Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarabiamy najmniej w kraju

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Lubuszanin zarabia średnio 3.000 zł - wyliczyli statystycy. Jesteśmy w krajowym ogonie i marzymy o pensjach warszawskich czy śląskich. - Trzy tysiaki i narzekają? - dziwi się Ryszard Brzozowski, bezrobotny budowlaniec. - Przecież to majątek.

Chcesz dużo zarabiać? Przeprowadź się do stolicy albo na Górny Śląsk. W tamtejszych przedsiębiorstwach przeciętna płaca sięga 4.962 zł. Tak przynajmniej wynika z wyliczeń statystyków do listopada 2012 włącznie. Niewiele mniej dostaje się w Trójmieście. Na przeciwnym biegunie jesteśmy my. W Zielonej Górze średnio zarabiamy 2.994 zł, a w Gorzowie 2.916.

Lubuscy statystycy radzą, by na te liczby spoglądać z lekkiego dystansu. Bo to nie są dane za cały 2012 rok i dotyczą tylko firm zatrudniających powyżej dziewięciu pracowników, a wiemy, że naszą specjalnością są raczej te małe. I namawiają, abyśmy spojrzeli na mapę kraju w skali województw, a nie ich stolic. W październiku pod względem zarobków plasowaliśmy się na 11. pozycji, w listopadzie na 14. Tak czy inaczej od lat otrzymujemy - statystycznie - najbardziej smętne pensje. Czy pracodawcy czują się winni?

- Z pustego to i Salomon nie naleje - stwierdza Karol Humiński, marszałek sejmiku gospodarczego województwa lubuskiego. - Nasze aglomeracje są małe, województwo należy do najmniejszych, przemysł bardziej niż skromny. Jeśli nie ma przemysłu, nie ma pracy. Na dodatek wiele przedsiębiorstw, przynajmniej na papierze, przenosi się do stolicy. W tłumie łatwiej się skryć przed fiskusem i wszelakimi kontrolami. Do tego dodajmy spore grono Lubuszan tkwiących, wraz ze swoimi dochodami, w szarej strefie.

Monika Krzystyniak na pytanie o zarobki wzrusza ramionami. Jest ekspedientką w sklepie w Zielonej Górze. Ciągle na okresie próbnym. Kamil dorabia w budowlance, mówi o wypłacie, którą dostaje pod stołem.

- Oczywiście, że wyjechałabym, ale gdzie? - pyta Anna Włodarska Sulechowa, chwilowo na bezrobotnym. - Tutaj mieszkam z rodzicami, a w takiej Warszawie... Wezmę każdą pracę i jestem skazana na ochłapy.

Maciej Jankowski, szef lubuskiej Solidarności, podkreśla, że nie powinniśmy zgadzać się na ochłapy. I nie do końca wierzy w te wszystkie czynniki obiektywne, które mają tłumaczyć nasze kiepskie pensje. - Płace u nas powinny być z pewnością wyższe niż te na tak zwanej ścianie wschodniej - dodaje. - Na tę fatalną średnią wpływa to, że wielu pracodawców zalega z wypłatami, inni wykorzystują pracowników poprzez rozmaite sztuczki i kruczki. Wiem, pracodawcy ciągle nam zarzucają, że chcemy zbyt wiele, że usztywniamy stanowisko. Ale słupki nie mogą rządzić wszystkim. W tej chwili zaczęliśmy rozmawiać z pracodawcami o społecznej odpowiedzialności biznesu. Tak, tak... Tak jest na świecie.

Kazimierz Brzozowski z Zielonej Góry dziwi się swojemu synowi Ryszardowi, że ten przebiera w ofertach pracy i na wszystkie kręci nosem. W jego czasach... - Za tysiąc złotych nie będę pracował - odpowiada czterdziestokilkulatek. - Trzeba się szanować, ojciec, trzeba się szanować. Nasza średnia to prawie 3.000 złotych? Za te pieniądze poszedłbym do pracy. Ale niech mi pan powie, kto u nas dostaje taką kasę...

Przed tygodniem pani Dorota z Zielonej Góry odeszła z kwitkiem sprzed kasy urzędu miejskiego. Jak co miesiąc, przyszła po zasiłek na 15-letnią córkę. Okazało się, że jest zbyt bogata. To "zbyt" sięgnęło 1,03 zł. Będąc na stażu, zarobiła 816 zł.

- Nic nie rozumiem, zwłaszcza gdy czytam, że zarabiamy średnio 3.000 złotych - mówi kobieta ze łzami w oczach. - Mąż zmarł przed laty, do renty po nim zabrakło miesiąca okresu składkowego. Zostałyśmy we dwie. Czy zdaniem tych, którzy stanowią prawo, 400 złotych na osobę to zbyt dużo? Na dodatek każą mi zwrócić rentę za trzy miesiące, a staż właśnie się kończy. Zasiłek wynosił 271 złotych.

Prezes ma lepiej

Jak wynika ze statystyk, przeciętny Lubuszanin, także pani Dorota, zarabia około 3 tys. zł. Kobieta nie ukrywa, że taka kwota byłaby spełnieniem jej finansowych marzeń. Za takie pieniądze jest gotowa pracować najciężej jak tylko potrafi. Za mniejsze zresztą też.

- 3.000 złotych? Na te liczby musimy patrzeć z przymrużeniem oka - stwierdza Robert Wróbel, kierownik lubuskiego ośrodka badań regionalnych zielonogórskiego urzędu statystycznego. - Po pierwsze nie ma tu ujętych małych firm, a one oferują z reguły niższe zarobki. Nie mamy wykazanych zarobków w usługach i handlu, a przecież u nas synonimem kiepskiej płacy jest właśnie ekspedientka lub kasjerka. Spójrzmy na takie Żary. Nie znaczy to, że tam wszyscy najlepiej zarabiają, ale właśnie tam, za sprawą dużej liczby stanowisk i płac prezesów, dyrektorów, brygadzistów, mamy wysoką średnią. Tuż obok mamy Żagań. Takich posad jest mniej i drastycznie spada średnia.

I znów liczby (dane z listopada 2012). Najlepiej zarobki wyglądają w przemyśle, gdzie średnio do kieszeni pracownika trafiało miesięcznie 3.338 zł. W kategorii "przetwórstwo przemysłowe", w której pracuje połowa wszystkich zatrudnionych, mamy 3.319 zł. W przedsiębiorstwach średnia wynosiła 3.095 zł. Jeszcze w budownictwie wygląda to nieźle - 3.055 zł, ale już przy handlu i naprawie pojazdów idziemy wyraźnie w dół - 2.659, aby w zakwaterowaniu i gastronomii sięgnąć 1.972 zł. Nawiasem mówiąc, w tej branży zarabia się najmniej także za naszą zachodnią granicą.

Parada krezusów

Dla wielu Lubuszan średnia jest szokująca. No tak, ale na ten optymistyczny wynik statystyczny pracują także milionerzy, których w województwie - według danych Izby Skarbowej - w 2011 r. było 239. Dla porównania w 2006 r. finansowa śmietanka liczyła 167 krezusów.

Najbogatszy mieszkaniec Zielonej Góry w 2011 r. zarobił 18.149.600 zł. To także jeden z sekretów tego statystycznego dobrobytu. Tylko ten jeden milioner "wyrobił" miesięczną normę za 6.049 Lubuszan. Druga na liście regionalnych krezusów jest osoba, która roczne zeznanie za 2011 r. złożyła w żarskim urzędzie skarbowym. Dochód: 13.629.000 zł. Trzecie miejsce na podium zajął mieszkaniec Sulęcina - 11.224.000 zł. Z kolei w Gorzowie milioner rekordzista ma już "tylko" 6.868.800 zł.

Tymczasem PIT-y bardziej statystycznych Lubuszan mają znacznie mniej zer. Pisaliśmy o Żarach jako powiecie dobrobytu. Tu w przedziale 1.000-2.500 zł miesięcznych dochodów w 2011 r. znalazły się 18.353 osoby. W kategorii 2.500-3.500 zł podatki płaciło 4.846 mieszkańców powiatu. Powyżej 3.500 zł miesięcznie zarabiało 6.167 osób. To powiat dobrze prezentujący się na mapie zarobków. Na drugim biegunie mamy Sulęcin. Według danych tamtejszego urzędu skarbowego, poniżej 2.500 zł zarabiało miesięcznie 7.548 podatników. Wśród średniaków (2.500-3.500 zł) znalazło się ich 1.702, a wśród "bogaczy" (ponad 3.500 zł) - 2.045.

LUBUSCY MILIONERZY

* Zielona Góra - 88 osób, rekordzista - 18.149.600 zł
* Gorzów Wlkp. - 63 osoby, rekordzista - 6.868.800 zł
* Drezdenko - 4 osoby, rekordzista - 9.068.000 zł
* Krosno Odrz. - 11 osób, rekordzista - 8.207.400 zł
* Międzyrzecz - 1 osoba, rekordzista - 1.764.800 zł
* Nowa Sól - 11 osób, rekordzista - 2.825.800 zł
* Słubice - 13 osób, rekordzista - 5.268.800 zł
* Sulęcin - 4 osoby, rekordzista - 11.224.000 zł
* Świebodzin - 14 osób, rekordzista - 2.668.800 zł
* Wschowa - 0 osób, rekordzista - 449.400 zł
* Żagań - 14 osób, rekordzista - 3.445.000 zł
* Żary - 16 osób, rekordzista - 13.629.000 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska