Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie dużo drożej, mniej komfortowo i z przesiadkami. Tak chcą rządzący w Lubuskiem

Rober Bagiński
Zielonogórzanie zostaną pozbawieni bezpośrednich regionalnych połączeń i będą musieli przesiadać się w Nowej Soli albo Głogowie
Zielonogórzanie zostaną pozbawieni bezpośrednich regionalnych połączeń i będą musieli przesiadać się w Nowej Soli albo Głogowie Mariusz Kapała
Postawa władz Lubuskiego wobec partnerów z Dolnego Śląska, pogrzebała szansę na bezpośrednie połączenia regionalne z Zielonej Góry do Wrocławia. Będzie dużo drożej, mniej komfortowo i z przesiadkami.

Trwa dyskusja o przyczynach, dla których Lubuszanie nie będą mieli bezpośrednich połączeń regionalnych z Wrocławiem. Przedstawiciele Lubuskiego oraz Dolnego Śląska nie porozumieli się w sprawie przejęcia części połączeń przez Koleje Dolnośląskie, ponieważ marszałek Marcin Jabłoński, wcześniej również jako wicemarszałek, konsekwentnie odmawiał jakichkolwiek kontaktów oraz spotkań.

W efekcie minął termin, kiedy PKP Koleje Regionalne zamykają proces tworzenia nowego rozkładu jazdy. Konsekwencje dla wielu Lubuszan będą dotkliwe. Od grudnia, jadąc do Wrocławia, zostaną pozbawieni bezpośrednich regionalnych połączeń i będą musieli przesiadać się w Nowej Soli albo Głogowie. Marszałek Marcin Jabłoński winę za taki stan rzeczy, widzi tylko po stronie władz Dolnego Śląska.

- Dolnośląskie nie chce bezpośrednio rozmawiać - powiedział w trakcie konferencji prasowej.

Zaatakował też personalnie wicemarszałka z Wrocławia, Tymoteusza Myrdę.

Czego nie wie marszałek Jabłoński?

- Już kilka miesięcy temu po telefonicznych rozmowach z członkiem zarządu województwa, panem Tymoteuszem Myrdą, zauważyłem, że co innego komunikuje w rozmowach telefonicznych, a inny obrót przybierają fakty. Z całą pewnością i wprost, pan Tymoteusz Myrda, członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego, chce przejąć te połączenia na rzecz województwa dolnośląskiego – skonstatował.

Tyle tylko, że jego bezpośrednie rozmowy, jak powiedział GL wicemarszałek Myrda, po prostu nigdy nie miały miejsca.

- Pan marszałek Jabłoński kłamie! Niech pokaże mi w swoim kalendarzu dzień, w którym się ze mną spotkał, albo ze mną rozmawiał w tym roku. Nie miał okazji ze mną rozmawiać, bo ani razu nie odebrał ode mnie telefonu i nie umówił się ze mną na spotkanie. Więc nie jest w stanie stwierdzić, jaką ofertę ja, jako członek zarządu województwa, miałem mu do przekazania, bo nigdy w tym roku się ze mną nie spotkał – odpowiedział wicemarszałek Myrda.

Zwrócił też uwagę na to, że bezpośrednie połączenia byłyby od grudnia możliwe, gdyby marszałek Jabłoński zechciał z nim porozmawiać, zanim proces tworzenia rozkładu jazdy został zakończony.

- Udzielę panu marszałkowi takiej lekcji, bo po pięciu latach zajmowania się kolejami, powinien wiedzieć, że rozkłady jazdy na rok następny, układa się w pierwszym kwartale roku poprzedzającego, a nie w listopadzie, kiedy ten rozkład ma wejść w życie – wyjaśnił.

Czy lubuskie koleje mogą być lepsze?

Okazuje się, że mogą być nie tylko lepsze, ale również dużo tańsze. Lubuszanie zostali przyzwyczajeni do tego, że jakość usług świadczonych przez spółkę Polregio daleko odbiega od oczekiwanego standardu. Jeszcze niedawno, głównie na użytek trwającej kampanii wyborczej, przyznawali to rządzący regionem politycy PO.

- Wszystkie wskaźniki zostały przekroczone i dają podstawę do natychmiastowego rozwiązania tej umowy – mówiła we wrześniu o spółce Polregio, ówczesna marszałek Elżbieta Anna Polak. Wcześniej, po spotkaniach z przedstawicielami spółki, podobnie wypowiadał się Marcin Jabłoński.

Dość przypomnieć, że tylko w tym roku, Polregio odwołało ponad tysiąc połączeń, często nie realizując obowiązku podstawienia transportu zastępczego. W efekcie, tysiące mieszkańców Lubuskiego, nie mogło dojechać do pracy, szkoły lub lekarza. Protestowali samorządowcy.

- Ostatnie miesiące, to katastrofalne załamanie stabilności procesu przewozowego, za który z mocy ustawy odpowiada samorząd województwa. Każdy odwołany pociąg, to dramat dla pasażerów, którzy nie mogą dotrzeć do pracy, lekarza czy też powrócić do miejsca zamieszkania – pisała do Urzędu Marszałkowskiego, Magdalena Pędziwiatr, starosta gorzowska.

Permanentne odwoływanie połączeń przez Polregio ma swoje skutki. Wielu pasażerów przestaje korzystać z połączeń kolejowych.

– Kiedyś przed dworcem było mnóstwo samochodów, bo ludzie przesiadali się na pociąg. Teraz boją się planować podróż do pracy pociągiem, ponieważ ten może nie przyjechać, albo może być kilka godzin opóźniony – mówił na łamach GL, wicewójt gminy Zwierzyn, Marek Halasz. - Ludzie mają złe doświadczenia i korzystają z autobusów. Ciężko będzie odbudować zaufanie, ponieważ młodzież przesiadła się na komunikację autobusową – to już wójt Bogdańca, Krystyna Pławska.

Zdaniem Tymoteusza Myrdy, wicemarszałka z Dolnego Śląska, wcale tak źle być nie musi. Przynajmniej na trasie Zielona Góra -Wrocław.

– Już od stycznia oferujemy nowoczesne połączenie w ramach Kolei Dolnośląskich i za ponad dwukrotnie niższą stawkę, ale z trzy lub czterokrotnie lepszym standardem jakości usługi kolejowej. Będzie też gwarancja tego, że połączenia nie będą odwoływane – mówi.

Oferowane stawki robią wrażenie. Dolny Śląsk oferuje, że ich nowoczesne pociągi Elf 2, mogłyby jeździć po lubuskich torach „Nadodrzanki” za około 25 zł za kilometr. Tymczasem, przestarzałe i brudne pociągi Polregio EB71 jeżdżą za ok. 45 zł za kilometr. - Jeśli władze Województwa Lubuskiego tak wolą, proszę bardzo - puentuje wicemarszałek.

Trzeba się dogadać!

- Województwo lubuskie ma dobrą współpracę z Dolnośląskimi Kolejami Regionalnymi. Priorytetem jest jednak współpraca z Polregio oparta na wieloletniej umowie – to opinia rzecznika zarządu województwa, Pawła Kozłowskiego z kwietnia br., kiedy decydowały się losy nowego rozkładu jazdy.

Niestety, „dobra współpraca” nie przełożyła się na efekty, a za wszystko zapłacą mieszkańcy: będę jeździć z przesiadkami i w gorszych warunkach. W większym stopniu niż mogłoby to mieć miejsce przy współpracy z KD, obciążony zostanie budżet województwa.

- Najpewniej zadziałały inne względy, pozamerytoryczne – ocenia ten stan rzeczy Marek Surmacz, radny sejmiku z PiS. – To, że nie porozumiano się z dolnośląskim samorządem, jest sabotowaniem elementarnych, ekonomicznych interesów Lubuszan, osobistych, ale też zbiorowego. Jak wytłumaczyć sytuację, że za coś dużo lepszego można płacić dużo taniej, a marszałek Jabłoński godzi się na to, abyśmy trwali w gorszej jakości usługach i płacili za to dużo więcej? – pyta polityk.

Nie inaczej uważa Sławomir Kowal, radny Bezpartyjnych Samorządowców. – Powtarzam to cały czas i będę do tego namawiał zarząd województwa, że nas nie stać na Polregio. Potrzebne są odważne decyzje, bo one wyjdą regionowi tylko na dobre - stwierdza. – Gdy warunki dyktuje Skarb Państwa, to potem odbija się to zawsze na konsumentach, a więc mieszkańcach regionu – dodaje.

Wszyscy rozmówcy GL podkreślają, że postawa marszałka, a wcześniej wicemarszałka, Marcina Jabłońskiego, gdy sabotował rozmowy z przedstawicielami Dolnego Śląska, była niewłaściwa i szkodliwa dla Lubuskiego.

- Trzeba zrobić wszystko, aby tych przesiadek nie było, bo to jest sytuacja patologiczna. Strony powinny szukać kompromisu. Wiem, że ze strony Dolnego Śląska były takie kompromisowe propozycje – konstatuje Kazimierz Łatwiński.

Ruch jest po stronie Lubuskiego

Pomimo mocnych słów ze strony marszałka Jabłońskiego, wobec wicemarszałka Myrdy, po stronie Dolnoślązaków jest wola wypracowania porozumienia. Ich zdaniem, wprowadzenie drugiego przewoźnika do województwa lubuskiego, może wyjść wszystkim tylko na dobre.

- To województwo jest zakładnikiem jednej firmy, która dyktuje warunki. Doszło do patologicznej sytuacji, gdy Polregio narzuca swoją wolę Lubuskiemu. Wprowadzając drugiego przewoźnika jako konkurenta, region ma szansę na to, aby podnieść jakość świadczenia usług, dać gwarancję pasażerom, że te pojazdy będą i zaoszczędzić trochę pieniędzy - wyjaśnia Myrda.

Wiadomo, że jedna z propozycji dotyczy tego, aby 8 połączeń było realizowanych przez Koleje Dolnośląskie, a 4 przez Polregio. Najpierw, trzeba się jednak dogadać.

– Możemy rozmawiać, o co zresztą zabiegamy od dawna, ale to trzeba robić już teraz, aby zmiany wprowadzić z pierwszą wiosenną korektą. Potrzebne są uchwały sejmików Lubuskiego oraz Dolnośląskiego i wtedy można do tego wrócić – wyjaśnił wicemarszałek. - Lubuszanie mają wybór, ale to zarząd województwa nie chce dokonać tego wyboru – dodał.

W poniedziałek obradować będzie Sejmik Województwa Lubuskiego. Jeśli jest to gremium do czegokolwiek Lubuszanom potrzebne, podczas obrad nie powinno zabraknąć punktu dotyczącego połączeń z Zielonej Góry do Wrocławia.

– Zajmiemy się tą sprawą - zapowiedział radny Edward Fedko.

Prośbę o opinię wysłaliśmy wiceprzewodniczącemu sejmiku, Mirosławowi Marcinkiewiczowi, ale do chwili publikacji tego tekstu, nie zdecydował się odnieść do sprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska