Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirosław Różański: - Wojsko można i trzeba zakotwiczyć w naszych gminach!

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Gen. dyw. Mirosław Różański 48 lat. W wojsku od 1982 r. Od 24 lat służy w jednostkach w naszym regionie. Od sierpnia 2009 r. dowodzi największym związkiem taktycznym w naszej armii - 11. Lubuską Dywizją Kawalerii Pancernej. Mieszka w Międzyrzeczu.
Gen. dyw. Mirosław Różański 48 lat. W wojsku od 1982 r. Od 24 lat służy w jednostkach w naszym regionie. Od sierpnia 2009 r. dowodzi największym związkiem taktycznym w naszej armii - 11. Lubuską Dywizją Kawalerii Pancernej. Mieszka w Międzyrzeczu. fot. Dariusz Brożek
Dowódca Czarnej Dywizji gen. dyw. Mirosław Różański mówi o finansowych korzyściach, jakie mają z wojska mieszkańcy naszego regionu. Podpowiada samorządowcom, w jaki sposób mogą utrzymać jednostki w swoich gminach.

- Coraz głośniej o kolejnych cięciach w armii. Czy jednostkom wojskowym w naszym regionie grozi likwidacja, lub przeniesienie do innych województw?

- Modernizacja wojska jest ciągłym procesem. I jest ściśle związana z jego restrukturyzacją. Obecny program rozwoju sił zbrojnych dotyczy wprawdzie okresu 2009-2018, ale jest on modyfikowany, co cztery lata. Dlatego musimy się liczyć z rozmaitymi zmianami. Dotyczącymi zarówno liczby jednostek, jak ich dyslokacji i struktury wojska. Pewne decyzje już zapadły. Na przykład stacjonujący w Krośnie Odrzańskim batalion saperów zostanie podporządkowany 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna. Zmieni się jednak tylko tak zwane podporządkowanie, bo saperzy nadal będą służyć w Krośnie Odrzańskim.

- Mówi się jednak o likwidacji 4 pułku przeciwlotniczego w Czerwieńsku. Czy jednostka pójdzie pod przysłowiowy młotek?

- I tak, i nie. Ma zostać rozformowana razem ze stacjonującym w Lesznie 69. pułkiem przeciwlotniczym. Potem z obu jednostek powstanie jedna, stacjonująca w dwóch miejscowościach. Zachowa numer pułku z Czerwieńska, ale nosić będzie imię patrona leszczyńskich przeciwlotników generała Stefana Roweckiego. Sztab będzie w Czerwieńsku, nasi żołnierze nie muszą się martwić o pracę. Zlikwidowana zostanie tylko tak zwana administracyjna czapa.

- Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej postuluje jednak redukcję armii do 60 tysięcy żołnierzy. Oznacza to, że 40 procent wojskowych straci jednak pracę. Co pan na to?

- Generał Koziej postuluje też zmianę organizacyjną polegającą na likwidacji związków taktycznych. Struktury dywizyjne mają przejść do lamusa, natomiast wzmocnione zostaną brygady. Na razie to są tylko ogólne sugestie. Musimy jednak brać pod uwagę rozmaite warianty. I pamiętać o tym, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat rozformowano dwie dywizje stacjonujące na Ziemi Lubuskiej. Wpierw piątą gubińską, a potem czwartą krośnieńską. Likwidacja jednostek może być katastrofą nie tylko dla żołnierzy, ale także dla środowisk cywilnych.

- Co cywile mają z wojska?

- W małych miastach jednostki to największe zakłady pracy. Dlatego należy na nie patrzeć także przez pryzmat lokalnej gospodarki, nie tylko obronności kraju. W Żaganiu, Sulechowie czy Międzyrzeczu żołnierze zostawiają w sklepach i zakładach usługowych po kilka milionów złotych miesięcznie. Stacjonujące tam jednostki generują dochody większe, niż budżety tych gmin. Żołnierze kokosów nie mają, ale nasze zarobki do najgorszych nie należą. Niewiele firm płaci pracownikom już na starcie ponad dwa tysiące złotych na rękę. A u nas właśnie tyle zarabiają szeregowi zawodowi, którzy rozpoczynają dopiero służbę. Jednostki są poza tym największymi podatnikami, zarabiają na nich także dostawcy żywności, firmy budowlane i usługowe. Te relacje są jednak dwustronne. Z jednej strony wojsko napędza koniunkturę w danym mieście, z drugiej zaś lokalne władze mają instrumenty, którymi mogą zakotwiczyć jednostki w swoich miejscowościach.

- W jaki sposób?

- Choćby poprzez politykę podatkową. Jeśli w danej gminie obowiązują maksymalne stawki podatków od nieruchomości, od gruntów i budynków, rosną wtedy koszty utrzymania wojska. Negatywnym przykładem jest wspomniane przeze mnie Krosno Odrzańskie, gdzie podatki od budynków wynoszą ponad sześć złotych za metr, a od gruntów 37 groszy. Tymczasem w Międzyrzeczu i Sulęcine stawki tych podatków są o połowę mniejsze. Takie detale są brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o dyslokacji danej jednostki.

- Radni i burmistrzowie muszą dbać o dochody gmin. Niby dlaczego mają premiować wojsko kosztem wpływów do budżetu?

- To krótkowzroczne myślenie. Windując podatki w górę można zarobić kilka milionów, ale w ostatecznej perspektywie bilans może się okazać niekorzystny, bo mieszkańcy przestaną zarabiać na wojsku. Po przeniesieniu lub likwidacji jednostki wzrośnie bezrobocie i wydatki na pomoc społeczną. Tak było w Gubinie i Krośnie Odrzańskim, kiedy zlikwidowano stacjonujące w tych miastach dywizje.

- W jaki jeszcze sposób lokalne władze mogą zatrzymać jednostki w swoich gminach?

- Na przykład przekazując Wojskowej Agencji Mieszkaniowej działki pod bloki dla rodzin wojskowych. Tak jak to ostatnio zrobiły władze Międzyrzecza i Sulęcina. Można pójść dalej. Budować drogi i parkingi koło jednostek, przedszkola czy obiekty sportowe, z których korzystają i żołnierze i cywile. W Suwałkach samorząd remontuje wojskowe mieszkania. Wiele gmin zastanawia się nad programami preferencyjnej sprzedaży gruntów pod domki dla żołnierzy.

- Dlaczego mają sprzedawać działki po preferencyjnej cenie żołnierzom, a nie na przykład kolejarzom?

- Odpowiem prostym pytaniem. Ilu jest kolejarzy w Międzyrzeczu, a ilu żołnierzy? Rachunek jest oczywisty. Warto inwestować w wojsko.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska