MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyły miejskie taksówki

Tomasz Czyżniewski
Koło dworca prywatne taksówki stały niedaleko kawiarenki Maleńka. Dziś jest w tym miejscu podziemne przejście.
Koło dworca prywatne taksówki stały niedaleko kawiarenki Maleńka. Dziś jest w tym miejscu podziemne przejście. Fot. Z archiwum MZK
Prywatne taksówki jeżdżące po mieście - tego władza ludowa nie mogła znieść. Dlatego w 1960 r. zapadła decyzja o wprowadzeniu państwowych taksówek.

To nie był pomysł zielonogórskich towarzyszy. Miejskie taksówki miały dać odpór prywaciarzom w całej Polsce. Odgórnie zadecydowano, że przy zakładach komunikacji miejskiej powstaną też komórki taksówkowe. Na ten strategiczny odcinek rzucono Zenona Pietrzaka. Miasto miało otrzymać noworoczny prezent.

Macie 10 taksówek
- W MPK pracowałem od 1957 r. jako dyspozytor. Pilnowałem, kto i gdzie ma jechać - wspomina Z. Pietrzak. - Pewnego dnia wzywa mnie dyrektor Jan Szajkowski i mówi, że w MPK powstanie sekcja taksówek osobowych i ja mam ją zorganizować. To zorganizowałem.

Z. Pietrzak natychmiast pojechał na tygodniowe szkolenie do Poznania, gdzie już jeździły miejskie taksówki. Później wytypował kierowców i zaczął sprowadzać samochody do Zielonej Góry. W sumie 10. Część przyjechała bezpośrednio ze stolicy, gdzie produkowano je w fabryce na Żeraniu, część z Polmozbytu w Krakowie. Były to warszawy M20, tzw. garbate. Nazwa wzięła się od charakterystycznie wykończenia tyłu nadwozia.

- Na miejscu domalowaliśmy im szachownice wokół kabin, herb Zielonej Góry oraz zamontowaliśmy taksometry. Po sprawdzeniu taksówki były gotowe do jazdy - opowiada Z. Pietrzak.

Start w sylwestra

Koło dworca prywatne taksówki stały niedaleko kawiarenki Maleńka. Dziś jest w tym miejscu podziemne przejście.
(fot. Fot. Z archiwum MZK )

Pierwsze trzy pojazdy były gotowe w sylwestra 1960 r. Kolejne trzy ruszyły w Nowy Rok. Jak doniosła "Gazeta Zielonogórska", przeciętny utarg wynosił 1.100 zł. Miały przewagę nad prywatnymi taksówkami, bo pod dworcem wyznaczono dla nich osobny parking przed wejściem. Mogły też jeździć poza granice województwa, co było zabronione prywaciarzom. A to były dobre kursy.

Prywatne taksówki stały trochę dalej, koło kawiarenki "Maleńka". Państwo nie lubiło prywatnych kierowców, którzy stanowili wdzięczny front pracy milicji. - Nie wolno nam było wyjeżdżać poza województwo. Gdy jechałem np. do Sanoka, a takie kursy się trafiały, musiałem prosić o zgodę wydział komunikacji. Oczywiście oficjalnie była to podróż w celach prywatnych na ślub czy pogrzeb. W ten sposób miałem bardzo dużą rodzinę, która i tak po kilka razy umierała - wspominał taksówkarz Bazyli Juszczak (numer boczny 45), który do Zielonej Góry przyjechał w 1948 r. na kurs mechaników samochodowych.

Pierwszy moskwicz

Odmianę losu przeżył po październikowej odwilży w 1956 r., kiedy do kraju wróciła kolejna fala repatriantów ze Wschodu. - Od jednego z nich wiosną 1957 r. kupiłem moskwicza 400, to właściwie był opel olimpia z nalepką moskwicz - opowiadał

B. Juszczak. - Stanąłem "Pod Orłem" na jedynym w mieście postoju taksówek. Było nas chyba 12-13. Wtedy jeszcze przed dworcem stały jedynie dorożki. Kiedy taksówkarze tam zajeżdżali, dochodziło do konfliktów. Czasami w ruch szły baty. W końcu jednak samochody pokonały konie. A w mieście wyznaczono kolejne parkingi, m.in. koło ratusza, na pl. Lenina i później na pl. Powstańców Wielkopolskim.

Czy taksówki z MPK ograniczyły działanie prywatnych taksówkarzy?

- Nie. Więcej kłopotu z nimi miało samo przedsiębiorstwo niż my. Ciągle do nich dokładali - śmiał się B. Juszczak.

- Rzeczywiście, później dopiero zaczęły się problemy - przytakuje Z. Pietrzak. - Jedni kierowcy pracowali solidnie, inni kombinowali. Potrafili np. tak spiłować bolce w taksometrze, że ten na zawołanie przestawał naliczać należność. Kiedy zrobiliśmy kontrolę, siedmiu taksówkarzy musiałem zwolnić.

Taksówki z MPK jeździły tylko kilka lat i splajtowały. Samochody poszły na przetarg. Kupili je... dotychczasowi kierowcy. I jeździli nimi jeszcze przez wiele lat. Okazało się, że prywatne oko lepiej czuwa nad własnym pojazdem, niż państwowa firma. W tych usługach PRL przegrał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska