Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia pokazała, że potrafi zwyciężać

(flig)
lusi / sxc.hu
Zielonogórzanie obiecali, że taki mecz jak ten z Nielbą już się nie powtórzy i powalczą o zwycięstwo. Dotrzymali słowa, bo w sobotę pokonali Bałtyk.

LECHIA ZIELONA GÓRA - BAŁTYK GDYNIA 2:1 (1:0)

Bramki: Duchnowski (34), Topolski (53) - Malicki (74).
LECHIA: Dłoniak - Brzykcy, Tyktor, Topolski (od 81 min Lewicki), Sucharek - Głowania, Górski, Pytlarz (od 75 min Haraś), Figiel (od 88 min Kolouszek) - Kojder, Duchnowski (od 57 min Dorniak).
BAŁTYK: Gostomski - Król (od 58 min Granosik), Martyniuk, Benkowski, Musała (od 46 Drzymała) - Rufinobarbosa (od 46 min Dettlaff), Lemanek, Michałek, Malicki - Łuczak (od 60 min Gremocki), Kudyba.
Żółte kartki: Pytalarz, Tyktor, Figiel, Kudyba, Lemanek, Dettlaff i czerwona Michałek. Sędziował Dariusz Orzechowski (Toruń). Widzów 150.

Lechia była inną drużyną niż ta z inauguracyjnego blamażu. Przede wszystkich zawodnicy walczyli, szarpali, próbowali. Goście z Gdyni chyba byli zbyt pewni siebie, bo specjalnie się nie wysilali licząc, że i tak będą górą. Wiele zmieniło się w 34 min. Rafał Duchnowski dostał piłkę na prawej stronie boiska. Wydawało się, że będzie centrował. Dostrzegł jednak zbyt wysuniętego bramkarza Bałtyku i pięknym lobem posłał ją do siatki. Jeszcze więcej zmieniło się w 40 min. Rafał Figiel ostro potraktował Michała Michałka. Rywal wstał z murawy i uderzył zielonogórzanina. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna: żółta kartka dla Figiela, czerwona dla Michałka. Po przerwie Lechia podwyższyła na 2:0. Gola zdobył Mirosław Topolski, który przeprowadził rajd przez połowę boiska i w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim zdobył gola.

Potem mecz się zaostrzył, było wiele fauli, dyskusji, a na ławce rezerwowych gdynian szalał były reprezentant Polski, Jacek Grembocki, który kwestionował niemal wszystkie gwizdki arbitra. Lechia kontrolowała sytuację. Jednak jeden błąd w 74 min, kiedy zupełnie nie pilnowany Remigiusz Malicki zdobył gola sprawił, że przez ostatni kwadrans Lechia już tylko się broniła, momentami desperacko. W 88 min kapitalnie zachował się Dawid Dłoniak. Obronił silny strzał z dystansu i kiedy wydawało się, że musi paść wyrównanie, sparował także dobitkę Dariusza Kudyby z kilku metrów. - Wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo - powiedział strzelec drugiego gola Topolski. - Walczyliśmy i nie poddawaliśmy się. Cieszę się z trzech punktów.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska