Koledzy go kryli?
Przypomnijmy. W lutym 2008 roku Ryszard G. (mężczyzna nie chciał nazwiska w gazecie) przyszedł wzburzony do naszej redakcji i poskarżył się na pracownika Zakładu Administrowania Mieniem Komunalnym. Opowiadał, że Andrzej K. uderzył go głową w twarz. Rozbił mu nos i wargę.
Pisaliśmy o tym 26 lutego 2008 roku w tekście "Czy w urzędzie biją?". Powodem agresji urzędnika miało być pytanie o termin remontu klatki schodowej w budynku, w którym mieszka Ryszard G. To tak rozłościło administratora, że uderzył petenta. Andrzej K. zaprzeczał temu. Wewnętrzne dochodzenie w ZAMK-u niczego nie wykazało. Pracownicy twierdzili, że albo nic nie widzieli, albo w tym czasie byli w terenie.
Po naszej publikacji Prokuratura Rejonowa w Słubicach zajęła się tą sprawą "z urzędu". Niedługo po tym administrator stracił pracę. Kilka miesięcy później prokuratura skierowała do Sądu Grodzkiego w Słubicach akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi K. Uznano byłego urzędnika winnym i skazano go na 1 tys. zł grzywny, 2 tys. zł nawiązki na rzecz Ryszarda G. Mężczyzna nie chciał z nami o tym rozmawiać.
Wywalczył odszkodowanie
Radości nie krył natomiast pokrzywdzony. Przyznał jednak, że zasądzona nawiązka wydaje mu się za niska. Dlatego już z powództwa cywilnego zażądał od byłego urzędnika większej rekompensaty. I niedawno Sąd Rejonowy w Słubicach mu ją przyznał. - Nie chcę podawać kwoty, bo ta sprawa i tak budzi sporo emocji, ale jestem zadowolony, mimo, że jest to połowa sumy, o która występowałem - mówił nam kilka dni temu mężczyzna. Sąd uznał, że "powództwo co do zasady zasługiwało na uwzględnienie, aczkolwiek w świetle czynników, od których wysokość zasądzonego zadośćuczynienia zależy, żądanie powoda było wygórowane".
W uzasadnieniu wyroku sędzia napisała, że " doznane przez powoda obrażenia, w wyniku uderzenia przez Andrzeja K. zaliczyć należy do umiarkowanych, nie były ani specjalnie trwałe, ani specjalnie intensywne, ani powodujące nadmiernego cierpienia, choć niewątpliwie były przez kilka tygodni bolesne i utrudniały normalne funkcjonowanie".
Dodała też, że przy ustalaniu zadośćuczynienia sąd wziął pod uwagę, to, że Ryszard G. został pobity w instytucji publicznej, przy załatwianiu normalnych spraw, przez osobę zobowiązaną do udzielania informacji i pomocy petentom. Oprócz nawiązki były urzędnik musi też pokryć połowę kosztów opłaty od pozwu i połowę kosztów opinii biegłych. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale pod numerem, uzyskanym w informacji telefonicznej, nikt nie odpowiadał. Zostawiliśmy wiadomość z prośbą o kontakt, ale pozostała ona bez odpowiedzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?