Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejsc w lubuskich przedszkolach może być jeszcze mniej!

Ilona Kaczmarek 68 234 88 18 [email protected]
- Przepisy są bardzo precyzyjne i mówią, że oświata ma być bezpłatna. A gminy mają obowiązek to zagwarantować. Dlatego nie ma możliwości zamykania przedszkoli, co więcej walczymy o to, żeby było ich coraz więcej - mówi Roman Wilant z Nowej Soli.
- Przepisy są bardzo precyzyjne i mówią, że oświata ma być bezpłatna. A gminy mają obowiązek to zagwarantować. Dlatego nie ma możliwości zamykania przedszkoli, co więcej walczymy o to, żeby było ich coraz więcej - mówi Roman Wilant z Nowej Soli. fot. Mariusz Kapała
Afera z opłatami za przedszkole w Nowej Soli może odbić się czkawką rodzicom maluchów z całej Polski. - Nie zamkniemy placówek, ale z braku pieniędzy możemy przyjąć mniej dzieci - mówią nam po cichu samorządowcy wielu lubuskich gmin.

Zmniejszenie liczby miejsc w przedszkolach to dramat, bo przecież już teraz w wielu miejscowościach rodzice mają problemy z zapisaniem swoich pociech na zajęcia. A informacje przekazane nam nieoficjalnie przez urzędników oznaczają, że tych miejsc może być jeszcze mniej! Dlaczego? Wszystko przez nieprecyzyjne przepisy oświatowe.

Zgodnie z nimi pięciogodzinna podstawa programowa jest bezpłatna. A przecież dzieci spędzają najczęściej w placówce osiem, a nawet dziesięć godzin. Gminy za ten dodatkowy czas każą płacić rodzicom. Ile konkretne, to zależy od decyzji włodarzy w poszczególnych regionach. To właśnie taką uchwałę nowosolskich radnych o tzw. opłacie stałej za pobyt zaskarżył jako ojciec przedszkolaka Roman Wilant z Nowej Soli. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wlkp. przyznał mu rację i unieważnił te przepisy.

Sprawa odbiła się wielkim echem w całej Polsce. Po wyroku ponad 400 rodziców innych nowosolskich maluchów, chodzących do przedszkola od 2004 r., zażądało od urzędu zwrotu nadpłaconych pieniędzy. Gmina wpadła w gigantyczne kłopoty. Inne miasta, widząc, czym pachnie ten precedens, zaczynają obmyślać, jak uniknąć budżetowej dziury. Prowadzenie przedszkoli to tzw. zadanie własne gminy, ale bez pieniędzy rodziców ciężko będzie je wykonać. Stąd właśnie głosy o konieczności zamykania placówek. - Takiej możliwości nawet nie rozważamy - uspokaja Adam Kozłowski, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta w Gorzowie.

Jego odpowiednik w Zielonej Górze Jerzy Gaweł nie sądzi, by w ogóle ktoś rozpatrywał zamykanie przedszkoli. Za to ograniczenia w liczbie przyjęć dzieci są jak najbardziej rozważane. - Będą zwolnienia w przedszkolach i przyjmiemy do nich mniej dzieci. Miasto przeznacza na dziewięć placówek 7,2 mln zł plus 400 tys. zł na remonty. Tymi pieniędzmi trzeba gospodarować. Nie zabieramy ani złotówki z tej puli, ale więcej dawać nie możemy - mówi Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli. Ewa Batko, rzeczniczka nowosolskiego Urzędu Miasta, dodaje jednak, że i tu nie ma zagrożenia zamykania placówek.

Przysłowiowa piłka leży teraz po stronie ministerstwa oświaty, które musi konkretnie określić, za co rodzice muszą płacić, a za co nie. Ministerstwo wie, że dotychczasowe wytyczne są niejasne i planuje je doprecyzować, o czym poinformowała nas Bożena Skomorowska z biura prasowego resortu. Wtedy gminy podejmą konkretne kroki. I niektóre mogą zaboleć rodziców. - Nie chcemy ich krzywdzić, ale nie możemy pozwolić sobie na działanie ze szkodą dla naszego budżetu - wyjaśnia szef gorzowskiej oświaty.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska