- Jeżdżę tą drogą codziennie, do pracy z Nowogrodu do Krosna. To, co wyrabia firma wykonująca remont, to jakieś kpiny! - napisał do redakcji Czytelnik. - Rzadko kiedy widać pracowników, a jak są, to podpierają szpadle! Robota idzie jak krew z nosa! Kilka dni w tygodniu w ogóle nie ma nikogo z pracowników - dwa miesiące na wykonanie 1.200 metrów drogi to aż nadto dla normalnej firmy!!! Zaraz powiedzą - a bo kable, bo kanaliza, itd. (…) Jeden z pracowników zapytany, dlaczego tak długo to trwa, odpowiedział mi, że przecież pada! A ja się pytam, gdzie byli i co robili jak nie padało? W lipcu? W sierpniu?
Do Kosierza pojechaliśmy w piątek. Akurat ok. 10 robotników pracowało przy przepychaniu pod skrzyżowaniem rury kanalizacyjnej.
- Proszę napisać, że to rura do kanalizacji deszczowej, a nie sanitarnej - śmieją się mężczyźni. Denerwują się na zarzut, że się obijali. - Przecież widać, że pracujemy!
- Jest ciężko - przyznaje Jerzy Raniś z firmy Kontrakt, która wygrała przetarg na remont 1,2 km drogi wojewódzkiej biegnącej przez wieś. Kosztować to będzie 3,2 mln zł. To kompleksowa przebudowa jezdni i całej infrastruktury podziemnej, m.in. sieci telekomunikacyjnej i kanalizacji deszczowej.
- No i z kanalizacją mamy kłopoty. Wieś położona jest w niecce i wszystkie wody spływają do drogi. Trudno budować w takich warunkach i odprowadzić wodę - tłumaczy Raniś. - Musieliśmy na przykład zakładać nowe drenaże, których nie było w planie. Stąd niewielki poślizg.
Od skrzyżowania idziemy w kierunku kościoła. Dalej droga już prawie gotowa. Jest asfalt, krawężniki, część chodników. Tu skończenie robót, to kwestia najbliższego czasu. - Ta droga była makabryczna. Nie szło po niej jeździć - mówi Henryk Lorenc, zatrzymując rower. Właśnie jedzie na spacer z wnukiem Dominikiem Kokoszką. Przy okazji zawsze spojrzy na roboty. - Pewnie mogliby robić szybciej. Ludzie się niecierpliwią. Ale tutaj nie jest łatwo budować. Przez podziemne cieki wodne. I nielegalną kanalizację.
Okazuje się, że przy okazji budowy drogi robotnicy natrafili na nielegalne przyłącza do drenażu. - Jadę wzdłuż drogi i pogłębiam rów, a tu nagle rura i odchody płyną. Smród i kłopot, bo jak tu budować drogę, gdy podłoże rozmyte - potwierdza Artur Hałas, operator koparki.
O fekaliach nie chce rozmawiać inspektor Jerzy Bielski z Zarządu Dróg Wojewódzkich, który nadzoruje budowę. Potwierdza, że są niespodzianki z wodą. - Podczas budowy okazało się, że wzdłuż drogi są źródełka. Trzeba było zmieniać projekt. Sytuację z wodami podziemnymi już opanowaliśmy - mówi Bielski. - Wczoraj rano było jeszcze w porządku, a w południe okazało się, że ten deszcz wstrzymuje roboty, bo nie możemy opanować wód powierzchniowych. Będzie niewielki poślizg z oddaniem inwestycji. Termin mamy do końca października.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?