- Mam dość poważne problemy zdrowotne. Przez nie straciłam pracę, a że jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym i mogę wykonywać jedynie prace lekkie, ciężko było mi ponownie znaleźć zatrudnienie. Z wykształcenia jestem przedszkolanką, więc praca w zawodzie także odpadała - mówi pani Irena, dziś już pogodna i pełna życia.
Co się zmieniło? - Nie pozwoliłam, żeby czarne chmury dalej wisiały mi nad głową. Wzięłam się w garść. Ale najpierw postanowiłam zadbać o zdrowie. Zaczęłam chodzić na rollmasaże. To był dobry pomysł, bo potem mnie przy nich zatrudniono - mówi.
Masaże pomogły gorzowiance schudnąć, poprawiały nastrój, podratowały zdrowie, no i dały zajęcie. Jednak po pewnym czasie zakład, w którym pracowała pani Irena, został zamknięty. - Po długim namyśle i namowach przyjaciół postanowiłam otworzyć własny punkt - wyjaśnia gorzowianka.
Pieniądze pani Irena dostała z Powiatowego Urzędu Pracy. Mówi, że problemów nie miała. W listopadzie minęły już dwa lata od zaciągnięcia pożyczki, a utrzymanie się na rynku w takim czasie, zwalnia z obowiązku zwrotu pieniędzy.
- Z urzędu dostałam 12 tys. zł. Starczyło na kupno sprzętu, a dokładnie czterech maszyn masujących - wyjaśnia gorzowianka. Lokal zyskała dzięki życzliwości spółdzielni mieszkaniowej, która do dziś pomaga. - Zawsze możemy liczyć choćby na przesunięcie terminu zapłaty za lokal, za co serdecznie dziękujemy - z uśmiechem wtrąca Małgorzata Sanik, przyjaciółka, która pomaga pani Irenie w firmie.
Kobiety wspólnie wyremontowały całe pomieszczenie. - Dawniej była tu restauracja chińska. Wszystko kleiło się od tłuszczu, nie wspomnę o zapachu. Na podłogach nie było kafelków, a ściany prawie waliły się na głowę - wspominają. Nie ukrywają, że na początku było ciężko. - Ale nie wynajmowałyśmy ekipy remontowej, żeby było taniej. Na szczęście potem mogłyśmy się dobrze wymasować - śmieją się panie.
- Rollmasaż to sama korzyść - zachwalają kobiety i wyjaśniają, że zabieg poprawia krążenie, przemianę materii, dobrze działa na stawy i mięśnie, uwalnia hormony szczęścia i dodaje energii. - Można dużo zyskać, bez wielkiego wysiłku. Taka gimnastyka dla leniuszków - śmieje się Wanda Panasiuk, stała klientka. - Mam już swoje lata, ale dzięki masażom wcale ich nie odczuwam - mówi zadowolona.
Salon Irma (od pierwszych sylab imion Irena i Małgorzata) odwiedzają klientki w różnym wieku. - 17- i 18-latki, ale i panie po 70. A wiele z nich przychodzi do nas od samego początku - mówią biznesmenki.
Dla stałych klientek pani Irena urządziła też darmową minisiłownię. - Mamy rowerek, bieżnię. Zawsze można przyjść poćwiczyć, a potem wypić z nami kawę. Staramy się, aby atmosfera w lokalu była jak najbardziej rodzinna - wyjaśnia właścicielka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?