Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brunatni zadymiarze? Narodowców trzeba się bać

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Nie noszą już glanów, nie golą głów, publicznie nie hajlują. Ale po marszu neofaszystów we Frankfurcie nad Odrą (10 listopada) i rozróbach narodowców w Warszawie w Święto Niepodległości ciśnie się pytanie: Czy skrajna prawica jest już siłą, czy tylko brunatnym straszakiem?

Siłą. I to coraz większą! - uważa Kamil Majchrzak, który w Bundestagu zajmuje się problemami rasizmu, ale zna też dobrze sytuację polskich narodowców. - Ze względu na kryzys ekonomiczny w całej Europie ruchy faszystowskie są coraz silniejsze. W Polsce widać to na przykładzie Marszu Niepodległości. W Niemczech istnieją już nawet struktury zbrojnego podziemia - przypomina historię sprzed roku, gdy policja odkryła istnienie ugrupowania NSU, które w ciągu siedmiu lat zamordowało 10 osób, głównie drobnych przedsiębiorców tureckiego i greckiego pochodzenia.

"Won stąd!"

Studentka Viadriny Iwona Kafih z Sojuszu "Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów", który w zablokował marsz neonazistów, jest zadowolona, że przedstawicielom Narodowo-demokratycznej Partii Niemiec (NPD) nie udało się porwać tłumu. Co więcej, z tłumu poleciały wyzwiska i dobitne "Won stąd!". - NPD próbuje wykorzystać kryzys w strefie euro i przestępczość przygraniczną, żeby potęgować strach w ludziach. Proponuje swoją faszystowską ideologię jako lekarstwo - ostrzega. Ostatni raport Fundacji im. Friedricha Eberta pokazuje, że w wielu miejscach to działa. Szczególnie we wschodnich landach, gdzie liczba zwolenników neofaszystów wzrosła z 10,5 proc. w 2010 roku do 15,8 w 2011. W całych Niemczech z 8,2 proc. do 9.

Marcin Tujdowski z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, który prowadzi stałe badania niemieckiej skrajnej prawicy, jest przekonany, że ma to związek z tym, że brunatni zmienili strategię działania. - Kiedyś propagowali po prostu niechęć wobec obcych czy rasizm, dziś biegle posługują się statystykami dotyczącymi kradzieży i przestępstw popełnianych na pograniczu, m.in. przez Polaków. Strategia przekazu NPD polega na odwołaniu się do poczucia bezpieczeństwa. Jest ono, zdaniem partii, zagrożone z powodu przestępców z Polski, napływu z naszej strony narkotyków i przez Unię Europejską, ponieważ Niemcy muszą dopłacać do kryzysu w innych państwach. Stąd wzrost aktywności skrajnych ugrupowań w regionach przygranicznych, w Cottbus czy we Frankfurcie nad Odrą - tłumaczy.

Ronny Zasowk z NPD w Cottbus, który z grupą około stu neofaszystów wziął udział w marszu, swoją obecność we Frankfurcie argumentuje tak: - Chcemy, żeby niemieckie miejsca pracy zostały dla Niemców. Sprzeciwiamy się też, żeby niemieckie pieniądze były wydawane na europejskie inicjatywy.

NPD mówi także o wzroście przestępczości na pograniczu po otwarciu granic. - Dlatego jesteśmy za wznowieniem kontroli na granicy, żeby móc chronić nasz naród - podkreśla Zasowk.

To zupełnie inny język niż ten, którym neofaszyści posługiwali się w latach 90. Nie apelują, żeby bić obcych, nie są już tak rozpoznawalni jak kiedyś. Zrzucili charakterystyczne czarne kurtki, nie noszą już glanów. Nie zmienili tylko poglądów.

Te dobitnie wyrażają na zamkniętych spotkaniach. Publicznie mówią natomiast o ochronie socjalnej dla rodzin czy ochronie rynku pracy. - Wielokrotnie w Niemczech spotykałem się z opinią, że gdyby NPD odrzuciła bądź wyciszyła elementy łączące tę partię z ksenofobią czy rasizmem, a skupiła na programie socjalnym, mogłaby liczyć na dużo większe poparcie ludzi - opowiada Tujdowski.

Kto czerpie wzorce

Dr Magdalena Musiał-Karg, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, nie ma wątpliwości, że polska skrajna prawica czerpie wzorce m.in. od niemieckich narodowców. Wylicza cechy wspólne: przywiązanie do nacjonalizmu, antysemityzm, sprzeciw wobec islamu.

Majchrzak wspomina końcówkę lat 90. i obóz szkoleniowy w Dusznikach Zdroju, w którym uczestniczyła NPD. - Działacze tej partii wielokrotnie byli przyjmowani przez polskich neofaszystów - mówi. Jego zdaniem najgroźniejsze ugrupowania w Polsce to dziś Obóz Narodowo-Radykalny, Narodowe Odrodzenie Polski i Młodzież Wszechpolska. Jest też Krew i Honor, neonazistowska organizacja przestępcza, która czci Hitlera, i Autonomiczni Nacjonaliści. Co roku organizują po kilkanaście demonstracji. Największą jest Marsz Niepodległości. Wzorem niemieckich kolegów, narodowcy nie krzyczą już, że Europa jest dla białych, a obcych trzeba gonić zgodnie z teorią organizacji neofaszystowskich z lat 80., że "tam, gdzie się urodziłeś, tam masz zostać".

Też mówią o problemach społecznych (ONR i MW organizowały protesty przeciwko ACTA czy paktowi fiskalnemu). Z drugiej strony prawicowe bojówki organizują się na stadionach piłkarskich, które dziś są miejscem największej aktywności narodowców. Widać ich szczególnie we Wrocławiu, Krakowie, Warszawie i Białymstoku.

W Niemczech jest podobnie. - We Frankfurcie działa organizacja FCV Hooligens, która ma swoich ludzi w kręgach kibiców lokalnej drużyny piłkarskiej FFC Viktoria 91 - opowiada Janek Lassau z frankfurckiego Sojuszu. Hooligens zapożyczyli zakazane w Niemczech hasło propagandowe "Sława i honor SS", przekształcając je na "Sława i honor FCV".

Niemieccy neonaziści są już w niektórych lokalnych parlamentach, m.in. w Meklemburgii, gdzie osiedliło się wielu Polaków. NPD chce więcej, ale na razie nie weszła do Bundestagu.

Już byli w rządzie

Czy polskim narodowcom może udać się to, co nie udaje się Niemcom?
Musiał-Karg przypomina, że Młodzież Wszechpolska, młodzieżówka LPR, w latach 2005-2007 miała już swoich przedstawicieli w rządzie (LPR tworzyło wtedy koalicję z PiS i Samoobroną). - Po przegranych wyborach została jednak zmarginalizowana - dodaje.
Przypomniała o sobie w trakcie Marszu Niepodległości. Po reakcjach Polaków widać jednak, że skrajna prawica budzi też skrajne emocje.

Gdy w zeszłym tygodniu, w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" o marszu narodowców opowiadał jego organizator Artur Zawisza, goszcząca w studiu Kazimiera Szczuka (brała udział w kontrdemonstracji) nie kryła oburzenia. Gdy polityk próbował ją tonować, przywołując pamięć prof. Stanisława Szczuki (był obrońcą w procesach politycznych w PRL), wypaliła, żeby "nie wycierał swojej faszystowskiej mordy nazwiskiem jej ojca".

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska