Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy ponad 270 km/h jest taki tunel, że człowiek nie nadąża z myśleniem (wideo)

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
- Jesteście wojownikami. Miecz to wasze życie, a tarcza to modlitwa - mówił ksiądz Paweł Terzyk, a później eksponaty wręczył Teresie i Andrzejowi Mroczkowskim z Dobiegniewa.
- Jesteście wojownikami. Miecz to wasze życie, a tarcza to modlitwa - mówił ksiądz Paweł Terzyk, a później eksponaty wręczył Teresie i Andrzejowi Mroczkowskim z Dobiegniewa. fot. Krzysztof Korsak
Takie i inne niespotykane historie opowiadali nam motocykliści na swoim zjeździe w Dobiegniewie. Tu wszystko jest możliwe: motor parkujący pod ołtarzem, ksiądz w sutannie na motorze i kawalkada ponad 300 motorów krążąca po mieście.
- Przy 180 km/h można zaśpiewać motocykliście „U drzwi Twoich stoję Panie”, przy 220 km/h „Liczę na Ciebie Ojcze”, a później to już tylko „Dobry Jezu,
- Przy 180 km/h można zaśpiewać motocykliście „U drzwi Twoich stoję Panie”, przy 220 km/h „Liczę na Ciebie Ojcze”, a później to już tylko „Dobry Jezu, a nasz Panie”. Nie można się bawić swoim życiem – apelował ksiądz Paweł Terzyk z Dobiegniewa. fot. Krzysztof Korsak

- Przy 180 km/h można zaśpiewać motocykliście "U drzwi Twoich stoję Panie", przy 220 km/h "Liczę na Ciebie Ojcze", a później to już tylko "Dobry Jezu, a nasz Panie". Nie można się bawić swoim życiem - apelował ksiądz Paweł Terzyk z Dobiegniewa.
(fot. fot. Krzysztof Korsak)

Wrrrrrr... Kolejne maszyny zjeżdżały w sobotę od 13.00 pod dom organizatora, Andrzeja Szlachty z Dobiegniewa. 100-metrowa ul. Riedla (nieżyjący wokalista zespołu Dżem; to pan Andrzej wywalczył taką nazwę dla swojej ulicy) wypełniła się po brzegi.

To już trzeci taki zjazd. Na pierwszym było 70 motorów, na drugim 140. A teraz? Szok! Ponad 300 przepięknych dwukołowych maszyn: harleyów, ścigaczy, crossów i innych. - Końca nie widać! - podśpiewywał piosenkę z programu Szymona Majewskiego jeden z motocyklistów.

Zaparkował pod... ołtarzem

Motocykliści w wielu szeregach mogą budzić grozę. Ale w rzeczywistości to uśmiechnięci, przyjaźni i wyjątkowo grzeczni ludzie. - Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Trzymamy się razem i pomagamy sobie w problemach - mówił pan Andrzej Szlachta.

Wokół nich biegał z komórką sąsiad Zbigniew Kwiatkowski. - Trochę pohałasują, ale nam to w ogóle nie przeszkadza. To wspaniała impreza. Każdego roku na nią czekamy. Można nacieszyć oko pięknymi maszynami, wspaniałymi rumakami. To cudowne, że ludzie mają taką pasję - ekscytował się mężczyzna.

Sam trochę czuje się jednym z nich, bo od 32 lat jeździ tirami, samochodami, a także właśnie motorami. - Co roku ich filmuję, a później oglądam zebrany materiał na komputerze - tłumaczył pan Zbigniew.

O 14.00 cała kawalkada przejechała pod kościół parafialny w Dobiegniewie. Otoczyli go ze wszystkich stron. A jeden z motorów wjechał do kościoła i zaparkował pod... ołtarzem. Obok na ziemi położono grubo ponad setkę kasków. Ławki wypełniły się po brzegi. W tych niecodziennych warunkach msze prowadził ksiądz Paweł Terzyk z Dobiegniewa.

- Ile razy to jadę tym swoim Matizem, a tu nagle z boku słyszę: siuuuuuu i motor pojechał. Przy 180 km/h można mu zaśpiewać "U drzwi Twoich stoję Panie", przy 220 km/h "Liczę na Ciebie Ojcze", a później to już tylko "Dobry Jezu, a nasz Panie". Nie można się bawić swoim życiem - apelował ksiądz.

Na koniec wszystkich pobłogosławił: - Życzę Wam dobrego sezonu, bezpiecznej jazdy i... taniego paliwa!

Dzieci otwierały buzie

Ksiądz Paweł Terzyk pokropił motory wodą święconą. Trzeba przyznać, że jej nie żałował.
Ksiądz Paweł Terzyk pokropił motory wodą święconą. Trzeba przyznać, że jej nie żałował. fot. Krzysztof Korsak

Ksiądz Paweł Terzyk pokropił motory wodą święconą. Trzeba przyznać, że jej nie żałował.
(fot. fot. Krzysztof Korsak)

Po mszy ksiądz zrobił rundkę na motorze wokół kościoła. Ale tylko w roli pasażera. - Na razie jeżdżę tylko samochodem, ale też marzę o motorze - uśmiechał się ksiądz Paweł. Maszyny kolejno podjeżdżały do niego. Ksiądz kropił je wodą święconą, której wyraźnie nie żałował.

Poświęcone motory zrobiły objazd ulicami miasta. Ludzie wychodzili na ulice, przyglądali się maszynom, machali kierowcom, a dzieci otwierały buzie ze zdziwienia.

300 motorów to prawdziwy ogrom w niewielkim miasteczku. Na koniec motocykliści pojechali na imprezę nad jezioro k. Krzyża (woj. wielkopolskie). W każdej miejscowości witali i pozdrawiali ich mieszkańcy. Od małych smyków na rękach mam do babuleniek w chustach na głowach.

Motocykliści jak Arabowie

- Jesteście wojownikami. Miecz to wasze życie, a tarcza to modlitwa - mówił ksiądz Paweł Terzyk, a później eksponaty wręczył Teresie i Andrzejowi Mroczkowskim
- Jesteście wojownikami. Miecz to wasze życie, a tarcza to modlitwa - mówił ksiądz Paweł Terzyk, a później eksponaty wręczył Teresie i Andrzejowi Mroczkowskim z Dobiegniewa. fot. Krzysztof Korsak

- Jesteście wojownikami. Miecz to wasze życie, a tarcza to modlitwa - mówił ksiądz Paweł Terzyk, a później eksponaty wręczył Teresie i Andrzejowi Mroczkowskim z Dobiegniewa.
(fot. fot. Krzysztof Korsak)

To 42-letni Andrzej Bagdziun z Dobiegniewa dostąpił zaszczytu wjechania do kościoła na swoim ścigaczu marki yamaha. Przygodę z motorami zaczynał w latach 90. na emzetkach i jawach. Później przerwa: "żona, dziecko". Od czterech lat wrócił do motorów.

- To takie marzenie z dzieciństwa. Wtedy zachwycało się ścigaczami oglądanymi na amerykańskich filmach - opowiadał. O prędkościach nie chce mówić oficjalnie. Dlatego przyjmujemy za hasło "autostrada w Niemczech" (tu nie ma limitów) albo stare lotnisko. Pan Andrzej najszybciej jechał 245 km/h.

- Trzeba się schować, żeby nie zdmuchnęło. I się leci. Jak człowiek pomyśli, to czasem strach jest. Przy takiej prędkości cokolwiek się dzieje i nie ma szans. Ale to raz spróbowałem. Na co dzień się tak nie buja, bo wiadomo, rodzina, dzieci - przyznał.

Teresa i Andrzej Mroczkowscy (ok. 50 lat) z Dobiegniewa także wrócili do motorów cztery lata temu. - Nie da się tego wykorzenić - mówili. Za co kochają motory? - Za wiatr we włosach. Jedni lubią motorówki, inni żagle, a my motory - śmiali się. Pani Teresa jeździ tylko jako pasażer. Jej dwa kółka to jedynie rower. Na początku trochę bała się prędkości.

- Jak mąż za szybko jedzie, to go tam kolanami podduszę - uśmiechała się. Ale pan Andrzej z reguły nie przekracza prędkości. Za to przekraczają ją jego młodsi koledzy. - Młodość się musi wyszumieć, a starość "wypierdzieć" - śmiał się. Teresa i Andrzej, podobnie jak większość motocyklistów, ubrani cali w czarne skóry.

- Ten materiał wcale nie jest gorący. Zresztą ciało nie nagrzeje się więcej niż do 36,6 stopnia C. Arabowie chodzą ubrani od stóp do głów przy 50 stopniach i jakoś im nie jest gorąco - tłumaczyli.

Jechał ponad 270 km/h

Artur Weber na motorach jeździ całe życie (ma ok. 30 lat). - Jak byłem szkrab, to nie mogłem sobie dać rady z utrzymaniem komara. Ale starsi mnie pchali i dalej już sobie radziłem sam - wspominał. Na motor poderwał swoją żonę Urszulę. Ona zawsze jeździ "jako plecak".

- Ja z tyłu się boję - śmiał się mężczyzna. Najszybciej pędził ponad 270 km/h. - Wtedy jest taki tunel, że nie nadąża się z myśleniem. Robi się tak wąsko, a człowiek kieruje tylko instynktownie. Strach jest dopiero po zejściu z motoru, wtedy nogi falują, a człowiek myśli: "o kurna, udało się" - opowiadał pan Artur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska