Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Nowej Soli za długo stoi się przed szlabanami?

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
Czekanie przez szlabanami, zwłaszcza, gdy zimno i pada, nie należy do najprzyjemniejszych zajęć...
Czekanie przez szlabanami, zwłaszcza, gdy zimno i pada, nie należy do najprzyjemniejszych zajęć... fot. Filip Pobihuszka
Nie ma chyba mieszkańca, który stojąc przed zamkniętymi szlabanami na przejeździe kolejowym, nie zastanawiałby się: "czemu tak długo?". Na szczęście w końcu udało nam się uzyskać odpowiedź na to nurtujące pytanie.

Gdyby ktoś pokusił się o zsumowanie czasu, jaki przeciętny nowosolanin spędza na czekaniu przed zamkniętymi szlabanami, to na pewno byłyby to liczby zatrważające. Temat rogatek zamykanych, gdy pociąg ledwie wynurzy się zza horyzontu był już wielokrotnie poruszany na łamach prasy. Najstarszy wpis na internetowym forum "GL", jaki udało nam się znaleźć pochodzi z sierpnia 2007 r.

Niejaka Amelka pisze: "Przejeżdżam przez przejazdy dosyć często i powiem jedno - gdyby były zamykane jedynie na czas do 10 minut, byłabym z tego powodu, jak i inni kierowcy szczęśliwa. Zawsze zerkam na zegarek na masce samochodu, mój rekord to 18 minut (…). Jestem pewna, że skrócenie tego czasu, chociaż o 2 - 5 minut, jest możliwe, a pozwoli przejechać kilkunastu autom, co skróci znacznie kolejkę i oszczędzi wiele nerwów. Najgorszy korek robi się na skrzyżowaniu Kościuszki z Wojska Polskiego, auta jadące w kierunku przejazdu blokują wyjazdy z Waryńskiego i Kościuszki, podobna sytuacja tworzy się na rondzie z 1 Maja."

Tajemnicą nie jest, że taka sytuacja trwa do dziś. Po raz kolejny więc wyruszyliśmy na poszukiwanie odpowiedzi, tym razem, jak się wydaje, skutecznie.

Zaczęło się od telefonu do samej Warszawy. - Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie - wyjaśnia Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy Polskich Linii Kolejowych. - Trzeba wziąć pod uwagę różne uwarunkowania techniczne na przejazdach, prędkość pociągu, sposób sygnalizowania, typ urządzeń - wylicza. - Jest określona liczba zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę - dodaje. - Dlatego czas zamykania rogatek na każdym przejeździe jest inny. Rozwiązania generalizujące byłby nieracjonalne - mówi K. Łańcucki.

Szczegółowe dyrektywy dla nowosolskich przejazdów zna Mirosław Skubiszyński, zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych w Zakładzie Linii Kolejowych w Zielonej Górze. - Jeśli chodzi o Nową Sól, to sytuacja jest dość prosta - mówi. - Dróżnik musi opuścić zapory zanim nastawi semafor na zielone światło. Gdyby stało się odwrotnie mogłoby dojść do sytuacji, w której pociąg, przy pełnej prędkości przejechałby przy otwartych szlabanach - tłumaczy.

- A dla samego dróżnika jest to błąd dyskwalifikujący. Po czymś takim wysyła się delikwenta na badania psychotechniczne, kara finansowo itp. - dodaje. - Problem wczesnego zamykania szlabanów w Nowej Soli dotyczy głównie pociągów jadących od strony Zielonej Góry. Wtedy czas oczekiwania standardowo powinien wynosić pięć minut, maksymalnie dziesięć. Jeśli trzeba czekać dłużej, to odpowiednie służby się temu przyjrzą - mówi M. Skubiszyński.

Ministerialne dyrektywy, bo to od nich zaczyna się ustalanie czasu zamykania rogatek, nastawione są przede wszystkim na bezpieczeństwo. I chyba odnosi to skutek, bo jak poinformowała nas mł. asp. Dorota Dąbrowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. od początku 2009 roku do końca listopada 2010, na terenie województwa lubuskiego, na strzeżonym przejeździe zdarzył się tylko jeden wypadek, na szczęście bez śmiertelnych obrażeń. Więcej było kolizji, czyli zdarzeń, gdzie straty były tylko materialne. 19 w ubiegłym roku i również 19 do końca listopada tego roku. Na przejazdach niestrzeżonych liczby te są nieznacznie większe.

- Na szczęście nie dotyczą one powiatu nowosolskiego. - Odkąd jestem kierownikiem wydziału, tj. od 2003 roku, to nie pamiętam tego typu zdarzeń, a zapewne byłyby dość spektakularne - mówi szef nowosolskiej drogówki, Mirosław Łuszczak. - Ale często sam widzę, co robią nasi kierowcy. Przejeżdżają pod szlabanami, zanim te zdążą się zamknąć, na czerwonym świetle, albo zjeżdżają na lewy pas, żeby ominąć zaporę - mówi. - A przecież wystarczy na chwilę się zapomnieć i może dojść do tragedii - dodaje M. Łuszczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska