MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów musi ograniczyć wydatki

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu
- Nie mamy wyjścia. Musimy ograniczyć wydatki najbardziej jak tylko się da - przyznała nam wczoraj skarbniczka miasta Małgorzata Zienkiewicz. Dziś ujawniamy szczegóły budżetu na 2012 r.

To na razie projekt planu wydatków. Jeszcze wczoraj był w jednym egzemplarzu. Wymaga wielokrotnego powielenia. Radni dostaną go w ciągu dwóch dni. Może się jeszcze zmienić, bo ostateczne głosowanie rady będzie dopiero w grudniu. Ale już widać, że szykuje się nam najskromniejszy budżet od lat.

- Wszyscy zaciskają pasa, a my, zdaje się, ostatnimi laty trochę szaleliśmy, co? - mówił wczoraj Kacper Piątkowski z centrum. Faktycznie: przebudowa stadionu, nowa filharmonia, amfiteatr, remonty dróg, budowa bloku komunalnego... Miasto inwestowało na potęgę i w części za pożyczone pieniądze. Dość powiedzieć, że dwa lata temu chcieliśmy wydać ponad pół miliarda. Rok temu 448 mln zł.

Teraz na wszystkie potrzeby Gorzowa jest... 396 mln zł. To mniej więcej tyle, ile mieliśmy w projekcie z 2007 r.! - Sytuacja miasta jest bardzo poważna. Mam nadzieję, że radni będą się kierować zdrowym rozsądkiem i nie porobią zmian, które zagroziłyby finansom Gorzowa - komentuje prezydent Tadeusz Jędrzejczak.

W czym problem? Miasto, przez kryzys, ma dużo mniejsze przychody. Nie sprzedają się nieruchomości, maleją wpływy z podatków... Gorzów planuje z tego powodu ,,zarobić’’ w całym 2012 r. tylko 425 mln zł. I dlatego chce wydać zaledwie 396 mln zł. - Różnica, czyli nadwyżka, zostanie w całości przeznaczona na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów - mówiła nam wczoraj skarbniczka.

 

 

Skąd ten nagły pęd do spłacania długów? To konieczne, bo wisi nad Gorzowem drugi problem. A nawet jeszcze trzeci. Oba dotyczą 2014 r. W tym roku zmienia się sposób naliczania wskaźnika zadłużenia samorządów. Dziś nasz wskaźnik wynosi 49 proc. (a nasze pożyczki przekraczają 200 mln zł). Do granicy 60 proc. jest daleko. Ale od 2014 r. - w uproszczeniu - będziemy mogli mieć jedynie 31 proc. zadłużenia. I dlatego musimy pilnie zbić nasze kredyty. Powinniśmy to zrobić także dlatego (i to trzeci powód), że w 2014 r. ruszają nowe unijne programy pomocowe. I musimy mieć wówczas możliwość zaciągania nowych pożyczek na wkład własny do inwestycji. Jedno wiąże się z drugim: jeśli nie zbijemy w trzy lata zadłużenia, za nic nie dostaniemy pozytywnej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej o naszych finansach, czyli nie dostaniemy też kredytów. A jak nie będzie kredytów, nie będzie inwestycji. Tymczasem sama przebudowa ul. Kostrzyńskiej planowana właśnie na 2014 r. ma pochłonąć ponad 100 mln zł. - Zaciskamy pasa dziś, żeby potem spokojnie rozwijać miasto - tłumaczą zgodnie skarbniczka z prezydentem.

Czytaj też: Gorzów. Miasto liczyło na 3,5 mln zł. Działki nie udało się sprzedać

Najbardziej szokuje kwota na przyszłoroczne inwestycje. To ledwie 20 mln zł. Kiedyś potrafiliśmy wydać tyle na jedną budowę. Dziś na wszystkie. Z czego 11 mln zł pochłonie remont ul. Podmiejskiej (ale mamy dostać około 2,5 mln zł pomocy z Unii), 1,5 mln zł budowa dróg w rejonie Władysława IV, Saskiej i Batorego, 700 tys. zł dokumentacja Kostrzyńskiej, 550 tys. zł budowa Piłkarskiej, a kolejne 1,5 mln prace związane z uporządkowanie gospodarki wodnej i wodno-ściekowej na Zawarciu i przy S3. - Gdzie Warszawska? - dopytywał wczoraj kierowca Jerzy Wojciak. T. Jędrzejczak na naszych łamach mówił, że rozważany jest jej remont (zniszczenia są ogromne, trudno jeździć tu bezpiecznie, dlatego wprowadzono ograniczenie prędkości do 40 km/h oraz zakazano wyprzedzania). I - jak wynika z projektu budżetu - zdania prezydent nie zmienił. Remont Warszawskiej będzie, ale dużo skromniejszy. Zamiast kapitalnego za 10 mln zł, będzie ratunkowy, obejmujący wymianę samej nawierzchni, za około 2 mln zł.

Przewodniczący Rady Miasta Jerzy Sobolewski z PO mówił wczoraj, że rada na pewno podejdzie do projektu ostrożnie, ale nie wykluczył zmian w zapisach budżetowych. - Najpierw jednak musimy dostać projekt i dokładnie się z nim zapoznać - dodał.

Już wiadomo, że radni będą zastanawiać się, czy i jak można zwiększyć pieniądze dla klubów sportowych. Zaproponowana przez miasto pula (patrz infografika) może dobić kluby, które już po zeszłorocznym obcięciu dotacji ledwie zipią.

Ledwie zipie też Miejski Zakład Komunikacji. W mijającym roku dostał od miasta 16,7 mln zł dotacji. W 2012 r. prosił o 18 mln zł. A dostanie najpewniej około 14 mln zł. - To oznacza, jak zapowiadałem, cięcia w kursach. One z kolei przełożą się na zwolnienia w firmie - powtórzył nam wczoraj dyrektor MZK Roman Maksymiak. Pracę miałoby stracić 24 kierowców i motorniczych. Zniknęłyby też kilka etatów z administracji i obsługi. Dziś w tej sprawie dyr. Maksymiak spotyka się ze związkami zawodowymi. Nieoficjalnie kierowcy mówią, że są nawet gotowi strajkować w obronie miejsc pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska