Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak uzdrowić debatę publiczną? Zamknąć dziennikarzy w więzieniach!

Robert Bagiński
Trudno o lepszy dowód na dezinformację, niż wystąpienie senatora Tyszkiewicza. Chcąc na siłę potwierdzić, że to nie on uprawia hejt, ale jest on stosowany wobec niego, dopuścił się kłamstwa i manipulacji. - Zacytuję kilka zdań z publicznego Radia Zachód, opłacanego z naszych pieniędzy – rozpoczął, po czym zaczął cytować anonimowe wpisy, których nie dokonywali dziennikarze i pracownicy rozgłośni. Wiedział, że mija się z prawdą, ale podbijał emocje. - Jeszcze raz powtarzam, to są media publiczne, narodowe – mówił. Na zdjęciu W. Tyszkiewicz za E. Polak.
Trudno o lepszy dowód na dezinformację, niż wystąpienie senatora Tyszkiewicza. Chcąc na siłę potwierdzić, że to nie on uprawia hejt, ale jest on stosowany wobec niego, dopuścił się kłamstwa i manipulacji. - Zacytuję kilka zdań z publicznego Radia Zachód, opłacanego z naszych pieniędzy – rozpoczął, po czym zaczął cytować anonimowe wpisy, których nie dokonywali dziennikarze i pracownicy rozgłośni. Wiedział, że mija się z prawdą, ale podbijał emocje. - Jeszcze raz powtarzam, to są media publiczne, narodowe – mówił. Na zdjęciu W. Tyszkiewicz za E. Polak. fot. Janusz Życzkowski
Nieporozumienie - tak wielu samorządowców określa zaproszenie ich na spotkanie o dezinformacji i hejcie w debacie publicznej, które zorganizowała marszałek Elżbieta Polak.

Odbyło się ono w Urzędzie Marszałkowskim i dedykowane było prezydentom, burmistrzom oraz wójtom. Ci jednak nie dopisali, a oprócz m.in. burmistrza Krosna Odrzańskiego, Marka Cebuli, salę wypełnili jedynie urzędnicy i aktywiści organizacji wspierających Polak. W rolę „bezstronnych” ekspertów wcielili się b. Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, a także Marek Chmaj, prawnik wspierający marszałek Polak w procesach przeciw osobom, które ją krytykują.

Dla marszałek priorytetem są takie eventy

- Rozbawiło mnie to zaproszenie, ponieważ pochodzi od środowiska, które technik manipulacyjnych i hejterskich używa na co dzień. Pomyślałem, że chcą nas ich nauczyć. Mnie to nie interesuje, ponieważ ja ich nie stosuję – komentuje swoją nieobecność Sławomir Dudzis, burmistrz Rzepina. – Każdy ma swoje priorytety. Dla mnie jest nim pomoc mieszkańcom Przylepu po pożarze składowiska – mówi z kolei Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry.

– Dla marszałek priorytetem są takie eventy. Cóż, jest jak w przysłowiu: złodziej krzyczy najgłośniej, aby łapać złodzieja i tak jest z tą dezinformacją oraz hejtem u Polak –

dodaje.
Nie inaczej burmistrz Gubina, Bartłomiej Bartczak. On również, jak kilkudziesięciu innych włodarzy, nie skorzystał z kontrowersyjnego zaproszenia. – Taka debata miałaby sens, ale na poziomie eksperckim. Na temat hejtu wobec samorządowców mógłbym powiedzieć wiele, ale nie na takim spotkaniu – mówi. Innymi obowiązkami wytłumaczył swoją nieobecność prezydent Gorzowa, Jacek Wójcicki. – To spotkanie kolidowało z wcześniej zaplanowanymi zajęciami – wytłumaczył swojego szefa, Wiesław Ciepiela, rzecznik Urzędu Miasta w Gorzowie.

Był czas, gdy marszałek Polak zatrudniła na stanowisku rzecznika internetowego hejtera

Zanim jednak odbyło się główne spotkanie, marszałek Polak i jej goście, uczestniczyli w briefingu prasowym. Dołączył do nich nowosolski senator Wadim Tyszkiewicz, który zanim jeszcze spotkanie się rozpoczęło, pogroził dziennikarzom sądami i wyciągnięciem odpowiedzialności za to, że opisują prawdę na temat afer związanych z Urzędem Marszałkowskim i środowiskiem Platformy Obywatelskiej. – Przyjdzie czas, że za to co robicie, zapłacicie wysoką cenę, bo nastąpi prawo i sprawiedliwość – groził dziennikarzom.
- Czy przestrzeń urzędu, który funkcjonuje w określonych uwarunkowaniach politycznych, jest właściwym miejscem do prowadzenia takich dyskusji? – pytał Marka Chmaja, redaktor naczelny GL, Janusz Życzkowski. – Państwo będą kandydować w wyborach i takie rozważania, mogą również wprowadzać dezinformację – dodał. Przypomniał przy tym, że był czas, gdy marszałek Polak zatrudniła na stanowisku swojego rzecznika, internetowego hejtera.
Prawnik i doradca polityków PO, był wyraźnie skonfundowany tym pytaniem. - W swojej wstępnej wypowiedzi nie użyłem nazwy żadnej partii politycznej. Mówiłem o zasadach i istocie problemu – tłumaczył się Chmaj. – Z panem profesorem występujemy w wielu gremiach i tłumaczymy istotne problemy dla społeczeństwa oraz państwa. Tłumaczymy, jakie są zasady debaty publicznej. Nie przyjechaliśmy tu, żeby agitować. To że tu jesteśmy nie jest ani wyjątkiem ani przypadkiem – dodał.

Senator znowu zaatakował dziennikarzy oraz ich prawo do krytyki

Z obecności na evencie Polak, tłumaczył się również były Rzecznik Praw Obywatelskich, dzisiaj kandydat PO do Senatu. – To ważne pytanie: gdzie tyczyć debatę o wolności słowa? – skonstatował Bodnar. Odniósł się do Konstytucji, której przepisy stanowią, że Rzeczypospolita Polska zapewnia wolność słowa i wolność działania środków masowego przekazu. – Dla mnie ważne jest słowo „zapewnia”, bo to oznacza określone podejście ze strony organów publicznych. To znaczy, że organy władzy też powinny się zastanawiać, jak organizować dyskusję – powiedział.

Praktyczną stronę organizacji dyskusji przez przedstawicieli władzy, na tej samej konferencji, zaprezentował senator Wadim Tyszkiewicz. Ku zdziwieniu Bodnara i Chmaja, w mniejszym stopniu marszałek Polak, kolejny raz zaatakował dziennikarzy oraz ich prawo do krytyki. – Wy śmiecie zadawać pytania? O wolności mediów możemy dyskutować, ale wy raczej staniecie przed sądem i prokuratorem. Za to, mam nadzieję, kiedyś odpowiecie – perorował, ku ewidentnej uciesze marszałek Polak.

Przedmiotem zainteresowania dziennikarzy, była również wydawana przez Urząd Marszałkowski gazetka pt. „Nasza Lubuska”. Adam Bodnar, jeszcze jako RPO, postulował, aby zakazać tego typu wydawnictw. - Władze samorządu terytorialnego nie powinny wydawać prasy, ale jedynie biuletyny z obiektywnymi informacjami i komunikatami urzędowymi – pisał w jednym ze swoich wystąpień. Będąc w Lubuskiem, podtrzymał swoje stanowisko, choć mocno się przed tym wzbraniał. – Powinniśmy dążyć do tego, aby uchwalić stosowną ustawę. Docelowo powinniśmy w tym kierunku działać, aby z wolności słowa korzystały głównie podmioty prywatne, a te publiczne, tylko na zasadzie wyjątku – stwierdził.

Edukację w zakresie sposobu prezentowania informacji trzeba zacząć od siebie

Już w głównej debacie, do hejtu i dezinformacji, które rozpowszechniane są przez marszałkowskie media, odniosła się b. prezydent Zielonej Góry i radna PiS, Bożena Ronowicz. - Bardzo łatwo oburzać się, gdy dotyka kogoś dezinformacja i działalność trolli, ale wy stosujecie to samo – stwierdziła, wskazując na wydawaną przez UMWL gazetkę. Mówiła też o dezinformacji w sprawie zielonogórskiego „Medyka”, której dopuszczała się marszałek Polak oraz niektórzy radni PO. - Edukację w zakresie sposobu prezentowania informacji trzeba zacząć od siebie – dodała.

Trudno o lepszy dowód na dezinformację, niż ponowne wystąpienie senatora Tyszkiewicza, tym razem do zgromadzonych w sali kolumnowej. Chcąc na siłę potwierdzić, że to nie on uprawia hejt, ale jest on stosowany wobec niego, dopuścił się kłamstwa i manipulacji. - Zacytuję kilka zdań z publicznego Radia Zachód, opłacanego z naszych pieniędzy – rozpoczął, po czym zaczął cytować anonimowe wpisy, których nie dokonywali dziennikarze i pracownicy rozgłośni. Wiedział, że mija się z prawdą, ale podbijał emocje. - Jeszcze raz powtarzam, to są media publiczne, narodowe – mówił.
Goście, Adam Bodnar i Marek Chmaj, byli zaledwie tłem eventu, który zorganizowała Polak. Kilkakrotnie głos zabierał poseł Waldemar Sługocki, który w szeregu swoich postulatów sformułował jeden, bardzo kontrowersyjny. - Czekam na dojrzałe media w Polsce, które nie będą zapraszać polityków pokroju pana Kowalskiego – mówił. - Nie trzeba empirycznie weryfikować takiego człowieka, wystarczy go nie zapraszać – wyjaśnił, na czym polega według jego środowiska politycznego, wolność mediów. Nijak się to miało do konstatacji Marka Chmaja o kulturze dyskusji. - Debata, to wymiana poglądów, argumentacja i kultura polityczna – powiedział prawnik.

Nie pojechałem na to spotkanie, bo ono było dziwne od samego początku

- Dla młodszego pokolenia media tradycyjne są czymś odległym, niedostępnym i nieznanym. Jak ja studentom zadaję pytanie, czy czytali jakiś tekst w „Polityce”, to patrzą na mnie jak na kosmitę? – mówił do zebranych Bodnar, który zwrócił uwagę na fakt, że w obecnych czasach, dużą rolę w kształtowaniu opinii publicznej, odgrywają autorzy internetowi. – To oni są dla młodego pokolenia autorytetami w wielu dziedzinach – skonstatował.

Ilustracją poziomu merytorycznego całego eventu na temat dezinformacji i hejtu, był głos Mirosławy Dulat, byłej rzeczniczki UMWL, a obecnie wicedyrektor departamentu zdrowia w tym urzędzie. - Ja przez długi czas nie oglądam telewizji wcale. Mam telewizor w domu - rozpoczęła swoje krótkie wystąpienie. - Jakiś czas temu zostałam zmuszona, żeby go włączyć. I się okazało, że mój telewizor nie odbiera wszystkich kanałów, bo nastąpiła jakaś zmiana i muszę zakupić dekoder. Odbierał tylko trzy lub cztery kanały. Tylko TVP1, TVP2, TVP3 i TVP Info – kontynuowała. Po czym zadała pytanie. – W jaki sposób rzetelna informacja ma trafić pod polskie strzechy - indagowała. Nikt się jednak do tego nie odniósł.

- Nie pojechałem na to spotkanie, bo ono było dziwne od samego początku. Mówiąc żartobliwie, to tak, jakby więźniowie w zakładzie karnym, zorganizowali sympozjum na temat uczciwości

– powiedział nam jeden z wójtów z północnej części województwa.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska