Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palmiarnia nie zapłaciła winiarzom

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
Kinga Koziarska prowadziła imprezę w Palmiarni. Teraz musi się upominać o pieniądze
Kinga Koziarska prowadziła imprezę w Palmiarni. Teraz musi się upominać o pieniądze fot. Marek Marcinkowski
- Oszukali nas, bo zaufałam spółce miejskiej - Kinga Koziarska, szefowa winnicy Kinga nie przebiera w słowach. Zrobiła pokaz, za którą Palmiarnia nie chce jej zapłacić.

Impreza była wystrzałowa. Bilety po 60 zł za sztukę rozeszły się na tydzień przed spotkaniem. Ludzie pchali się drzwiami i oknami, ale miejsc starczyło "tylko" dla 120 osób. Wśród gości zielonogórskie VIPy, wśród nich wiceprezydent Dariusz Lesicki, prokurator Kazimierz Rubaszewski, dyrektor departamentu rolnictwa w urzędzie marszałkowskim Marek Żeromski. Wszyscy mieli okazję przekonać się jak smakują lubuskie wina. Było elegancko, po europejsku i na poziomie. Wiceprezydent Lesicki nie krył zachwytu. Kilka dni po imprezie powiedział "GL": " Pierwsza promocja naszego wina jest dla regionu i samego miasta bardzo ważna, zbliża nas do cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Marka miasta ma być oparta na winie i miasto będzie tu mecenasem".

Umowa "na gębę"

Imprezę promującą lubuskie trunki wymyśliła w lutym Kinga Koziarska, właścicielka winnicy Kinga w Starej Wsi. Do udziału namówiła trzy inne winnice: Miłosza w Łazie, Cantine w Mozowie i Na Leśnej Polanie w Proczkach. Wszyscy mieli nieodpłatnie dostarczyć po dwa gatunki produkowanych przez siebie win.

- Pomyślałam, że najlepszym miejscem na promocję jest Palmiarnia. Poszłam do lokalu, zapytałam z kim mogę rozmawiać, zgłosił się pan Marcin Hansz z którym uzgodniłam wszystkie szczegóły, łącznie ze spisaniem umowy - wspomina K. Koziarska. - Ustaliliśmy, że za prowadzenie imprezy otrzymamy 2.400 zł brutto, reszta pieniędzy ze sprzedaży biletów przypadnie Palmiarni. I choć od imprezy minęły dwa miesiące, nie dostaliśmy grosza.

Koziarska twierdzi, że wielokrotnie wydzwaniała do lokalu, ale była zbywana. Osobiście rozmawiała z kierownikiem Palmiarni Sławomirem Plutą, który obiecał zająć się wszystkim. - Ale został zwolniony z pracy. A my zostaliśmy bez obiecanych pieniędzy - dodaje.

Zapłata u prawników

Mijały tygodnie, Palmiarnia nadal zwodziła winiarzy. Sprawą zajęła się "GL". W miniony piątek spotkaliśmy się w redakcji ze Zdzisławem Strachem, byłym p.o. prezesa Zakładu Usług Miejskich w skład którego wchodzi lokal i członkiem zarządu. Nie krył żalu, że winiarze zamiast do niego, ze swoim problemem przyszli do redakcji.

- Znam panią Kingę z widzenia, mogła przecież zadzwonić do mnie - ubolewa. - Zarząd nic nie wiedział o umowie między winiarzami a Palmiarnią, a tylko członkowie są upoważnieni do podpisywania takich dokumentów. Umowy nie można antydatować, bo to niezgodne z prawem.

- W Palmiarni rozmawiałam z osobami kompetentnymi, tak przynajmniej myślałam. Nie znam procedur. Zaufałam spółce miejskiej. Ich nie obowiązują żadne dżentelmeńskie umowy - denerwuje się Koziarska.
Sprawa o zapłatę trafiła w końcu do prawników. - Trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które umożliwi nam wypłacenie tych pieniędzy - dodaje Strach. - Myślę, że w tym tygodniu wszystko załatwimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska