MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Zielonej Górze naliczano ceny wody

(bat)
Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli wykryli, że w 2007 i 2008 roku płaciliśmy za dużo za wodę i ścieki. O 31 groszy za każdy metr sześcienny. Razem nakapało tego aż 1,78 mln zł. Niestety, tych pieniędzy nikt nam nie odda. Poszły na nowe rury... Sprawdziliśmy, jak w spółce wodociągowej naliczane sa ceny wody i ścieków.

Jako pierwsi napisaliśmy o kontroli NIK w spółce wodociągowej i o tym, że wykryto w firmie nieprawidłowości. Teraz głośno o tym w całym mieście. Co wykryli kontrolerzy? Najważniejsza wpadka dotyczyła cen wody i ścieków - od kwietnia 2007 r. do końca marca 2008 r. Firma zawyżyła koszty remontów, które wliczyła w nową cenę. Napisała, że zrobi ich za 2,23 mln zł, a wydała tylko 10 proc. kwoty. Zaplanowane remonty wykonała z innych pieniędzy (tych na amortyzację). Czyli te same zadania wrzuciła do wydatków dwukrotnie. Co podniosło koszty spółki, a więc i ceny.
O prawie 400 tys. zł zawyżono też w firmie koszty niektórych planowanych modernizacji. Bywało i tak, że coś kosztowało o połowę mniej niż oszacowano. Zdaniem kontrolerów miejska firma szacunki zawyżała świadomie - a potem rosły proponowane mieszkańcom taryfy.
Kontrolerzy NIK wyliczyli, że przez rok za wodę płaciliśmy o 4 grosze za drogo, a za ścieki - o 27 groszy. Razem przepłaciliśmy prawie dwa miliony złotych!
- Już przy ustalaniu cen mówiliśmy, że są za wysokie - przypomina radny PiS Jacek Budziński. I zaznacza, że radni prawicowi głosowali przeciwko taryfom.
Prezes spółki Beata Jilek zapewnia jednak, że w firmie nikt specjalnie kosztów nie zawyżał. Jak więc tłumaczą się w spółce? - Jeśli chodzi o koszty remontów, to czasami planujemy na nie za dużo pieniędzy, a innym razem za mało - mówi prezes Jilek. - To są tylko szacunki, potem powstają szczegółowe kosztorysy.
A co z podwójnie policzonymi kosztami? - Gdy planowaliśmy taryfy cen, te zadania wpisaliśmy do remontów - opowiada B. Jilek. - Potem jednak pojawiły się wątpliwości, czy nie są to czasami modernizacje, wliczane do amortyzacji. Aby nie mieć problemów z interpretacjami urzędu skarbowego, przepisaliśmy te zadania do rubryki "amortyzacja".

Uratowaliśmy spółce zysk

Dlaczego więc "zwolnionych" w ten sposób pieniędzy nie wydano na inne remonty? Albo na przykład nie zaliczono a konto nowych cen... - Bo zmniejszyła się sprzedaż wody, spadły przychody i nie było pieniędzy w kasie - odpowiada prezes.
Spółka jednak wypracowała zysk. Ponad milion złotych... Jak usłyszeliśmy w firmie, zysk musiał być. Bo inaczej "wodociągi" nie dostałaby kredytów na inwestycje. A ma ich firma sporo - 55 mln zł.
Tak zielonogórzanie uratowali zysk i nowe sieci na Jędrzychwoie czy Chynowie, ale przecież większość wolałaby po prostu płacić mniej za wodę. Czy firma nie powinna oddać nam nadpłaconych pieniądz? - Nie będziemy oddawać pieniędzy. Dlaczego mielibyśmy to robić?- dziwi się prezes Jilek. - Taryfy były zatwierdzone, uchwała rady w tej sprawie podjęta, pieniądze wydaliśmy na inwestycje. Nikt ich nie przejadł, nie poszły na podwyżki...
Prezes przypomina, że NIK zbadał też późniejsze taryfy i najmniejszych nieprawidłowości nie znalazł. A w kolejnym roku ceny wzrosły o blisko 20 proc. - Gdybyśmy nie zrobili podwyżki o kilka procent rok wcześniej, kolejna byłaby jeszcze wyższa - mówi prezes Jilek.

Za co płacimy?

Wyższa, niższa... Podwyżka cen wody i ścieków jest w naszym mieście prawie zawsze. Przez kilka lat koszty mycia się i prania wzrosły w Zielonej Górze o kilkadziesiąt procent. Dlaczego ceny tak szybują w górę?
Wodociągowcy tłumacza to tak... Do ceny wody wliczane są stałe koszty - tzw. amortyzacja (przewidziana przez przepisy kwota zależna od majątku firmy), podatki, opłaty za korzystanie ze środowiska, energia. Tych kosztów obniżyć się nie da. Ba, rosną lawinowo.
Ciąć można koszty zmienne: wynagrodzeń, materiałów, remontów, inwestycji. I tak myślą urzędnicy. - Już wcześniej wziąłem pod lupę wydatki spółki. Tak, że aż zaprotestowali pracownicy - przypomina prezydent Janusz Kubicki. - Zapowiedzieliśmy, że kolejna podwyżka nie może być większa niż 5 procent. Jeśli wyjdzie wyższa, miasto wyłoży te pieniądze zamiast mieszkańców.
Do tej pory Zielona Góra nie chciała dopłacać do wody, a robiła to na przykład gmina Zielona Góra. I robi nadal w przypadku Przylepu. Co ciekawe, sieć wodociągowa w gminie jest z wiadomych względów dłuższa niż w mieście, a ceny wody były tam niższe, a teraz takie same. Czyżby zielonogórzanie dopłacali do mieszkańców gminy? - Nie można tak tego postawić - odpowiada nam prezes Jilek. - Gdybyśmy nie współpracowali z gminami, nie byłoby pieniędzy na tak ogromne inwestycje. Również miejskie. Unia daje nam euro, bo jesteśmy w aglomeracji.
Jakie będą ceny wody i ścieków w przyszłym roku? W spółce nie chcą nam powiedzieć, "wciąż je kalkulują". Jedno jednak jest pewne - prezydent na pewno z lupą przyjrzy się teraz kosztorysom spółki, a radni jeszcze dokładniej będą pytać o każdą złotówkę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska