Do tragedii doszło we wtorek późnym wieczorem. - Dwie osoby, które rozbiły się na woodstockowym polu w Kostrzynie, postanowiły pojechać do Niemiec - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji. Chłopak z dziewczyną dotarli w okolice niemieckiego Seelow. To miejscowość oddalona o około 22 km od Kostrzyna.
Nie byli trzeźwi. Był już późny wieczór, kiedy próbowali "złapać stopa" z powrotem do Kostrzyna. Nie udało się. - Wpadli więc na tragiczny w rezultacie pomysł, że usiądą na środku ruchliwej drogi i w ten sposób zatrzymają jakiś samochód - mówi S. Konieczny.
Skończyło się dramatem. Na siedzącą na jezdni parę najechał samochód. Dwie osoby zginęły na miejscu.
Policja teraz ustala tożsamość ofiar. Prawdopodobnie oboje mieli około 30 lat. Z pierwszych ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna pochodził z Dolnego Śląska. Tożsamości kobiety nie udało się jeszcze ustalić. - Sprawę prowadzi niemiecka policja, my pomagamy im w zidentyfikowaniu ofiar - mówi rzecznik lubuskich policjantów. Ofiary nie miały przy sobie żadnych dokumentów. Dokumentów nie było też w namiocie, który po sobie pozostawili na festiwalowej łące.
Przypomnijmy, że festiwalowa łąka w Kostrzynie nie jest jeszcze miejscem imprezy. Dopiero trwa tu budowa woodstockowej infrastruktury, a wszystkie osoby, które przyjeżdżają dużo wcześniej, robią to na własną odpowiedzialność. Miejscowa policja i straż miejska są wyczulone, żeby zwracać uwagę na bezpieczeństwo pierwszych woodstockowiczów, ale jeśli znajdują się oni poza festiwalową łąką, służby są bezsilne.
Więcej o sprawie przeczytasz w czwartek, 18 lipca, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?