Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd podtrzymał wyrok. Myśliwi polowali w rezerwacie Radowice koło Sulechowa

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu
Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu Mariusz Kapała
Jak poinformował nas zarząd Polskiego Związku Łowieckiego w Zielonej Górze, sąd powszechny podtrzymał wyrok wobec trzech myśliwych, którzy w grudniu 2014 roku polowali w rezerwacie przyrody Radowice. Wcześniej oskarżeni zostali skazani przez Główny Sąd Łowiecki w Warszawie.

O sprawie zawiadomili rowerzyści

Przypomnijmy, 14 grudnia 2014 roku myśliwi Koła Łowieckiego „Piast” z Sulechowa zorganizowali polowanie, które zaplanowano na obszarze graniczącym z rezerwatem przyrody Radowice. W jego trakcie doszło do złamania prawa, bowiem myśliwi prowadzili polowanie również na terenie samego rezerwatu.

Sprawa ujrzała światło dzienne w styczniu 2015 roku, kiedy to do nadleśnictwa wpłynął anonimowy list grupy turystów rowerowych, podpisanych jako Miłośnicy Rezerwatu Radowice i Parków Krajobrazowych, którzy donosili, że „myśliwi obstawili rezerwat i polowali w nim”.

Sąd Łowiecki skazał oskarżonych

Pismo doprowadziło do wszczęcia postępowania przez okręgowego rzecznika dyscyplinarnego Polskiego Związku Łowieckiego. W wyniku zeznań złożonych przez trzech myśliwych zarzuty usłyszały trzy osoby, które odpowiadały za przebieg polowania. Pomimo, że całe postępowanie ciągnęło się kilka, lat 30 listopada 2018 roku sąd łowiecki skazał oskarżonych na rok zawieszenia w prawach członka PZŁ, zakazał im pełnienia funkcji w organach PZŁ i koła łowieckiego na dwa lata.

Kontrowersje w postępowaniu

Proces prowadzony przez sąd łowiecki ukazał interesujące informacje. Jak czytamy w aktach sprawy władze koła „Piast” były od początku zainteresowane przebiegiem śledztwa. W ocenie sądu, celem miało być poznanie personaliów świadków oraz treści ich zeznań. W stosunku do osób składających obciążające relacje zarząd miał wystosować „zaproszenie” na swoje posiedzenie, którego przedmiotem miało być wykluczenie ich z koła. Sąd uznał takie postępowanie za wpływanie na świadków, nosiło ono znamiona rewanżu. Na jaw wyszły również personalne konflikty wśród samych myśliwych.

Oskarżeni myśliwi nie zgodzili się z tą decyzją i złożyli odwołanie do Głównego Sądu Łowieckiego w Warszawie. Ten jeszcze raz przeanalizował akta sprawy i podtrzymał poprzednie orzeczenie, wydając swój wyrok 8 maja 2019 roku.

Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu
Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu Mariusz Kapała

Przedłużające się postępowanie

W tym kontekście warto zaznaczyć, że pomimo wyroku w sądzie łowieckim myśliwi nie wyczerpali całej przysługującej im ścieżki prawnej. Według stanowiska PZŁ przysługiwało im również odwołanie do sądu powszechnego. - Ostateczną instancją jest tutaj sąd okręgowy – tłumaczył nam Piotr Brzozowski, rzecznik i członek okręgowego PZŁ. Oskarżeni wykorzystali również tę ścieżkę, składając odwołanie do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.

Sąd powszechny podtrzymał wyrok

W tym kontekście warto zauważyć, że osoby, pod adresem których pojawiły się zarzuty, do czasu ostatecznego wyroku sprawowały swoje funkcje w strukturach PZŁ, były pełnoprawnymi członkami swojego koła, polowały. Jak ostatecznie zakończyła się sprawa feralnego wyjścia myśliwych w grudniu 2014 roku?

- Wszyscy oskarżeni odbywają właśnie karę. Sąd powszechny potwierdził ich winę - twierdzi Jacek Banaszek, łowczy okręgowy w Zielonej Górze. Co to w praktyce oznacza? – Na czas określony w wyroku zdali oficjalnie legitymacje myśliwych. Zostali zawieszeni. Wycofali się z działalności w naszym środowisku, nie mogą odbywać polowań, nie pełnią obecnie żadnych stanowisk w strukturach Polskiego Związku Łowieckiego.

Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu
Sprawa polowanie w rezerwacie odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców regionu Mariusz Kapała

Związek reaguje na sygnały

Jak władze zielonogórskiego PZŁ odnoszą się do faktu, że sprawa ciągnęła od grudnia 2014 roku. – Nie było tutaj złej woli. O wszystkim zostały powiadomione organy ścigania oraz inne instytucje państwa. Nasz rzecznik dyscyplinarny, który pierwotnie rozpoczął pracę nad tą sprawą, z powodów zdrowotnych musiał ją przerwać. Kolejny, czego dowodzi wyrok w Głównym Sądzie Łowieckim w Warszawie, dokończył postępowanie – tłumaczy Banaszek.

Łowczy okręgowy podkreśla, że związek bardzo poważnie podchodzi do wszystkich wątpliwych kwestii. - Czasami wśród myśliwych zdarzają się zatargi. Jest jak w życiu. Dziwię się natomiast sytuacjom, gdy coś nie jest od razu nam zgłaszane. Powinniśmy wszystko bez zwłoki wyjaśniać – przekonuje Banaszek.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska