MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Azja coraz bliżej nas

Redakcja
- Nie ma jednej kuchni chińskiej, w każdym kantonie królują inne potrawy. Dania dla Polaków przygotowujemy mniej ostre - opowiadają Fan Qiang i Tao Xiao Nina
- Nie ma jednej kuchni chińskiej, w każdym kantonie królują inne potrawy. Dania dla Polaków przygotowujemy mniej ostre - opowiadają Fan Qiang i Tao Xiao Nina fot. Krzysztof Kubasiewicz
Dziś zaczynają się igrzyska w Pekinie. Dlatego pytaliśmy co nas łączy z Chinami. Zaczęliśmy od tego co wydało nam się najbliższe - kuchni.

W zielonogórskiej restauracji "Pekin" pracują Fan Qiang i Tao Xiao Nina. Są krewnymi Li, który rządzi w kuchni już od 14 lat. Ściągnął rodzinę do pracy, gdy potrzebni byli kolejni chińscy kucharze. Dogadują się z Li po swojemu, bo polski jest dla nich najtrudniejszym językiem świata. Ni w ząb ani słowa. Jak my na chińskim kazaniu…

Fan pracuje w restauracji od dwóch lat. Tao - od dwóch miesięcy.

- Dla nich przyjazd tutaj był tym, czym dla nas kiedyś wyjazd na saksy, na Zachód. Było to równie trudne do załatwienia. Musieliśmy spełnić wiele wymagań, by ich ściągnąć z Chin - opowiada syn właścicieli "Pekinu" Paweł Gołębiowski.

Chińczycy w Gorzowie

Je po chińsku to Tadeusz Jędrzejczak, prezydent Gorzowa Wlkp., a Su to Robert Surowiec, gorzowski radny. Ich nazwiska były do wymówienia w Chinach. Stąd te skróty. Obaj pojechali służbowo do Chin i zwiedzali fabrykę TPV, której centrala znajduje się na Tajwanie, a jeden z europejskich oddziałów właśnie w Gorzowie. Dzięki tej inwestycji zamieszkało w naszym mieście wielu Chińczyków. - Zaskakuje ich niezwykła gościnność, są wyjątkowo uprzejmi i grzeczni w każdej sytuacji. Ciągle się uśmiechają - wspomina wizytę Surowiec.

Miliony dolarów

Chyba najdłużej w regionie współpracuje z azjatyckim gigantem KGHM Polska Miedź SA robi interesy z jednym z największych w Chinach przedsiębiorstw z branży surowcowej i energetycznej China Minmetals. Ta wymiana handlowa, warta w ciągu ostatnich 10 lat 870 mln dolarów, jest jednym z ważniejszych biznesów w polsko-chińskich kontaktach handlowych! W tym roku, podczas spotkania polskich przedsiębiorców z wicepremierem Chin ds. gospodarczych Zeng Peiyanem, huta podpisała kolejną umowę na eksport miedzi. - Od 11 lat sprzedajemy im produkowane w Hucie Miedzi Głogów katody miedziowe - mówi Monika Kowalska, rzeczniczka prasowa KGHM. - To jest nasz najdalszy odbiorca. Rocznie sprzedajemy mu 40 tysięcy ton katod, które dostarczamy do portu w Szanghaju.
Obie strony porozumiały się już co do innych planów biznesowych, np. inwestycje w nowe złoża w Chinach i ich eksploatację.

Nasza technika, ich praca

Świebodziński SecoWarwick, producent wielkich pieców, w 2006 roku z jednym z chińskich przedsiębiorstw zawiązał spółkę joint venture. - Zamiast wysyłać nasze wyroby tam, produkuje je spółka na miejscu. My dajemy technologię. Spółka zajmuje się też serwisem i handlem. To dla nas dobry interes, dlatego planujemy dalsze kontakty - deklaruje Andrzej Zawistowski, prezes SecoWarwick.

Od kilku lat do Chin podróżuje Piotr Pudłowski, właściciel zielonogórskiego Gazstalu. Sprowadza stamtąd rury, które odsprzedaje firmom poszukującym i wydobywającym gaz ziemny i ropę naftową. - Przeszukaliśmy 600 chińskich hut aż znaleźliśmy taką, której jakość wyrobów jest porównywalna z tymi w Europie. Długo tamtejsze rury były tańsze, teraz ceny skoczyły, ale interesy nadal będziemy robić, bo za długo czekalibyśmy na zamówienie z bliższych hut - mówi Pudłowski.

Duszą niską ceną

Z Państwem Środka handluje zielonogórski Nordis, producent lodów i mrożonek. - Mamy kontakty handlowe i sądowe - żartuje prezes Kazimierz Jarząbek - Kupiliśmy u nich gadżety reklamowe, m.in. parasole. Tam się otwierały, a u nas nie chcą.

Nordis sprowadza z Chin niezbędną do produkcji swoich potraw: soję, kiełki, bambus. Trudno bez nich zrobić danie "patelnia chińska". Ale czy w lodach zjadamy chińskie truskawki? - Nie, dodajemy tylko polskie, ale te azjatyckie są dla nas wielkim problemem - przyznaje Jarząbek. - Od wielu lat konkurują z naszymi w Europie. Chińskie owoce są gorsze od naszych, ale tańsze, więc inne wytwórnie je kupują i mają niższe koszty.

Przez niskie ceny Chińczycy dotarli nawet... na lubuskie cmentarze. - Kupowaliśmy stamtąd granit i inne kamienie. Jednak z czasem okazało się, że jakość jest zbyt niska. Dlatego teraz sprowadzamy granit z Indii - mówi Wojciech Grygier, właściciel zielonogórska firmy kamieniarskiej Granit.

Czy jeszcze dojadą?

Zapytaliśmy Krzysztofa Dołganowa, prezesa Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej kto tak naprawdę stoi za inwestycjami azjatyckimi w regionie. - Wprawdzie oficjalnie w strefie lokuje się kapitał tajwański, ale najczęściej te firmy są ściśle powiązane z Chinami. Zarząd jest tajwański, a wyroby produkuje się w Chinach i Chińczycy są kadrą zarządzającą.

Dołganow dodaje, że może byłoby więcej lubusko-chińskich kontaktów, tylko mamy trochę rozbieżne interesy: - Ich atutem jest tania siła robocza, dlatego interesują się budową dróg czy mieszkań. A nam zależy na przyciąganie firm wysokich technologii, abyśmy zyskali wykształconą i dobrze zarabiającą kadrę.

CZESŁAW WACHNIK, (don)
0 68 324 88 29
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska