Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po dachu jeździło auto pancerne

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Fragment "Karola" Sławomira Mrożka. Zielonogórski Teatr "Forum", listopad 1975. Wyżej w roli wnuka niżej podpisany, obok Sławomir Janik (Dziadek).
Fragment "Karola" Sławomira Mrożka. Zielonogórski Teatr "Forum", listopad 1975. Wyżej w roli wnuka niżej podpisany, obok Sławomir Janik (Dziadek). Archiwum Andrzeja Flügela
Mój pierwszy kontakt z twórczością Mrożka? Było to bodaj w 1971 roku. Kolega przyniósł zeszycik w którym miał przepisaną jednoaktówkę ,,Na pełnym morzu". Przeczytałem i zachwyciłem się.

W owym zeszyciku ktoś z cierpliwością średniowiecznego mnicha przepisał, ładnym, równym pismem całą sztukę, włącznie z didaskaliami autora. Mieliśmy wówczas po 17 lat i bardzo chcieliśmy grać w teatrze. Ów kolega, jakoś dotarł do nieżyjącej już dziś aktorki Ludwiny Nowickiej, prowadzącej amatorski teatr Forum przy zielonogórskim klubie Relaks. Pamiętam spotkanie jesienią 1971. Przyszliśmy, kiedy akurat trwała próba. Po niej pani Ludwina wzięła nas na rozmowę. Powiedziała - Chłopcy! ,,Na pełnym morzu" to świetna rzecz do zrobienia, a Mrożek jest kapitalnym autorem. Ale nie dadzą nam go wystawić. Jest przecież zakazany! Przekonała nas jednak byśmy, skoro mamy taki zapał, zostali. Zaproponowała inną sztukę. Zostaliśmy. Nie wiem, jakie były dalsze losy tego zeszyciku, ale od przeczytania ,,Na pełnym morzu" zacząłem się interesować literaturą. Wcześniej traktowałem to jako przykry, szkolny, obowiązek. Ale Mrożek! Pamiętam, że to ,,zeszytowe" wydanie ,,Na pełnym morzu" przeczytałem nie odrywając się od tekstu. Potem zacząłem szukać innych jednoaktówek i opowiadań. Okazało się, że w owym czasie zdobycie Mrożka, który od 1968 był na indeksie, graniczyło z cudem. Nie wydawano go, istniejące egzemplarze w bibliotekach dziwnym trafem ginęły, a wypożyczający chętnie płacili karę.

Byłem już po debiucie teatralnym, kiedy uchylono zakaz. Wtedy zabraliśmy się za ,,Na pełnym morzu". Ta jednoaktówka to majstersztyk. Trzech gości dryfuje na tratwie. Są głodni więc postanawiają zjeść któregoś z nich. Gruby reprezentuje siłę, chamstwo, dyktaturę, Średni pójdzie z każdym, kto ma władzę, a Mały jest naiwnym idealistą. Kogo więc zjedzą? To jasne - Małego. Ten by się bronić, ewentualnie przedłużyć egzekucję, proponuje wybory, a przed nimi kampanię wyborczą. Dla zachowania pozorów Gruby niechętnie się zgadza. W jej trakcie wychodzą różne bezeceństwa Grubego. Udaje biedaka, a do tratwy dopływa lokaj, który tytułuje go ,,panem hrabią", potem Gruby wyciąga argument, że obaj ze Średnim są sierotami, a skoro Mały ma mamusię, jak sam mówił, to wiadomo... Nic nie zmienia depesza, z którą dopływa listonosz z wieścią o śmierci mamy Małego, który też staje się sierotą. Ale na końcu niespodzianka. Kiedy Mały pod wpływem argumentów Grubego, o tym że musi się poświęcić dla idei, a ten czyn nie zostanie zapomniany, zgadza się dobrowolnie, Średni odnajduje puszkę cielęciny z groszkiem. Gruby strofuje go ,,Psst, schowaj pan to natychmiast. Czy pan nie widzi, że on już jest szczęśliwy?" To ostatnie, jakże znamienne zdanie sztuki. Graliśmy ją w klubach, liceach, akademikach. Zawsze wywiązywała się świetna dyskusja. Widownia śmiała się z sytuacji i tekstów. Bo jak nie można było się nie kulać w czasie środkowego Gierka z czegoś takiego ,,Demokracja nie wyszła, dyktatura się nie przyjmie. Trzeba jednak coś wymyślić". Pamiętam, jak kiedyś pewien chłopak powiedział po spektaklu ,, Śmiałem się niemal cały czas. Ale teraz zastanawiam: z czego się śmiałem?"

Bo Mrożek w formie groteski pokazywał cały nasz dziwny kraj w którym rządzą, niestety, Edki z ,,Tanga", a inteligent w starciu z chamstwem i brutalną siłą nie ma szans. Teksty z tego naszego ,,Na pełnym morzu", choć minęło ponad 30 lat pamiętam do dziś. A niektóre monologi Grubego, którego grałem, mogę swobodnie cytować.
Zresztą wówczas mówiło się Mrożkiem, cytowało jego aforyzmy, przebijano się kto zna ich więcej. Najciekawsze dla mnie były ,,Obsesja - sesja nad rzeką Ob", albo ,,Tam, tam - odpowie murzyn jąkała zapytany o drogę". Mrożek był mistrzem, jeśli chodzi o wyśmiewanie paradoksów komunizmu. Jednocześnie robił to w taki sposób, że cenzura nie bardzo mogła się przyczepić. Pamiętam jak kiedyś urządziliśmy sobie konkurs na najbardziej pyszny kawałek z jego opowiadań. Wygrał fragmencik z ,,Kroniki oblężonego miasta" Oto on ,,Tej nocy znowu nie mogliśmy zasnąć, bo po dachu jeździło auto pancerne i legitymowało koty, które tam o tej porze się włóczą. Podobno tylko jeden miał legitymację, ale jego też zabrano. Zwykły kot, który ni stąd, ni zowąd posiada prawdziwą legitymację - to musiało wzbudzić zrozumiałe podejrzenia". Czy to nie piękne?

Po ,,Na pełnym morzu" wzięliśmy się za ,,Karola". To kolejna jednoaktówka, która pokazuje jak brutalna siła może złamać normalnego faceta i do czego jest zdolny zwykły człowiek poddany presji. Potem była ,,Czarowna noc". Jednoaktówka o dwóch gościach na delegacji w smutnym PRL-owskim hotelu, którym nad ranem objawia się tajemnicza postać kobiety, Panowie tracą głowę pokazując jednocześnie całą swoją pustkę i urzędniczą głupotę. W 1984 roku pojechaliśmy do Stalowej Woli na ogólnopolski festiwal teatrów amatorskich. Był on pod hasłem 40-lecia PRL, więc Mrożek pasował tam jak pięść do nosa. Zagraliśmy świetne. Wszyscy się znakomicie bawili, mieliśmy nadzieję na sukces, ale już w przeddzień ogłoszenia wyników wiedzieliśmy, że nie dostaniemy nagrody. Szef jury warszawski, znany aktor przyznał nam w kuluarach ,, Z Mrożkiem nie mieliście szans". Dostaliśmy wyróżnienie ,,za sprawność aktorską zespołu".
Był czas, że w naszym zespole chciałem grać tylko Mrożka. Nie przebiłem się z tym pomysłem. Na szczęście na koniec zabawy w teatr zrealizowałem swoje marzenie. Wyreżyserowałem ,,Policję", debiutancką sztukę Mrożka z 1958 roku i zagrałem w niej. Jest kapitalna. Jeśli nie znacie, zajrzyjcie. Wówczas, a było to bodaj w 1987 roku, w czasie dogorywającej komuny była aktualna. Potem także, szczególnie w okresie czasie IV RP. Aktualna jest także teraz. Nie ma sensu jej streszczać. Warto powiedzieć tylko, że pod wodzą ,,Infanta i jego wuja Regenta" w kraju panuje taka praworządność i entuzjazm że w więzieniach pozostał ostatni skazany wróg władzy. On także postanawia podpisać lojalkę wyjść na wolność, włączyć się we wspaniałe dzieło i popierać rząd. Naczelnik Policji wpadała w popłoch i musi zrobić wszystko żeby jednak ktoś w więzieniu siedział. Ale jak to uczynić, gdy dookoła zastraszająca lojalność? O tym jak sobie poradził musicie przeczytać. Mrożek zapisywał bardzo dokładne didaskalia. Wskazywał, na przykład, że w gabinecie naczelnika muszą wisieć portrety Infanta i jego wuja Regenta. Infant ma być niemowlęciem, a Regent starcem o surowym spojrzeniu. W jakimś starym niemieckim albumie znaleźliśmy fotkę Adolfa Hitlera jako niemowlaka i jego ojca, celnika austriackiego w mundurze. Powiększyliśmy, dorobiliśmy ramki i wykorzystaliśmy jako rekwizyt. Myśleliśmy: co by na to powiedział sam mistrz?

Granie Mrożka sprawiało mi wielką frajdę. Zresztą on wszedł do potocznego języka. Nawet ci, którzy nie przeczytali jednego jego opowiadania mówią: ,,Mrożek by tego nie wymyślił", ,,Jak z Mrożka". Przez lata śmieszył nas do łez, ale tak, że potem można było się zastanowić czy nie śmiejemy się sami z siebie. Nie ukrywam, że dla mnie najbliższy Mrożek to ten z tamtych wspaniałych jednoaktówek, także z ,,Tanga", a z późniejszych tekstów z ,,Miłości na Krymie". Wprawdzie potem jego twórczość nie trafiała do mnie aż tak jak kiedyś, a przez dzienniki przebrnąłem już z pewnym trudem, ale On zawsze będzie numerem jeden.

A co powiedział o śmiechu sam Mistrz?: - Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie i intelektualnie, niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość.
Jak zawsze przewrotnie. Jak to u Mrożka

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska