Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnica ożywiła wieś

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
To już ostatnia nasza wyprawa szlakiem miodu i wina. Dziś tylko o winie. - Dzięki tym winnicom nasza wioska trochę świata zobaczyła, a kiedyś tu głucho było - uśmiecha się jeden z mieszkańców Mierzęcina.

Zaczęło się od Pałacu Mierzęcin. Jeszcze kilkanaście lat wstecz chyba każdy z mieszkańców dałby sobie rękę uciąć, że wieś będzie smutną popegeerowską miejscowością, z niszczejącym pałacem, który przed wojną był siedzibą rodu von Waldow. Nic z tych rzeczy. W 2002 r. prywatny inwestor wyremontował go nie do poznania. Piękne ogrody, ciągi spacerowe...

Kosmetyki z winogron

W 2004 r. przyszedł czas na winnice, a później na produkcję wina. Widać to już na pierwszy rzut oka. Wjeżdżając główną bramą do pałacu, po lewej stronie leżą dwie wielkie drewniane beczki. Piotr Stopczyński, kierownik winnicy, wprowadza nas do piwnicy. Solidne półki, jak okiem sięgnąć - równiutko poukładane butelki z trunkiem. - Tu panują idealne warunki - mówi pan Piotr. Ale droga do produkcji wina nie była szybka ani łatwa.

W 2004 r. dyrekcja pałacu postanowiła uatrakcyjnić swoją ofertę. A czym zwabić klientów, jak nie produkcją wina? Ponad 6-hektarowa winnica leży w pięknym ustronnym miejscu, tuż przed Jeziorem Mierzęckim. Krok po kroku nasadzano nowe gatunki. Teraz uprawia się tu 19 odmian, ale pałac koncentruje się głownie na: Pinot Noir, Pinot Gris, Kernling, Riesling, Traminer, Chardonnay, Rondo i Regent. Winnica jest największą w naszym województwie. A dumą pałacu są trunki, których od 2010 r. sprzedano ok. 3 tys.

- Odbywają się u nas specjalne kolacje, połączone z degustacją. Słyszymy same pozytywne oceny, wina są poważną marką pałacu - pan Piotr nie kryje satysfakcji. Regent Rose 2010 zostało wyróżnione przez Polski Instytut Win i Winorośli. A w szranki stanęło ponad 300 trunków z 16 krajów! Stopczyński zapewnia, że pałac nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Już za kilka dni będą produkowane kosmetyki z winogron. - To ewenement na skalę kraju. Jesteśmy pierwsi, którzy z winogron stworzą linię kosmetyczną - zaznacza pan Piotr.

Trzeba wyjść do ludzi

Wychodząc z pałacu, wystarczy obrócić głowę w prawo, by dostrzec kolejne winorośle z dorodnymi owocami. To półhektarowa winnica Eguus Jowity Banek i Łukasza Chrostowskiego. Para pochodzi z Krakowa. Od kilku lat mieszka w Mierzęcinie.

- W tych okolicach moi rodzice mają domek letniskowy. Tak tu przyjeżdżałem, że w końcu to województwo, mające wielką tradycję winiarską, zachęciło mnie do uprawy - opowiada z uśmiechem pan Łukasz. Zaczynał w pałacu, razem z szefostwem zakładał tamtejszą winnicę. Później przyszedł czas, by pójść na swoje. Nasadzenia zaczęły się w 2006 r. Dominują odmiany: Pinot Noir, Pinot Gris i Kernling.

Widać, że Chrostowski żyje tym, co robi. Jest w ciągłych rozjazdach. Odwiedza różne imprezy, na których reklamuje swoje trunki, ale nie tylko. - Promuję także wina zielonogórskich winiarzy. Ludziom bardzo smakują, przy okazji pytają o nasz region. To świetna promocja. Nie każdy na nasze tereny przyjedzie, więc trzeba samemu do ludzi wychodzić - opowiada pan Łukasz.

Cieszy się, że jego Marina 2009 zajęła pierwsze miejsce na Święcie Polskiego Wina 2010 w kategorii czerwonego dojrzałego. Dwa lata wcześniej Regent 2008 nie miał sobie równych w kategorii czerwonego młodego. - Trochę też eksperymentujemy, mieszamy szczepy - dodaje Chrostowski. Jego trunków nie można jeszcze kupić, ale i na to przyjdzie czas.

Pan Łukasz wrósł już w środowisko, jest wiceprezesem Stowarzyszenia Winnice Lubuskie i razem z kolegami z okolic Zielonej Góry zamierza utworzyć największą winnicę w Polsce. Gdzie? Niedaleko Zaboru. - Chcemy postawić kropkę nad i, by wszyscy wiedzieli, że historia wina w Polsce zaczęła się w Zielonej Górze - podkreśla.

W Equss działa Akademia Polskiego Wina. - Wiele osób pytało o historię produkcji wina w naszym kraju, dlatego postanowiliśmy organizować szkolenia, mamy pokazy multimedialne, degustujemy trunki z różnych części Polski - wylicza Chrostowski.

Teraz czas na miód?

I tak w ciągu kilku lat malutki Mierzęcin stał się ośrodkiem produkującym napój bogów. - Dzięki tym winnicom i pałacowi nasza wioska trochę świata zobaczyła, a kiedyś tu głucho było - stwierdza jeden z mieszkańców i nie może się nadziwić. W małej miejscowości powstała kraina winem płynąca. Może kiedyś przyjdzie czas na miód...

Piotr Stopczyński z winnicy Pałacu Mierzęcin przyznaje, że największą satysfakcją z produkcji wina są zadowoleni smakosze
fot. Mateusz Feder

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska