Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WOŚP gra i ma się dobrze!

Redakcja
W Kostrzynie kwestowało 150 wolontariuszy. Część z nich wyszła na ulice już o godz. 6.00.
W Kostrzynie kwestowało 150 wolontariuszy. Część z nich wyszła na ulice już o godz. 6.00. fot. Krzysztof Tomicz
Znużenie? Przemęczenie materiału? Nic z tych rzeczy. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra w naszym regionie pełną parą. W tym roku pieniądze będą przeznaczone na zakup aparatury do wczesnego wykrywania nowotworów u dzieci.

120 tysięcy wolontariuszy w całym kraju, 350 w Zielonej Górze, 400 w Gorzowie i oczywiście setki, tysiące i miliony tych, którzy w każdej, nawet najmniejszej miejscowości wrzucali w niedzielę przez cały dzień pieniądze do skarbonek i brali udział w licytacjach. Tak 17. już raz zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, jedyna taka akcja w Europie i na świecie.

ZIELONA GÓRA

Jeszcze w czwartek nie wiadomo było, czy finał w Zielonej Górze się w ogóle odbędzie. A jednak, udało się. Znaleźli się sponsorzy. Oprócz miasta do kasy sztabu dorzucił się jeszcze marszałek. Orkiestra w Zielonej Górze oraz w całym naszym regionie gra i ani przez chwilę nie czuje się zadyszki.

Zielonogórscy wolontariusze z puszkami ruszyli na ulice już o... 6.00. W sumie do akcji zgłosiło się ich 270. Spora część po raz pierwszy. Tak, jak chociażby Michał Trociuk. - Już w poprzednich latach chciałem wziąć udział w zbiórce. Nie wiedziałem jednak, gdzie trzeba się zgłosić.

W tym roku przypilnowałem tematu i... jestem - powiedział uczeń zielonogórskiego technikum nr 5. - Wrażenia? Super! Fajnie tak pomagać dzieciom. Świetnie się z tym czuję.

Równie radośnie datki zbierały gimnazjalistki z "szóstki". - Chcemy pomagać innym - stwierdziły Hania Urbańska i Kasia Smater.

Ile wrzucają zielonogórzanie? Najczęściej monety 1 zł, 2 zł i 5 zł. Często jednak w puszkach lądują też banknoty. Setki ludzi, którzy zgromadzili się na parkingu przy Palmiarni udowodniają, że Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy daleko do znudzenia i przemęczenia materiału.

- Przede wszystkim słuszny cel. Co roku dołączamy się do akcji. Sami mamy dziecko. Wiemy, że może być różnie. Myślę, że Orkiestrze nie grozi wypalenie - oceniła Magdalena Grzegorczyn, która pod scenę przyszła z mężem Andrzejem i 5-letnim synem Borysem.

Armia pomaga
Jak co roku w zbiórkę zaangażowali się także żołnierze. Wczoraj pieniądze zbierało 40 wojskowych z 4 zielonogórskiego pułku przeciwlotniczego.

- Armia chce pomagać dzieciom. W zbiórce wspieramy uczniów z podstawówki numer 17. Spacerujemy właśnie z nimi - zdradził nam szeregowy Marcin Rębowski.
Żołnierze nie tylko włączyli się w zbiórkę, ale także uczestnikom finału oferowali liczne atrakcje. M.in. każdy chętny mógł zasiąść za działkiem przeciwlotniczym. Jak zwykle nie zabrakło też grochówki.

GORZÓW WLKP.

Pierwsi wolontariusze w Gorzowie wyszli na ulice tuż po 8.00. - Mieszkańcy miasta chętnie dają pieniądze - mówili. Gorzowianie tłumaczyli, że datki na szczytny cel to przyjemność i zaszczyt.

- Jurek Owsiak dokładnie się ze wszystkiego rozlicza. U niego nic nie przepada. Mam do niego zaufanie i od początku wspieram orkiestrę - mówiła Regina Rogoza, która na finał przy Kupcu Gorzowskim przyszła z rodziną Joanną i Krzysztofem Chojnackimi, ich córką Weroniką i Kacprem Kozłowskim. - Orkiestra to fajna i wielka sprawa - mówili.

Grochówka prosto z gara

W niedzielę w Gorzowie kwestowało 340 wolontariuszy z dwóch sztabów: w klubie U Szefa przy ul. Chemońskiego i w gastronomiku przy ul. Kosynierów Gdyńskich. - Gorzowianie chętnie dają pieniądze. Wrzucają bilon i papierki też - mówiła Martyna Honkisz spotkana podczas przerwy na obiad w gastronomiku. Jej wypełniona do połowy puszka sporo ważyła. W sztabie serwowano wyśmienitą grochówkę ugotowana przez Krystyną Czarnecką z Kupca Gorzowskiego.

Z kolczykami w skarbonkach

Ciężkie skarbonki miały około 14.00 Kasia Śladkowska z V Liceum Ogólnokształcącego i Sabina Mączka z technikum weterynaryjnego. - Mamy sporo bilonu. Ale też spotkałyśmy miłą panią, która wrzuciła sporo pieniędzy i dała nam złote kolczyki. Mówiła, że choć ma do nich ogromny sentyment, cel jest szczytny i dlatego je ofiaruje - opowiadały dziewczyny. Ale też jako jedyne usłyszały bardzo nieprzyjemny komentarz. - Taka młoda kobieta powiedziała, że nic nie da, bo Owsiak popiera aborcję. Nie dyskutowałyśmy - opowiadały.

Fajne pamiątki

Tuż przed 15.00 na scenie przy Kupcu Gorzowskim ruszyły pierwsze licytacje. Za 100 zł płytę Piotra Rubika z gorzowskim oratorium "Habitat" kupił Waldemar Sonnek. Pod sceną towarzyszyła mu żona Agnieszka i dziewięciomiesięczna córeczka Agatka.
Także za 100 zł maskotkę Gorzusia wylicytował Dariusz Wyżga, który na finał przyszedł z żoną Agatą. - To fajna pamiątka, Wszyscy lubią Gorzusia - mówił.
Natomiast w Kupcu Gorzowskim za datek na rzecz orkiestry można było zmierzyć sobie poziom cukru.

Bój o serduszko

Najważniejsza licytacja dnia zaczęła się o 17.30 na scenę. Bój o złote serduszko ufundowane przez Zdzisława i Irenę Kałamagów prowadzili prezydent Tadeusz Jędrzejczak i wojewoda Helena Hatka. Zaczęli od 500 zł. W aukcji przebijali się po 200 - 500 zł biznesmeni Jan Horoszkiewicz i Sylwester Komisarek. Gdy ten pierwszy doszedł do pułapu 2,8 tys. zł. niespodziewanie włączył się Grzegorz Drwięga, który wraz z żoną Renatą ostatecznie licytację wygrali wykładając 7 tys. zł. - Byłem przekonany, ze pójdzie za 20 tys. zł. Na pewno w przyszłym roku wystawię je na kolejną licytację. Przecież to chodzi o pomoc najmłodszym - mówił. Finał zakończył się koncertem Róż Europy około 22.00.

REGION

Finał WOŚP często odbywał się pod znakiem sportu. W Sulęcinie zorganizowano amatorski turniej siatkarski, w którym wzięło udział 6 drużyn z całego regionu. Podobnie było w Drezdenku gdzie odbył się turniej piłki nożnej. W Żaganiu tuż po godz. 15.00 szefowa sztabu WOŚP Małgorzata Klorek oraz zaproszeni goście wzięli udział w biegu pod hasłem "W zdrowym ciele zdrowy duch".

Ciekawe były również wystawione na aukcjach przedmioty. W Strzelcach Kraj. można było wylicytować nawet... żywą kaczkę i drzwi do aresztu.

Finał w naszym regionie przebiegał spokojnie. Poza drobnym incydentem w Nowej Soli, gdzie pod kościołem pw. św. Jana Robotnika na Zatorzu mężczyzna wyganiał kwestujące wolontariuszki, obyło się bez przykrych zdarzeń.

Nie doszło do żadnych ataków na wolontariuszy. Choć w kraju doszło do kilku nieprzyjemnych sytuacji, w naszym regionie było na szczęście spokojnie.

Jak poinformowała na swoich stronach internetowych fundacja WOŚP, ok. północy na koncie Orkiestry było ponad 32,5 mln zł. Oznacza to, że zebrano więcej pieniędzy niż w zeszłym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska