MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walka o inwestorów to sposób na tworzenie marki miasta

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
W 2006 r. Japończycy z Funai oglądali tereny strefy ekonomicznej w Nowej Soli. I już zostali. Z prawej - wiceprezes koncernu Yoshio Nakajima. Drugi z lewej - dyrektor nowosolskiej fabryki Shigeki Saji.
W 2006 r. Japończycy z Funai oglądali tereny strefy ekonomicznej w Nowej Soli. I już zostali. Z prawej - wiceprezes koncernu Yoshio Nakajima. Drugi z lewej - dyrektor nowosolskiej fabryki Shigeki Saji.
Przez dwa tygodnie nazwa Nowa Sól przewijała się na czołówkach prasy ekonomicznej. Mowa o inwestycji chińskiej firmy Lenovo, do której nie doszło. Co miasto na tym ugrało? Ano to, że nazwa Nowa Sól pojawi się teraz w prasie... japońskiej.

- Nie chodzi o to, żeby zawsze wygrywać, ale o to, żeby ciągle grać w Lidze Mistrzów - takiego porównania używa prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz, za każdym razem, kiedy jakiś wielki inwestor przejdzie mu koło nosa. Kiedyś była to firma komputerowa Asus, potem japoński producent opon Bridgestone, a ostatnio chiński gigant w produkcji laptopów Lenovo. Zdaniem Tyszkiewicza, jego miasto od kilku lat gra w inwestycyjnej Lidze Mistrzów. Pojawia się jako potencjalne miejsce (jedno z dwóch-trzech w kraju) pod budowę wielkich fabryk. A jeszcze osiem lat temu nazwa Nowa Sól kojarzyła się inwestorom raczej z jakąś przybudówką... Wieliczki, tak jak Nowa Huta z przybudówką Krakowa.

Niewinny szantaż

Dziś inwestorzy kojarzą miasto z tego, że tutaj zainwestowali Japończycy (traktowani jak „raki w jeziorze”, które wchodzą tylko na zdrowy grunt). I że tutaj jest zagłębie w produkcji części motoryzacyjnych dla General Motors, BMW, Audi, nawet Porsche.

Jak do tego doszło? Mechanizm wejścia w sferę zainteresowania inwestorów dobrze obrazuje przykład sprzed kilku lat. Wtedy w gazetach ekonomicznych gruchnęła niemalże nieprawdopodobna wieść, że fabryka Volkswagena w Poznaniu zamierza wyprowadzić się do Nowej Soli. Tematem przez kilka tygodni żyły media, bo byłaby to decyzja o kolosalnym znaczeniu dla Poznania, nie mówiąc o maleńkiej Nowej Soli. Wszyscy zainteresowani tematem, szukali na mapie gdzie ta Nowa Sól leży.

Ostatecznie okazało się, że Volkswagen chciał uzyskać od władz Poznania bardziej korzystną pomoc publiczną w postaci udogodnień podatkowych i - być może - posłużył się małym i niewinnym „szantażem” o wyprowadzce. Oczywiście nie wyprowadził się. - Ale od tego czasu nasze miasto zaczęło być postrzegane przez inwestorów jako dobre miejsce do inwestycji motoryzacyjnych - podkreśla Tyszkiewicz.

Idźcie do Nowej Soli

Jak to się stało, że Volkswagen wymienił akurat Nową Sól? Być może nazwę miasta podpowiedzieli urzędnicy Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (to instytucja, która pośredniczy w kontaktach inwestorów z samorządami), do której pielgrzymowały od pewnego czasu władze miasta? A może w odpowiednim momencie do Volkswagena zadzwonił z ofertą ktoś z Nowej Soli...

Kolejny przykład: Japończycy z firmy Bridgestone. Przyjechali do Nowej Soli w 2005 r. obejrzeli strefę ekonomiczną, napomknęli o budowie fabryki opon. Tyszkiewicz zapewnia, że podejmował ich po królewsku, z pełnym zaangażowaniem, spełniając wszystkie ich zachcianki. Chcieli nawet gwarancji, że pod ziemią w strefie ekonomicznej nie wykopią jakichś kości dinozaura, przez co archeolodzy wstrzymaliby im inwestycję. Ale choć Japończycy w końcu zainwestowali w Stargardzie Szczecińskim, to miastu ta wizyta opłaciła się. - Kiedy firma Funai szukała miejsca pod fabrykę telewizorów, to zapytali swoich kolegów z Bridgestone, a ci im powiedzieli: idźcie do Nowej Soli - relacjonuje Tyszkiewicz. I tak zrobili. Japończycy z Funai przyszli i są do dziś. Wprawdzie kryzys dotkliwie ich ugodził i muszą ciąć zatrudnienie o połowę, to jednak przenoszą do Nowej Soli z Hamburga swoje centrum logistyczne.

Marka miasta

Nie wiadomo jak to się stało, że kilka tygodni temu w ogólnopolskich ekonomicznych pismach pojawiła się Nowa Sól, jako miejsce pod zakład montażu komputerów firmy Lenovo z Chin. Wiadomo, że Chińczycy mieli zainwestować w Legnicy, ale tam splajtował deweloper i nie wybudował im hali. Wiadomo, że PAIiZ i ministerstwo gospodarki chcąc zatrzymać Chińczyków, zaproponowali lokalizację w Nowej Soli. Wiadomo też, że Chińczycy dwa razy oglądali w Nowej Soli hale produkcyjne w strefie, opuszczone przez firmę Inter Groclin. I wreszcie wiadomo, że pośrednikiem między miastem a Chińczykami był Marcin Kaszuba z firmy Ernst&Young, były wiceprezes PAIiIZ, którego przyjaźń zaskarbił sobie kiedyś Tyszkiewicz. - Po nocach śniła mi się ta inwestycja - mówi Tyszkiewicz, pokazując stosy sprawozdań przygotowanych dla wiceprezesa Lenova - Quiao Songa. „Puls Biznesu” pisał, że Nowa Sól zrobiła „świetną robotę” w sprawie Lenova. Chińczycy jednak ostatecznie zrezygnowali inwestycji w Polsce i Europie.

Ale Nową Solą zainteresowała się już japońska prasa. Niebawem ma się w niej ukazać artykuł o mieście i jego atutach. Tyszkiewicz zaciera ręce: - Tak się buduje markę miasta i regionu. A kiedy jakiś inwestor z Chin zapyta kolegów z Lenova gdzie w Europie inwestować, to mam nadzieję, że usłyszy: idźcie do Nowej Soli.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska