MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stopem też

(roch)
Wielotysięczny tłum kołyszący się późną sobotnią nocą pod plenerową sceną był najlepszym dowodem, że reggae wciąż żyje. Fani mają nadzieję, że w Gorzowie będą kolejne festiwale.

Impreza odbyła się w ramach Dni Gorzowa. Pierwsi miłośnicy jamajskich rytmów pod scenę na lewym brzegu Warty zaczęli ściągać już w południe. Wyróżniały ich dredy i tęczowe dodatki. - Reggae to muzyka miłości, tu nie ma złych napięć, nie ma awantur. Potrafi pogodzić ludzi z wrogich sobie subkultur - mówią fani.

Stopem też

Na gorzowski koncert przyjechali miłośnicy rozkołysanych rytmów z Katowic, Wrocławia, Elbląga, Szczecina, Poznania, Zielonej Góry i wielu miast wokół Gorzowa. - O imprezie dowiedzieliśmy się z internetu. Decyzja była szybka - jedziemy - opowiada Ewa Kruszczyńska z Wrocławia. Do Gorzowa dostała się ze znajomymi stopem. Fanki z Katowic jechały pociągiem, ale że przespały dworzec w Krzyżu, dojechały do Dobiegniewa. - Stamtąd udało się złapać stopa - mówi Agnieszka Mazur. Stopem również przyjechał Bronisław Piwowarczyk z Zielonej Góry. - Ja się na tej muzyce wychowałem - tłumaczy młody chłopak z dredami na głowie i arafatką na szyi. Różne ekipy spotkały się pod sceną i zaprzyjaźniły. - Słuchamy tego samego, więc szybko się dogadaliś-my - mówią nastolatki.
Fanów ściągnęła przede wszystkim szczecińska formacja Vespa (od nazwy włoskiego skutera- red.) - skuterowy gang, jak o sobie śpiewa. - Oni zdecydowanie za rzadko występują. Poza tym warto posłuchać Papriki Korps i legendy, czyli Habakuka - mówią fani. Kiedy tylko jakaś z tych kapel pojawiała się na scenie, jej miłoś-nicy biegiem ruszali w jej stronę. A tu trwał taniec niczym punkowe pogo. Ludzie skakali, zderzali się z sobą, dobrze się bawili.

Do amfiteatru

Koncert z jamajskimi rytmami ściągnął nieprzebraną rzeszę gorzowian dobrze pamiętających imprezy Reggae nad Wartą. Siedzieli przy stolikach albo na trawie, pili piwo, czasem włączali się w kiwanie pod sceną. - Przecież to znak rozpoznawczy tego miasta. Jak można było w Gorzowie dać umrzeć tej muzyce na tak długo - dziwi się Anna Krajewska z osiedla Staszica. Podczas ostatniej edycji w 1994 r., kiedy było paskudnie zimno, nosiła zziębniętym fanom termosy z gorącą zupą i herbatą oraz kanapki. - Mam tylko nadzieję, że w przyszłym roku reggae też będzie - mówi. Większość dawnych bywalców twierdzi jednak, że imprezy nie należy łączyć z Dniami Gorzowa. - Tradycja musi być podtrzymana. Reggae wraca do amfiteatru, koncertów jest więcej niż jeden i nie wchodzą one w program miejskiego święta. To autonomiczny festiwal - mówią jednym głosem fani.
Na razie jeszcze nie zapadła żadna decyzja w sprawie przyszłości festiwalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska