Gorzowscy kibice w dobrych nastrojach zajmowali miejsca na trybunach, widząc rozgrzewające się Jelenę Leuczankę i Kalanę Greene. Obie nie zagrały w czwartek w Eurolidze, bo miały kłopoty ze zdrowiem. Wczoraj pokazały się - odpowiednio - na osiem i cztery minuty, sygnalizując powrót do pełni sił. Humory jeszcze bardziej poprawiły nasze koszykarki, fundując podopiecznym domów dziecka paczki z łakociami. Zrobiło się ciepło, rodzinnie, po prostu świątecznie.
Tak samo miało wyglądać spotkanie o ekstraklasowe punkty, bo KSSSE AZS PWSZ dzieli od Inei AZS nie tylko przepaść w tabeli, ale też prawdziwy Rów Mariański umiejętności. Przynajmniej na papierze. Pierwsze minuty spotkania zdawały się potwierdzać te prognozy. Justyna Żurowska i Izabela Piekarska trafiały spod samego kosza po precyzyjnych, prostopadłych podaniach koleżanek, zaś Samantha Richards i Agnieszka Skobel urządziły sobie kilka rajdów w stylu WNBA. Gdy już w 5 min na świetlnej tablicy pojawił się rezultat 18:7, zanosiło się na wielkie nudy. - Bo jak tu dotrwać do końca meczu, jeśli prowadzenie naszych co pięć minut będzie wzrastało o dziesięć "oczek"? - zastanawiali się głośno fani gorzowianek.
Na szczęście dla widowiska, a nieszczęście dla gospodyń, przyjezdne nie złożyły broni. Dużo biegały, broniły ciasną strefą i co chwilę wymuszały na rozkojarzonych rywalkach stratę piłki. A w ataku niezłą skutecznością rzutową imponowały aż cztery zawodniczki z Grodu Przemysława: kapitan zespołu Elżbieta Mowlik, Aneta Kotnis, Weronika Idczak i Agnieszka Makowska. Trafiały ,,za trzy'', nie pudłowały z półdystansu, celnie wykonywały rzuty osobiste. Jeszcze przed przerwą, w 18 min, doprowadziły do remisu 36:36. A w 23 min, po kolejnej ,,dwójce'' Mowlik, sensacyjnie objęły prowadzenie 47:46!! Świat stanął na głowie, zaś trener gospodyń Dariusz Maciejewski potężnie tupnął ze złości o parkiet. I oczywiście poprosił o czas.
Po reprymendzie przy ławce skończyły się żarty. Gorzowianki wzięły się za solidną obronę - zarówno indywidualnie, jak też drużynowo. Przypilnowały wysokie zawodniczki z Poznania, a ciężar zdobywania punktów wzięła na siebie Richards. Efekt był porażający dla przyjezdnych: od stanu 51:50 w 26 min straciły 13 (!) "oczek" z rzędu i minutę przed zakończeniem czwartej kwarty przegrywały 50:64. Na ławce miejscowych zapanował spokój i zadowolenie, natomiast kibice odetchnęli z ulgą: - Bardzo lubimy świąteczne niespodzianki, lecz nie takie!
W ostatnich dziesięciu minutach oba zespoły zdawały sobie sprawę, że końcowy rezultat jest już przesądzony. Grające na luzie gospodynie odskoczyły nawet na 25 punktów (82:57 w 35 min), natomiast poznanianki porzucały sobie trochę ,,za trzy''. Trafiała głównie Mowlik, ale wielkiej szkody naszym nie zrobila. Nawet wtedy, gdy Maciejewski posłał do boju swe głębokie rezerwy: Agatę Chaliburdę, Sarę Zachorską i Claudię Trębicką. Wspierane przez Richards, Agnieszkę Kaczmarczyk i Piekarską bardzo dobrze broniły, zaś w ofensywie bez trudu utrzymały do końcowej syreny ponad 20 oczek przewagi.
- Przez chwilę marzyłyśmy, że zrobimy w Gorzowie niespodziankę - przyznała chwilę po meczu Makowska. - Ale przeciwniczki mają zbyt mocny i doświadczony skład, byśmy mogły im dorównywać przez pełne 40 minut. W pewnym momencie pękłyśmy w walce pod obydwiema tablicami, miałyśmy też za dużo strat. I wynik nam odjechał...
KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. - INEA AZS POZNAŃ 87:65 (25:19, 19:21, 24:15, 19:10)
KSSSE AZS PWSZ: Piekarska 21, Żurowska 17, Skobel 11, Dźwigalska 7, Leedham 2 oraz Richards 14, Kaczmarczyk 9, Leuczanka 4, Chaliburda 2, Greene, Zachorska i Trębicka po 0.
INEA AZS: Mowlik 18, Kotnis 14, Idczak i Makowska po 9, Ukoch 6 oraz Kędzia 6, Durak 3, Woźniak i Mazurczak po 0.
Sędziowali: Roman Putyra (Wrocław) i Wojciech Liszka (Szczecin). Widzów: 600.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?