Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozkradają nam poniemieckie fortyfikacje MRU (wideo)

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Złomiarze wzięli ostatnio na celownik ten bunkier i pobliską zaporę. Ich metalowe części znikają dosłownie z dnia na dzień - mówi Grzegorz Kaliciak ze wsi Św. Wojciech pod Międzyrzeczem.
- Złomiarze wzięli ostatnio na celownik ten bunkier i pobliską zaporę. Ich metalowe części znikają dosłownie z dnia na dzień - mówi Grzegorz Kaliciak ze wsi Św. Wojciech pod Międzyrzeczem. Dariusz Brożek
Poniemieckie fortyfikacje w okolicach Międzyrzecza, Lubrzy i Bledzewa to perełka naszego województwa. Oprócz turystów przyciąga niestety złodziei i kolekcjonerów militariów, którzy na potęgę rabują z bunkrów resztki wyposażenia.

Niespełna 10 lat temu - wiosną 2004 r. - międzyrzeczanin Grzegorz Kaliciak dowodził obroną ratusza w irackiej Karbali. Przez trzy dni jego zwiadowcy razem z plutonem bułgarskich żołnierzy odpierali ataki islamskich fanatyków. Teraz wypowiedział wojnę złomiarzom, którzy rozkradają MRU. - Ostatnio dobrali się do zapory koło bunkra przy drodze z Chyciny do Gorzycy. Wycinają jej metalowe elementy. Zgłosiłem to na policję. Liczę, że złodzieje zostaną zatrzymani i rozliczeni przez sąd - mówi.

Zapora była jednym z ogniw bunkra. Bronił drogi oraz przesmyku między jeziorami Długie i Chycina. Po wojnie został wysadzony, teraz to malownicze rumowisko. Razem z Kaliciakiem myszkujemy między zwałami betonu. Zatrzymujemy się przy pomieszczeniu, w którym przechowywano armatę. Obok znajdowało się stanowisko karabinu maszynowego. Chroniąca je pancerna płyta już dawno została wycięta i wywieziona. Podobny los spotkał ostatnio barierę przeciwpancerną, znajdującą się między bunkrem i jeziorem. Poprzeczne metalowe szyny już dawno trafiły do hutniczego pieca, teraz wandale zabrali się za demontowanie wsporników.
Mój przewodnik podchodzi do bloków porozbijanego betonu i płytkiego wykopu wokół jednego ze wsporników. - Zostały wykopane, po czym złodzieje wycieli metalowe elementy. Teraz dobierają się do kolejnego - mówi.

Kolejna zapora przeciwpancerna zachowała się między mostami na Obrze i kanale fortecznym w Bledzewie. To stalowe przęsło, które można było obracać w poprzek jezdni i blokować przejazd. Jeszcze inną blokadę skradziono przed rokiem we wsi Stary Dworek pod Bledzewem. Była bardziej masywna od tych z Chyciny i Bledzewa. Niemcy zamontowali ją przed mostem na Obrze. Ważyła kilkanaście ton i miała m.in. blokować dojazd do znajdującego się kilkaset metrów dalej obrotowego mostu fortecznego na kanale tej rzeki. - Została zdemontowana podczas budowy nowego mostu. Próbowałem ustalić, co się z nią stało. Niestety, rozpłynęła się jak kamfora - mówi znawca fortyfikacji i autor wielu publikacji na ich temat Grzegorz Urbanek z Międzyrzecza.

Zobacz nasz serwis specjalny poświęcony Zimowym Igrzyskom Olimpijskim 2014 w Soczi

Nie można wykluczyć, że przęsło wywieziono za granicę. Na zamówienie kolekcjonerów kradzione są także tzw. potykacze, które miały utrudniać dostęp do bunkrów. To metalowe kątowniki o wysokości od 60 do 180 cm. zakończone ostrymi jak harpuny szpikulcami, które były w dodatku oplecione drutem kolczastym. Nacierający żołnierze mieli się na nich przewracać i ranić. Były zakopane na głębokość około 60 cm i w dodatku na dole miały metalowe płyty, pełniące rolę kotwic. Dlatego ich wykopanie nie jest łatwą sprawą. Ponoć wywożone są do Niemiec. - W ostatnich latach wpierw skradziono drut, a potem potykacze na przedpolu bunkra 739 między Kęszycą i drogą z Międzyrzecza do Sulęcina - mówi pasjonat umocnień Jarzy Sadowski, który kieruje działem fortyfikacji w branżowym miesięczniku "Odkrywca".
Łupem nieznanych sprawców padły w ostatnich latach zapory koło Staropola i Lubrzy w powiecie świebodzińskim. Prawdopodobnie na zamówienie kolekcjonera kilka lat temu skradziono ważącą ponad pół tony górną połowę drzwi z bunkra 719 koło wsi Pniewo. Z umocnień znikają metalowe elementy i resztki wyposażenia. Wielki rabunek rozpoczął się tam jeszcze przed zakończeniem drugiej wojny.

Wiosną 1945 r. radzieccy żołnierze odnaleźli w nich dzieła sztuki, które Niemcy ukryli w komorach depozytowych na tzw. Pętli Boryszyńskiej. Potem zabrali się demontowanie wyposażenia. Wywozili m.in. zbiorniki paliwa, agregaty prądotwórcze i tokarki z podziemnej fabryki, ulokowanej w jednym z tuneli.
Po Rosjanach w podziemiach pojawili się mieszkańcy pobliskich wsi. Zaczęli je ogołacać z menażek, pieców, a nawet z żołnierskich prycz. W latach 80. minionego wieku nasze wojsko wywiozło z korytarzy płytki chodnikowe. Od kilkunastu lat bunkry okradają złomiarze. Są dobrze zorganizowani i wyposażeni. Mają palniki i pojazdy, którymi wywożą metalowe elementy. - Wycinają nawet pręty zbrojeniowe - zaznacza G. Kaliciak.

Przed dwoma laty wszystkie bunkry, mosty forteczne, zapory i urządzenia hydrotechniczne centralnego odcinka MRU uznane zostały za zabytki. Za ich niszczenie wandale mogą trafić za kraty nawet na pięć lat. Niestety, fortyfikacje w okolicach Bledzewa nie zostały objęte ochroną konserwatorską. Podobnie jak umocnienia koło Lubrzy. Dlatego J. Sadowski postuluje, aby jak najszybciej wpisać je do rejestru zabytków. - Mamy takie plany. Założyliśmy to już podczas prac nad centralnym odcinkiem. W miarę możliwości będziemy rozszerzać wpis o kolejne obiekty i działki. To żmudne i czasochłonne zajęcie - mówi Błażej Skaziński, który kieruje gorzowską delegaturą Lubuskiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Przeczytaj też: Rozkradają fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego!

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska