Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia Lubuska od Buzka do Tuska

Redakcja
Pytamy Buzka, gdzie Ziemia Lubuska? - pisali dziesięć lat temu na transparentach Lubuszanie, którzy domagali się swego województwa.

Dziś nie trzeba już o to pytać Tuska. Choć warto się zastanowić, co by było, gdyby nie było województwa.

Dziesięć lat istnienia województwa to wystarczająco długi czas, by przyjrzeć się jego efektom. Jakie one są - każdy widzi wokół siebie. Wielu przyjmuje je za naturalne i oczywiste. Jak to, że słońce rano wstaje, a ziemia się kręci. Ale przez dekadę łatwo zapomnieć, że trzeba było - parafrazując przysłowie o Koperniku - wstrzymać słońce i ruszyć ziemię, by lubuskie zrodziło się plemię.

Układ poziomy
Równo dziesięć lat temu, czyli w lutym 1998, wszystko wskazywało na to, że Lubuskiego nie będzie. Rząd forsował koncepcję podziału kraju na 12 dużych województw. Ziemie Zachodnie miały być podzielone - jak to określił jeden z autorów reformy administracyjnej Michał Kulesza - w układzie poziomym. Czyli woj. gorzowskie plus powiaty świebodziński i wolsztyński byłyby w Wielkopolsce, a woj. zielonogórskie od Krosna Odrz. po Żagań i Głogów - na Dolnym Śląsku. Argumenty za takim podziałem - jak wyjaśniał Kulesza - miały być natury historycznej, bo dzięki temu "znikłyby wreszcie granice województw z 1939 r. a nawet granice zaborcze".

Dziwna to argumentacja. Rząd nie brał pod uwagę tego, że od 1939 r. wiele się zmieniło na Ziemiach Zachodnich, że mieszkali tu zupełnie nowi obywatele, przybyli nie tylko z Wielkopolski czy Dolnego Śląska, ale także przesiedlani całymi wielopokoleniowymi rodzinami ze wschodu. Przez 50 powojennych lat zdążyli już stać się odrębną i zintegrowaną społecznością, a także - jak się potem okazało - potrafili zjednoczyć się w obronie swojej tożsamości.

Sto tysięcy za

Od koncepcji 12 województw rząd długo nie chciał odstąpić. Uległ dopiero pod presją porozumienia zielonogórskich i gorzowskich polityków, które zaczęło się 10 lutego 1998 w Międzyrzeczu, a zaowocowało petycją do premiera Jerzego Buzka, podpisaną w Paradyżu 13 marca. I choć przez 10 lat istnienia województwa takich przejawów porozumienia ponad animozjami regionalnymi i politycznymi trzeba by ze świecą szukać, to jednak początek był budujący.

Rząd cały czas podkreślał, że poszedł po władzę, by oddać ją ludziom. Zatem nie mógł też zignorować inicjatywy mieszkańców Ziemi Lubuskiej, którym udało się zebrać grubo ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy w sprawie powołania woj. lubuskiego.

Dziś w internecie można znaleźć obszerną witrynę apelującą o likwidację Lubuskiego (www.lubuskie.blogspot.com), nazywanego "ahistorycznym tworem" sztucznie zlepionym z fragmentów innych ziem. Pewnie te argumenty mają swoich zwolenników. Ale po pierwsze: autor blogu ukrywa się pod pseudonimem croolick, trudno więc tę inicjatywę porównywać ze stu tysiącami mieszkańców, którzy podpisując się imieniem i nazwiskiem, pokazali, że Lubuskie coś dla nich znaczy. A po drugie: niedawne badania przeprowadzone na zlecenie magazynu Forbes wykazują, że Lubuszanie należą do najbardziej zagorzałych patriotów lokalnych.

MICHAŁ IWANOWSKI
0 68 324 88 12
[email protected]

CO BY BYŁO, GDYBY LUBUSKIEGO NIE BYŁO?
BYŁOBY DALEKO

Gorzowianie do stolicy województwa - Poznania - mieliby 129 km, mieszkańcy Słubic - już ok. 180. Zielonogórzanie do stolicy Dolnego Śląska - Wrocławia - 157 km, a mieszkańcy Gubina ponad 200. Tak samo daleko mieliby przedstawiciele władz wojewódzkich: wojewoda czy marszałek wielkopolski byłby zapewne rzadkim gościem w Witnicy, a wizyta wojewody czy marszałka dolnośląskiego do Czerwieńska i z powrotem wiązałaby się z całodniową wyprawą. Oczywiście od samych odwiedzin notabli bogactwa i pożytku ludziom nie przybędzie. Ale gdyby sejmik wielkopolski miał rozstrzygać np. o przejęciu gruntów pod drogę wojewódzką w gminie Sulęcin, a sejmik dolnośląski o zakupie łóżek do sanatorium w podzielonogórskim Zaborze, to bez wizyty odpowiednich urzędników z Poznania i Wrocławia by się nie obeszło. A takie wyprawy to delegacje i koszty, więc oprócz tego, że byłoby daleko i rzadko, mogłoby być także drogo.

BYŁOBY PUSTO

Ogromna siedziba Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie najpewniej świeciłaby pustkami, podobnie jak kompleks biurowców marszałka lubuskiego w Zielonej Górze. W gmachu LUW może swoje biura wynajęliby posłowie Wielkopolski, a w Zielonej Górze - wrocławscy. Ale ich dyżury byłyby najpewniej sporadyczne, może raz na pół roku. Zwłaszcza teraz, kiedy Poznań i Wrocław mają na głowie przygotowania do Euro 2012 i szereg swoich problemów. Parlamentarzyści mieliby do obsłużenia po kilkaset gmin, więc skoro nic nie dałoby się u nich załatwić, pusto byłoby także w ich biurach. Przedstawicielom lubuskich miast trudno byłoby dostać się do Sejmu, bo najpewniej nie byłoby lubuskiego okręgu wyborczego, który wyłania 12 parlamentarzystów. Lobbing na rzecz regionu w Warszawie byłby więc utrudniony, a to znaczy, że inaczej przebiegałyby inwestycje drogowe, kolejowe, ekologiczne. To wszystko po dziesięciu latach poskutkowałoby tym, że pusto byłoby na ulicach Zielonej Góry czy Gorzowa, nie mówiąc o mniejszych miastach.

BYŁOBY CICHO

Jakby było pusto, byłoby i cicho. A nawet gdyby wokół jakiejś sprawy zrobiło się głośno, to nikt by tego w Poznaniu czy Wrocławiu nie usłyszał. Gdyby np. marszałek dolnośląski nie przyznał pieniędzy europejskich na zielonogórski stadion żużlowy czy park wodny, mieszkańcy miasta mogliby słać do Wrocławia petycje, a te cicho lądowałyby na stosie papierów, obok podobnych petycji z Bystrzycy Kłodzkiej, Szklarskiej Poręby, Legnicy. Gdyby np. marszałek wielkopolski postanowił zlikwidować oddziały w gorzowskim szpitalu, radni sejmiku wielkopolskiego bez dyskusji mogliby to przegłosować, może z wyjątkiem dwóch-trzech radnych z Gorzowa. Najważniejsze jednak, że ucichłaby aktywność obywatelska na Ziemiach Zachodnich. Bo skoro nikt by tego nie zauważał, po co się uaktywniać. Po co wybierać swych przedstawicieli do sejmików wojewódzkich, skoro ich wpływ byłby niewielki. A statystyki w skali wojewódzkiej i tak pewnie wskazywałyby, że w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku dzieje się dobrze, bo średnią podnosiłyby wyniki wielkich aglomeracji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska