Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wasze Kresy: Została tylko kapliczka. I smak

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Na patelni rumieńców nabierają płecinty. Później tylko wystarczy posypać je cukrem pudrem.
Na patelni rumieńców nabierają płecinty. Później tylko wystarczy posypać je cukrem pudrem. Dariusz Chajewski
Dla pań z zespołu Rosa Kresy to opowieści rodziców oraz dziadków. I mamałyga, płacinty, strudle, sałatka bukowińska... Bo krainę przodków znają przede wszystkim od kuchni.

PŁECINTY

Na patelni rumieńców nabierają płecinty. Później tylko wystarczy posypać je cukrem pudrem.
Na patelni rumieńców nabierają płecinty. Później tylko wystarczy posypać je cukrem pudrem. Dariusz Chajewski

Na patelni rumieńców nabierają płecinty. Później tylko wystarczy posypać je cukrem pudrem.
(fot. Dariusz Chajewski)

PŁECINTY

Składniki: 10 dag drożdży, 2 kg mąki, 1,5 litra wody, szczypta soli, 0,5 szklanki cukru.

Wykonanie: Drożdże, cukier, sól wymieszać, dodać wodę i mąkę. Zarobić ciasto, zostawić do wyrosnięcia na około 2 - 3 godziny. Rozwałkować i powycinać kółeczka, piec w piekarniku lub piecu chlebowym. Upieczone bułeczki lub kwadraciki posypać cukrem pudrem. Mozna dodać rodzynek lub czekolady.

Przed tygodniem w kuchni wiechlickiego pałacu krzątały się panie w bialutkich bluzkach, czerwonych koralach i spódnicach "pachnących" górskim folklorem. Także nazwy pichconych potraw brzmiały egzotycznie - mamałyga, płecinty, strudel... Niby kuchnia lubuskich gospodyń, ostatnia z potraw znajduje się nawet na liście naszych produktów regionalnych, ale jednak importowana. Z południowych kresów Kresów, czyli z Bukowiny. Dziś w granicach Rumunii i Ukrainy, przed 1939 II Rzeczpospolitej i Rumunii.
- W ubiegłym roku byłyśmy na festiwalu bukowińskim i trafiłyśmy do naszej Laurenki, do wsi, gdzie żyli nasi przodkowie - opowiada Bronisława Wójcik z zespołu Rosa. - Niestety nie znalazłyśmy niemal śladu po przeszłości naszych rodzin. Tylko kapliczka, ze dwa budynki, resztki metalowego ogrodzenia, a wreszcie te wspaniałe buki...

Jednak dla pani Bronisławy Bukowina, Laurenka są nie tylko na starych fotografiach i we wspomnieniach rodziców, dziadków. Przede wszystkim w kuchni. Może nie codziennie, ale w ich domu często na stole pojawiają się mamałyga, strudle, sałatka bukowińska. I każda z potraw to tak naprawdę nagromadzenie doświadczeń, opowieści i istota Bukowiny - krainy będącej prawdziwym narodowościowym tyglem. Strudel to przecież przysmak Niemców i Austriaków, a mamałydze trudno odmówić rumuńskich korzeni. Oczywiście pojawiają się pewne modyfikacje, najpierw te bukowińskie, teraz lubuskie dodatki. Na przykład sałatka bukowińska tradycyjnie składała się jedynie z ziemniaków, cebuli, oleju, octu i przypraw. Dziś jako dodatki pojawiają się już jajka, groszek, marchewka... To już sałatka z lubuskim akcentem.

- Nasze dzieciaki, czyli kolejne pokolenie też sięgają po bukowińskie przepisy, nawet dzwoni czasem córka z Anglii po jakieś szczegóły - dodaje pani Bronisława. - Dla mnie najbardziej bukowińskim smakiem jest mamałyga. Jednak to nie jest tylko ta tania, pospolita potrawa, którą przez lata pogardzano jako rumuńską i niewyszukaną. Może być jako danie główne, jeden z elementów, a nawet jako deser. Na dodatek to bardzo zdrowa potrawa, przecież podstawą jest mąka lub kasza kukurydziana. A bywałam w dobrych restauracjach, w których uchodziła za wręcz eleganckie danie.
Gdy prosimy panią Bronisławę o przepis uśmiecha się i mówi, że przy potrawach przechodzących z pokolenia na pokolenie gotowanie opiera się raczej na nawykach. Przepis jest w dłoniach i oku. Trudno to zmierzyć, zważyć i podać w gramach i mililitrach. Trzeba obserwować.
- Gotuje się wodę, soli się ją, wsypuje trochę kaszy kukurydzianej, ponownie dosypujemy nieco kaszy, później trochę kaszy manny, aby nie była za bardzo zbita, do tego nieco masła, później porządnie wykręcić, czyli wymieszać, odparować... - wymienia. - A później już wszystko zależy od dodatków. Może być mięso, może jogurt, mogą truskawki. I mamy albo danie główne, albo deser.
- Śpiewamy bo lubimy, gotujemy, bo lubimy - zgodnym chórem mówią Dorota Pankiewicz, Krystyna Krasowska, Alekstandra Ostrowska, Teresa Najdek...

Panie mieszkają w Dragowinie, Klępinie, Kotowicach, ale przyznają, że korzenie ich domowych kuchni tkwią w Baniłowie i Laurence. Jest prosta, oparta o składniki, które rosły w przydomowych ogródkach.
Baniłów i Laurenka... Rodzice opowiadali im o krainie, gdzie ludzie różnych nacji i religii żyli z sobą w zgodzie, o pięknych górach i grapach, czyli dolinkach, wreszcie o bukach, które jesienią malowały fantastyczne obrazy. Ich męscy przodkowie zazwyczaj pracowali w lesie i z siekierami przerzuconymi przez ramię znikali w nim na całe tygodnie. Wówczas ich mamy i babcie spotykały się, razem przędły, gotowały i śpiewały. Tak przekazywano tradycję. I w tym momencie wszystkie panie proszą, aby przemówiła pani Teresa. Dlaczego właśnie ona? Podobno jako ostatnia mówi jeszcze ich wspaniałą bukowińską gwarą.

MAMAŁYGA

Faszerowane jabłkowym nadzieniem strudle gotowe już są na wędrówkę do pieca.
Faszerowane jabłkowym nadzieniem strudle gotowe już są na wędrówkę do pieca. Dariusz Chajewski

Faszerowane jabłkowym nadzieniem strudle gotowe już są na wędrówkę do pieca.
(fot. Dariusz Chajewski)

MAMAŁYGA

Składniki: 1 szklanka kaszy kukurydzianej, 2 łyżki masła, 15 dag bryndzy, 3/4 szklanki śmietany, mielona słodka papryka, sól

Wykonanie: Kaszę wymieszać ze szklanką wody, odstawić na kilka minut. Zagotować dwie szklanki wody ze szczyptą soli i połową masła, do wrzątku dodać namoczoną mamałygę i gotować, często mieszając, aż kasza się rozklei. Wylać ją cienką warstwą na półmisek zwilżony zimną wodą. Gdy zastygnie, pokroić w kwadraty. Śmietanę utrzeć z bryndzą, doprawić mieloną papryką. Żaroodporne naczynie wysmarować resztą masła, włożyć kaszę, zalać sosem i zapiekać ok. 20 min.

* Można tę potrawę przyrządzać na słodko, polewając przed zapieczeniem śmietaną doprawioną cynamonem i dodając jabłka pokrojone w cienkie plasterki.

- My nie mówimy, my gwarim - natychmiast nas poprawia. I tłumaczy ze śpiewnym, takim przypominającym nieco wileński, akcentem, że mamałyga to na Bukowinie "mamaliga". Ten niezwykły akcent przejęła po rodzicach i latami musiała się go wstydzić, jak wszyscy przybysze. Teraz jest z niego dumna. Tak tam, u nich, na Bukowinie, się mówiło...
Baniłów Ruski to wieś dziś w rejonie storożynieckim obwodu czerniowieckiego Ukrainy. Zawsze związany był z Kutami nad Czeremoszem, lecz w roku 1919 oddzielony od nich granicą polsko-rumuńską na tej właśnie rzece. To jedno z najważniejszych gniazd Ormian polskich w Rumunii. Mimo pozornej sielskości w styczniu 1945 roku nacjonaliści ukraińscy wymordowali tutaj kilkanaście rodzin.

Polacy byli tutaj od wieków. Ich przodkowie jeszcze w XVI wieku zbiegali ze Śląska i Żywiecczyzny w góralski okręg Czadecki. Na początku XIX w. w Czadeckiem, doszło do przeludnienia tych miejscowości, dlatego część górali tym razem wywędrowała na Bukowinę, która od 1774 r. znajdowała się również w rękach Austrii. Dlatego mówi się o nich często jako o góralach czadeckich. Pierwsi osiedlili się we wsi Kaliczanka na przedmieściu Czerniowiec w 1803r. Następnie zamieszkali w Tereblaczu, Hlibokiej, Starej Hucie-Krasnej. Później część rodzin osiadła za na drugim brzegu Seretu w okolicach Suczawy, a więc w Pleszy, Pojanie Mikuli, Nowym Sołońcu. Po kilkudziesięciu latach założyli kolejne wsie: Baniłów, Dawideny, Pankę, Dunawiec i Laurenkę - dziś na Ukrainie. Głównymi ich zajęciami było karczowanie lasu, uprawa ziemi, hodowla bydła, pasterstwo a także, wyrób gontów, wikliniarstwo, szklarstwo. Laurenka i Dunawiec, zostały założone w 1875 roku, z czasem stały się przysiółkami Baniłowa Podgуrnego. Liczbę polskich górali na Bukowinie w roku 1911 Tadeusz Zubrzycki w artykule "Bukowińscy górale polscy" szacował na około 14.000 osób.

Właściciel pałacu w Wiechlicach Zbigniew Czmuda bukowińskimi smakami jest zachwycony i płecinty ma zamiar włączyć do śniadaniowego menu serwowanego gościom. Jego zdaniem właśnie różnorodny smak lubuskiej kuchni staje się powoli jedną z atrakcji naszego regionu. Goście przyjeżdżają nie tylko podziwiać zabytki i krajobrazy, ale także poznać nas od kuchni.
Tymczasem panie z Rosy już zastanawiają się nad bożonarodzeniowym menu. W czasie świąt najłatwiej dyskutować nad różnicami na lubuskich stołach. Bo tutaj ścierają się smaki i z kwyrlunki krumskiej z Kramska, pierogów poleskich z Białkowa, ruskich, blin, klusek śląskich, eintopfów powstaje przedziwna mieszanina smaków, kuchnia lubuska.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska