Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Imigranckie burdy i blokowanie lubuskich miast? Tego chcieli politycy Platformy Obywatelskiej

Robert Bagiński
Archiwum Gazety Lubuskiej
Lubuskie miało być zalane masą nielegalnych imigrantów z Afryki. Wszystko w sytuacji, gdy rząd premier Ewy Kopacz zdawał sobie sprawę z zagrożeń, jakie niosło to dla funkcjonowania regionu. Wojewodowie byli instruowani, jak przygotować się na ich przyjęcie.

Jak wynika z dokumentów do których dotarliśmy, pierwsze prace na ten temat zostały podjęte jeszcze w maju 2015 roku. To wtedy rząd przyjął w trybie obiegowym (21.05.2015 r.) zmianę procedur w zakresie zarządzania kryzysowego, którą 9 czerwca Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (WP.4160.1.3.2015.MS) przesłało wojewodom oraz szefom służb specjalnych. Przypomnijmy, wojewodą lubuskim w tamtym okresie była obecna posłanka Platformy Obywatelskiej, Katarzyna Osos.

- W związku z trwającymi pracami w zakresie przyjęcia przez Polskę uchodźców tj . osób relokowanych i przesiedlanych, Departament Pomocy i Integracji Społecznej zwraca się z uprzejmą prośbą o zebranie informacji o liczbie gmin gotowych przyjąć uchodźców wraz z podaniem ich potencjalnej liczby osób, którą poszczególne gminy mogłyby przyjąć – czytamy w piśmie (DPS-II. 5117.47.2015.AP), które 09.09.2015 r. trafiło do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Podpisała je dyrektor departamentu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, Marzena Bartosiewicz.

Tydzień później, do LUW trafiło pismo (DUSKŻiZK-WPC.844.104.2015) wiceministra administracji i cyfryzacji, Stanisława Huskowskiego. Czytamy w nim, że prace dotyczące ściągnięcia imigrantów z Afryki do Lubuskiego, były prowadzone już w 2014 roku. To wtedy wojewodowie przesłali do ministerstwa obiekty w których uchodźcy mogliby zostać ulokowani. Wymagania do nieruchomości określił Urząd ds. Cudzoziemców. Wiceminister i polityk PO poprosił o aktualizację. - Kluczowe kryteria, które powinny spełniać obiekty to: możliwość zakwaterowania powyżej 50 osób w systemie całorocznym, dobry stan techniczny i możliwość zapewnienia wyżywienia – napisał do LUW.

W tym samym czasie, stosowne pisma z LUW trafiły do lubuskich samorządowców, którzy jednak sugestie administracji kierowanej przez wojewodę Osos, całkowicie zignorowali. Nieoficjalnie wiadomo, że odpowiedzi przesłało tylko kilku włodarzy m.in. z Krosna Odrzańskiego i Kostrzyna, wyrażając chęć przyjęcia uchodźców. Cała reszta uznała to za niestosowne lub niebezpieczne dla mieszkańców.

Taka postawa była uzasadniona, ponieważ o tym, że uchodźcy, którzy mogli trafić do Lubuskiego byli niebezpieczni, wiedzieli sami politycy PO. Zdawali sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie napływ imigrantów z Afryki, a mimo tego świadomie chcieli ich lokować w regionach. - Doświadczenia krajów, przez które przechodzą grupy imigrantów wskazują, że nieprowokowani zachowują się raczej spokojnie, nie wiadomo jednak jak zachowają się przy próbie przemieszczenia – pisał do wojewody Osos jej partyjny kolega, a wtedy wiceminister S. Huskowski.

Potem przyznał, że przykład z innych części Europy wskazuje, że trzeba być przygotowanym na najgorsze. - Sytuacja na Węgrzech pokazuje, że prawdopodobne są zachowania agresywne. Możliwe są sytuacje grupowania się znacznej liczby cudzoziemców na dworcach, blokowanie szlaków komunikacyjnych, w wyniku czego mogą nastąpić utrudnienia w funkcjonowaniu miast – pisał polityk PO.

Zagrożeń było więcej, a politycy PO zdawali sobie z nich sprawę. Wskazuje na to dalsza część pisma, które trafiło w 2015 roku na biurko Katarzyny Osos oraz innych wojewodów z PO, którzy byli zaangażowani w proces. - Należy ponadto mieć na uwadze potencjalne zagrożenie epidemiologiczne, duże zagęszczenie imigrantów, brak informacji o szczepieniach, choroby tropikalne – pisał wiceminister Huskowski. Na szczęście się nie udało, ponieważ miesiąc później koalicja PO-PSL już nie istniała.

O opinię zapytaliśmy polityków. Zdaniem poseł Elżbiety Płonki z PiS, ta sytuacja świadczy o braku wiarygodności PO. – Ich postępowanie jest pod dyktando niemieckie i w wielu dziedzinach zachowują się wbrew polskiej racji stanu, wbrew Polsce oraz jej interesom – uważa poseł. – Ta sprawa, sprawa imigrantów, jest tego potwierdzeniem – dodała.

Jeszcze mocniej tą sytuację ocenia poseł Łukasz Mejza, który uważa, że „o tym właśnie będą najbliższe wybory”. - Mamy bardzo prosty wybór, albo wygra PiS, a dzięki temu Polska i Lubuskie będą bezpieczne, albo wygra PO, która natychmiastowo i na rozkaz UE ściągnie do naszego regionu imigrantów – uważa. – Wtedy będziemy mieli spalone samochody jak w Paryżu, gwałty jak w Szwecji i rozruchy na ulicach jak w Niemczech – wyjaśnił.

Podobną opinię wyrażają politycy innych partii. Lider lubuskiej Konfederacji, Krystian Kamiński, twierdzi, że wcale go nie dziwi postawa polityków PO w sprawie przyjmowania imigrantów z Afryki. – Byli gotowi postawić służebność wobec Unii Europejskiej nad bezpieczeństwem Polaków. Nie mam wątpliwości, że gdyby nadal rządziła PO, to przyjęłaby dzisiaj każdą ilość nielegalnych imigrantów – powiedział.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska