Spis treści
Przypomnijmy, o kostrzyńskim przedsiębiorcy i radnym zrobiło się głośno w czerwcu tego roku. Wówczas burmistrz Kostrzyna nad Odrą złożył w prokuraturze zawiadomienie, że radny może pobierać dofinansowanie na zakwaterowanie w swoim ośrodku tych samych uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy z dwóch źródeł: Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i urzędu miasta. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Jeremi Filuś startował do wyborów samorządowych z komitetu Andrzeja Kunta. - Nie przesądzamy, po czyjej stronie leży wina. Gdy zobaczyliśmy te same nazwiska, te same pesele na dokumentach w dwóch źródłach, musieliśmy to zgłosić – mówił nam w czerwcu burmistrz Andrzej Kunt. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Słubicach.
O sprawie pisaliśmy w czerwcu 2023 r.: Pieniądze na uchodźców szły z dwóch źródeł. Prokuratura sprawdzi, jak było, a kostrzyński radny odpiera zarzuty
Chodziło o 28 tys. zł
Nieprawidłowości miały dotyczyć okresu od 5 kwietnia do 2 sierpnia 2022 r. Z ustaleń kostrzyńskich urzędników wynikało, że w dokumentach pojawiały się te same nazwiska i pesele osób, na które radny otrzymał już pieniądze z LUW-u. Było to 40 zł na dobę za osobę. Łącznie wyliczono, że w wyniku nieprawidłowości radny miał otrzymać ponad 28 tys. zł.
Radny zapewniał, że jest niewinny
Radny i przedsiębiorca od samego początku utrzymywał, że jest niewinny, a wina leży po stronie urzędników, którzy nieprawidłowo spisywali dane osób, zakwaterowanych w ośrodku, należącym do Jeremiego Filusia. Podkreślał, że na początku dane uchodźców w ogóle nie były spisywane, a odnotowywana była jedynie ich liczba. – Nieprawidłowości leżały po stronie pracownika urzędu miasta, ale to Lubuski Urząd Wojewódzki podpisywał umowy i to urząd wojewódzki powinien te umowy weryfikować. Gdyby tak było, to ewentualne nieprawidłowości zostałyby wykryte od razu – podkreśla J. Filuś.
Prokuratura umorzyła sprawę
„Z zebranego materiału a przede wszystkim z zeznań osób przesłuchanych wynika, że do nieprawidłowości nie doszło w związku z finansowaniem pochodzącym z urzędu miasta, a wyłącznie doszło do błędów ewidencjonowania pobytu uchodźców na terenie ośrodków, które były przeznaczone na ten cel przez Jeremiego Filusia” – czytamy w postanowieniu prokuratury.
"Moja opinia została zszargana"
Radny podkreśla, że od samego początku był przekonany o swojej niewinności. – Przez ten czas jedna moja opinia została zszargana, nakłaniano mnie do rezygnacji z funkcji radnego. Dodatkowo poniosłem i wciąż ponoszę duże koszty, bo urząd wojewódzki nie podpisał ze mną kolejnej umowy, a uchodźcy zostali, odmówili wyprowadzki, a ja nie chciałem ich wyrzucać. Obiecano mi, że jeśli sprawa się wyjaśni, to zostanie ze mną podpisana kolejna umowa. Złożyłem już stosowny wniosek o jej podpisanie – mówi radny.
W czwartek, 14 grudnia, doszło do spotkania przedstawiciela urzędu wojewódzkiego z Jeremim Filusiem. Nieoficjalnie wiemy, że LUW rozważa ponowne podpisanie umowy z kostrzyńskim radnym. Tym bardziej, że działający w Kostrzynie do momentu wybuchu afery ośrodek dla uchodźców był jedynym w okolicy. Kolejny znajduje się w Gorzowie Wlkp.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?