecenas i radny Jerzy Synowiec, pokazując mapę z 1936.

- W latach 30. powstawało wiele różnych map, na których używano wymyślonych lub odkopanych nazw słowiańskich dla nazywania wielu miejscowości, które leżały za Polską. Dla Monachium preferowana nazwę Mnichowo, dla Stralsundu – Strzałowo, a dla Landsberga – Gorzów – opowiadał nam parę lat temu gorzowski regionalista Robert Piotrowski. – My wiemy, że Landsbergów było, i jeszcze jest, kilka. Prawdopodobnie gdzieś na jakimś etapie postawiono na analogię. Skoro Landsberg in Oberschlesien to Gorzów Śląski, ktoś uznał, że można tę konsekwencję zastosować w przypadku Landsberga nad Wartą – dodawał R. Piotrowski. Przy okazji mówił, że sama nazwa Gorzów prawdopodobnie wzięła się od góry, tak samo, jak jest ona w nazwie Landsberg.

O zmianie mówi się od lat

Do naszych materiałów sprzed kilku lat wracamy nie bez powodu. Dyskusja o zmianie nazwy miasta odbywa się w Gorzowie (Wielkopolskim) co kilka lat od ponad ćwierćwiecza. W 1995 r. o pozbyciu się przymiotnika z nazwy mówił prezydent Woźniak. W 2000, już za prezydentury Tadeusza Jędrzejczaka, odbył się nawet swego rodzaju plebiscyt. Było 25 tys. głosów za pozostawieniem nazwy Gorzów Wielkopolski oraz 10 tys. za odrzuceniem przymiotnika. Dodajmy jednak, że „karty do głosowania” były wówczas dostępne w wielu punktach miasta i można było je wziąć w dowolnej liczbie, więc trudno dziś uznać wyniki sprzed 23 lat za miarodajne. Gdy różne gorzowskie redakcje, także nasza, organizują internetowe głosowanie, po jednej ze stron jest pięćdziesiąt kilka procent głosujących, a po drugiej – czterdzieści kilka procent. Od lat głosy rozkładają się mniej więcej po równo.

O zmianie nazwy mówiło się też w 2010, gdy miasto zaczęło używać hasła „Gorzów – Przystań” (dziś już zarzuconego). Eksperci od marketingu i marki miast zachęcali wówczas magistrat do porzucenia przymiotnika, ale do tego nie doszło.

Spora dyskusja na temat zmiany nazwy była także w wakacje 2015, a zaczęła się od tego, że Stargard Szczeciński ogłosił, że od 1 stycznia 2016 będzie już Stargardem. Prawnicy Jerzy Wierchowicz i Jerzy Synowiec pracowali już nawet nad uchwałą w sprawie zmiany nazwy, prezydent Jacek Wójcicki zapowiadał konsultacje społeczne. Do nich jednak nie doszło. Teraz do konsultacji społecznych już raczej dojdzie. Po prawidłowym złożeniu wniosku przez grupę co najmniej 50 osób prezydent musi je zarządzić.

Zmiana na 80-lecie nie pójdzie łatwo?

- Nasza inicjatywa łączy się z ogromną nadzieją, że na początku 2025 roku, na 80-rocznicę polskości tego miasta, uzyska ono należną mu dumną nazwę Gorzów bez żadnych przymiotników i dookreśleń – mówi Jerzy Korolewicz. - Zmiana nazwy jest wielkim wkładem w rozwój tego miasta, w jego promocję i utrwaleniem tego, co tak naprawdę funkcjonuje. Czy jesy akcja Gorzów Przystań, Gorzów w sam raz czy Gorzów – stąd jestem lub gdy mówi się Stal Gorzów, nikt nie używa członu Wielkopolski. Codziennie dzieje się tak w setkach przypadków, a jednocześnie nie potrafimy uciąć jako społeczność tego ogona – dodaje prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Jerzy Korolewicz zdaje sobie sprawę, że sprawa zmiany nazwy miasta nie pójdzie łatwo.
- Trzeba będzie wykonać ogromną pracę edukacyjną i uświadamiającą oraz przede wszystkim zmierzającą do odkłamania takich stereotypowych, fałszywych i zupełnie nieracjonalnej argumentacji w stylu: „A co to władza nie ma innych rzeczy na głowie?!”, „Przyzwyczaiłem się”, „Trzeba będzie zmieniać dowód osobisty”. Te wszystkie argumenty są nieprawdziwe i zakorzenione są dosyć mocno – mówi. - Jesteśmy realistami w tej sprawie. Może się zdarzyć taka sytuacja, że konsultacje będą musiały zostać przedłużone. Oznaczać to będzie poślizg co najmniej o kolejny rok – dodaje.

O zmianie zdecydują gorzowianie

Grupa, która chce skrócenia nazwy, proponuje, by konsultacje społeczne odbywały się od 16 listopada do 19 stycznia przyszłego roku.
Jeśli konsultacje społeczne zakończą się zgodą mieszkańców na usunięcie przymiotnika, wówczas mniej więcej do połowy lutego 2024 rada miasta musiałaby podjąć uchwałę w sprawie nazwy miasta. W dalszej kolejności wniosek o zmianę nazwy za pośrednictwem wojewody trafiłby do ministerstwa odpowiedzialnego za administrację (dziś jest to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji). Propozycję musiałaby zaopiniować Komisja Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych. Zmiana nazwy, rozporządzeniem ministra, weszłaby w życie od 1 stycznia 2025.
- Kwestia skrócenia nazwy będzie przedmiotem dyskusji i tu mieszkańcy muszą się wypowiedzieć. Z jednej strony skrócenie wydaje się logiczną kontynuacją prostowania historii. Z drugiej strony rozumiem sentyment mieszkańców – mówi prezydent Jacek Wójcicki.

Koszty prawie żadne

Ile miałaby kosztować zmiana nazwy?
- W Stargardzie koszty były około 50 tys. zł. U nas będą one zdecydowanie niższe i ja je obiecuję ponieść wszystkie, albowiem będzie to koszt zakupu trzech puszek zielonej farby i jednego pędzla. Ja te wszystkie napisy Wielkopolski, które są na znakach przy wjeździe do miasta, zmaluję – deklaruje radny Jerzy Synowiec. On zwolennikiem pozbycia się przymiotnika jest od lat: - Nikt w Polsce nie jest w stanie powiedzieć, gdzie leży taka kraina, jak nasza. 20 km od Gorzowa leży Nowogródek Pomorski, 27 km – Strzelce Krajeńskie, 35 km – Dębno Lubuskie, a w środku nich Gorzów Wielkopolski. Aż szkoda, że Sława Śląska nie leży bliżej, bo mieliśmy komplet – mówi.

Kosztów ze zmianą nazwy nie ponieśliby sami gorzowianie. Nie musieliby wymieniać dowodów tożsamości, a pieczątki czy drugi z dzisiejszą nazwą miasta mogłyby być używane do wyczerpania czy zużycia.

Czytaj również:
Miał być sam Gorzów, więc czemu jest Wielkopolski? Czy jesteście za tym, aby odciąć od Gorzowa nazwę Wielkopolski?

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska