Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z piekła do nieba. Piorunująca końcówka gorzowianek i wielkie zwycięstwo nad Arką!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Mimo sporego osłabienia kadrowego gorzowianki (w białych strojach) rozegrały znakomity mecz i pokonały w swojej hali Arkę Gdynia.
Mimo sporego osłabienia kadrowego gorzowianki (w białych strojach) rozegrały znakomity mecz i pokonały w swojej hali Arkę Gdynia. Robert Gorbat
I jak tu nie bić im braw?! Grały bez dwóch swoich gwiazd, przegrywały 13 punktami, a mimo to podniosły się i pokonały klasową drużynę z Gdyni! Środowy (15 listopada) mecz 5. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet pomiędzy AZS AJP Gorzów a Arką miał niezwykłą dramaturgię.

POLSKASTREFAINWESTYCJI ENEA AJP GORZÓW WLKP. - VBW ARKA GDYNIA 81:76

  • Kwarty: 24:25, 13:19, 22:20, 23:12.
  • PolskaStrefaInwestycji Enea AJP: Bibby 31 (3x3), Wentzel 22, Jakubiuk 14, Telenga 14, Pszczolarska 0 oraz Kuczyńska 0 i Lebiecka 0.
  • VBW Arka: Davis 19 (1x3), Miskinienie 12, Wrzesiński 7, Borkowska 4, Podgórna 2 oraz Kastanek 18 (4x3), Bazan 11 i Puter 3.
  • Sędziowali: Bogna Podkowińska, Michał Kuzia i Edyta Szamałek.
  • Widzów: 500.

Miały swoje problemy

Zaczęło się bardzo sympatycznie, bo od wręczenia „gorzowskiej” Australijce Chloe Bibby nagrody za tytuł MVP Orlen Basket Ligi Kobiet w październiku. To sympatyczne wyróżnienie nie przysłoniło jednak kadrowych kłopotów gorzowskiej drużyny. Z powodu kontuzji nie mogły zagrać środkowa Stephanie Jones i rozgrywająca Elena Tsineke, zaś świeżo pozyskana środkowa Weronika Telenga zdążyła odbyć z nowymi koleżankami zaledwie jeden porządny trening. W Arce brakowało tylko Mikayli Cowling, wciąż dochodzącej do siebie po haniebnym pobiciu.

Pierwsza połowa dla Arki

Naprzeciw siebie stanęły liderki i trzecia drużyna ekstraklasy. Pierwsza połowa spotkania potwierdziła tezę, że w składach ze środy przewaga powinna należeć do gdynianek. Wśród przyjezdnych kapitalną dyspozycją rzutową z dystansu imponowała Marissa Kastanek (do przerwy trafiła wszystkie cztery rzuty zza linii 6,95 m!), na rozegraniu bardzo mocne zmiany dawała Julia Bazan, zaś pod koszami twardą walkę wydały Telendze najwyższa na boisku Kamila Borkowska i Litwinka Laura Miskiniene. Tych atutów gości nie równoważyła świetna dyspozycja grającej z konieczności na „jedynce” Nory Wentzel i wszędobylskiej Bibby. Pierwszą kwartę Arka wygrała jednym „oczkiem”, zaś na przerwę zespoły zeszły przy 7-punktowym prowadzeniu ekipy znad morza. Zadecydowała o tym głównie końcówka drugiej kwarty, ta od 18 do 20 min, przegrana przez akademiczki aż 0:10.

Końcówka jak u Hitchcocka

Po zmianie stron boiska wydawało się, że grający w praktycznie 6-osobowym składzie gorzowianki nie będę miały nic do powiedzenia w starciu z silniejszymi fizycznie i dysponującymi o wiele dłuższą ławką rezerwowych rywalkami. W 28 min gdynianki prowadziły już różnicą 13 „oczek” (62:49). Twardo broniły, regularnie posyłały piłkę do kosza AZS. I wtedy stał się sportowy cud. Między 28 a 30 min napędzane przez Wentzel, Bibby, Telengę i Annę Jakubiuk gorzowianki zdobyły aż 10 punktów, ich przeciwniczki tylko 2 i przed ostatnią częścią gry na świetlnej tablicy „wisiał” rezultat 59:64!

Gospodynie - mówiąc językiem myśliwych - poczuły krew. Ruszyły ostro na rywalki i już w 34 - najpierw po „trójkowej” akcji Bibby, a potem rzucie Wentzel - objęły prowadzenie 70:68. Przez kolejne dwie minuty drużyny trafiały na przemian. Aż do stanu 73:72 dla gdynianek w 36 min. Od tego momentu miejscowe zdobyły 9 (!) „oczek” z rzędu i odwróciły wynik na 81:73. Trybuny oszalały, a przy ogłuszającym: „AZS! AZS!” trudno było usłyszeć nawet własne myśli. Rzut „za trzy” Renni Davis 15 sekund przed końcową syreną niczego nie mógł już zmienić. Akademiczki triumfowały różnicą 5 punktów i pozostają niepokonane w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Trenerski dwugłos

- Wiedzieliśmy, że gorzowianki wystąpią bez dwóch gwiazd: Jones i Tsineke. Zwietrzyliśmy swoją szansę na wygranie w Gorzowie, bardzo mocno przygotowywaliśmy się do tego pojedynku, ale nie wyszło. Gratuluję przeciwniczkom zwycięstwa, a przede wszystkim charakteru - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Arki, Belg Philip Mestdagh.

- W przerwie powiedziałem swoim zawodniczkom, że nie możemy się poddać. Że jesteśmy winni walkę do końca sobie, a przede wszystkim fantastycznej gorzowskiej publiczności - oświadczył z kolei szkoleniowiec akademiczek Dariusz Maciejewski. – Końcówka trzeciej kwarty dała nam siłę, a ostatnie kilka minut spotkania było w naszym wykonaniu wręcz doskonałe. Nie wiem, kiedy wrócą do drużyny Jones i Tsineke. Na pewno nie na niedzielny mecz w Sosnowcu. Może jedna z nich będzie zdolna do gry w pucharowym starciu w Gironie.

Czytaj również:
Kto rozegra pierwszy ligowy mecz w Arenie Gorzów? Koszykarki czy piłkarze ręczni?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska