Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny Kostrzyna reklamuje agencję towarzyską

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Radny Krzysztof Wojtala przyznaje, że nie miał żadnego problemu z tym, żeby reklamować w swojej taksówce agencje towarzyskie.
Radny Krzysztof Wojtala przyznaje, że nie miał żadnego problemu z tym, żeby reklamować w swojej taksówce agencje towarzyskie. archiwum "GL"
Krzysztof Wojtala, który pracuje jako taksówkarz w Kostrzynie nad Odrą reklamuje miejscowy dom uciech. - Radnemu nie wypada. To ośmiesza miasto - uważa Czytelnik, który zadzwonił do nas w tej sprawie.

Jak dowód przysłał nam też zdjęcie, które zrobił telefonem komórkowym. Widać na nim sporą reklamę w bocznej szybie samochodu, z rysunkiem roznegliżowanej panienki, nazwą Night Clubu i jego adresem.

- Należę do stowarzyszenia taksówkarzy i robię to co inni - tłumaczy radny i od razu zastrzega, że reklamę będzie woził tylko przez miesiąc, bo teraz to jego kolejka. - Trzy komplety mamy i się nimi wymieniamy - mówi. Taki stan rzeczy zastał gdy przed rokiem wstąpił do Stowarzyszenia Kostrzyńskich Taksówkarzy TOP TAXI. - Nie zastanawiałem się nad tym, czy wypada wozić reklamę Night Clubu czy nie, bo mi to osobiście nie przeszkadza. Nie robię tego sam - dodaje. Uwag dotychczas nie słyszał. Podkreśla też, że nie dostaje za to ani złotówki.

- Robimy to bezpłatnie, bo taką mamy umowę nie tylko z tą jedną agencją towarzyską, ale jeszcze inną - przyznaje Zbigniew Jarek, który od niedawna szefuje stowarzyszeniu taksówkarzy, w którym jest radny. - Dla nas to korzyść, bo dzięki temu mamy więcej klientów.Kryzys jest coraz większy, a na ZUS niedługo nie zarobimy - narzeka. Dlatego cieszy go, że Niemcy, bo to ich taksówkarze wożą głównie do miejscowych domów uciech, przyjeżdżają do miasta pociągami czy autobusami i potrzebują potem taksówki, żeby dostać się do agencji towarzyskiej. - Zawsze dwa kursy się zaliczy, bo najpierw klienta zawozimy, a potem dzwoni, żeby go odebrać - opowiada. - Co miesiąc inna osoba wozi reklamę, żeby nikt nie był poszkodowany - wyjaśnia. Nikt też dotychczas się nie skarżył, albo nie mówił, że nie będzie tego robił. To sposób na pozyskanie klientów. Reklama dźwignią handlu - podsumowuje Z. Jarek.
- Radnemu wożenie takiej reklamy nie przystoi? Wielu osobom różnych rzeczy nie wypada robić, a robią - broni się K. Wojtala. - Przez to, że jestem radnym więcej obrywam i odpowiadam za to, za co nie powinienem - uważa.

Niektórym to nie przeszkadza

Kolegę bierze w obronę radna Krystyna Srokowska. - Tolerancyjna jestem, dlatego mi osobiście nie przeszkadza ta reklama. To indywidualna sprawa, ale ja nie widzę w tym nic zdrożnego. Dla mnie bardziej liczy się człowiek, a radnego Wojtalę postrzegam jako człowieka taktownego, który często staje w obronie mieszkańców i zachowuje się bardzo po ludzku. Może sprawy tej reklamy po prostu dogłębnie nie przemyślał - zastanawia się.

Mniej tolerancyjny jest przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Łysiak. - Moim zdaniem to nie wypada. Prawem nie jest to oczywiście zabronione, ale każdego radnego powinien obowiązywać kodeks etyczny - mówi. Choć zaraz też dodaje, że K. Wojtala to "solidny gość", ale to jak podchodzi do spraw etyki to jego prywatna sprawa.

Co sądzą inni? Maciej Borowski z Komisji Rewizyjnej pytanie o to, co wypada radnemu, a co nie, kwituje stwierdzeniem, że nie będzie się na ten temat wypowiadał. Sekretarz miasta Anna Suska podkreśla, że radny Wojtala prowadzi działalność gospodarczą i sam musi wypracować sobie dochód. - Mnie osobiście ta reklama nie przeszkadza, zresztą z tego co wiem, nie wozi jej stale - mówi przedstawicielka magistratu. Opinie, że to ośmiesza miasto uważa za przesadzone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska