STAL BRZEG – WARTA GORZÓW 2:1 (0:0)
- Bramki: Bronisławski 2 (55, 63 karny) – Mikołajczak (87).
- Warta: Bukowski – Grudziński, Ogrodowski, Śledzicki, Bielawski – Gardzielewicz, Jachno (od 57 min Majerczyk), Marchel (od 57 min Duda), Ufir (od 57 min Burzyński) – Kasprzak (od 57 min Mikołajczak) – Krauz.
- Żółte kartki: Bielawski, Marchel, Krauz i Duda.
Zupełnie opadli z sił
Warciarze mieli za sobą imponujący początek wiosennej rundy – w ośmiu meczach pięć zwycięstw i trzy remisy, które przełożyły się na 18 zdobytych punktów. Każda seria ma jednak swój koniec. W Brzegu, rozgrywając piąte spotkanie w ciągu dwóch tygodni, przeżywali wyraźną zapaść fizyczną.
- Piłkarze wolniej myśleli, podejmowali na boisku złe decyzje, nie reagowali na komendy z ławki – przyznał po spotkaniu trener gorzowian Mateusz Konefał. – Chłopcy byli ospali, co przełożyło się na mnóstwo niedokładności w grze i wiele podań piłki pod nogi przeciwników. Tyle błędów, ile popełniliśmy w sobotę w Brzegu, nie przydarzyło się nam w sumie w ośmiu poprzednich pojedynkach.
Bronili się tylko do przerwy
Do przerwy gościom udało się utrzymać bezbramkowy remis, choć inicjatywa cały czas należała do Stali. Po zmianie stron boiska szybko posypały się jednak bramki. W 55 min indywidualny błąd popełnił Adrian Marchel, bardzo ruchliwy w przedniej formacji gospodarzy Dominik Bronisławski wyszedł „sam na sam” z Piotrem Bukowskim i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce przyjezdnych.
Osiem minut później miejscowi prowadzili już 2:0. W głównej roli znów wystąpił Bronisławski, który najpierw ograł Adriana Bielawskiego, a następnie – już w obrębie „szesnastki” – został sfaulowany przez młodziutkiego, 18-letniego Brajana Burzyńskiego. Przewinienie było z gatunku „miękkich”, lecz arbiter wskazał na „wapno”. Rzut karny wykonał sam poszkodowany. Uderzył tak precyzyjnie, iż futbolówka odbiła się od poprzeczki i wylądowała w siatce za plecami Bukowskiego.
Zbyt późny gol kontaktowy
Chwilę po stracie pierwszego gola szkoleniowiec Warty dokonał równocześnie aż czterech zmian w drugiej linii swojego zespołu. „Świeża krew” zadziałała dopiero w końcówce spotkania. W 87 min Mateusz Ogrodowski ostro dośrodkował z rzutu wolnego, Radosław Mikołajczak w odpowiednim momencie nadstawił nogę i kontaktowe trafienie dla gorzowian stało się faktem. Na więcej przyjezdnym nie starczyło już ani sił, ani czasu…
Czytaj również:
Trener Warty już ma zaufanie piłkarzy. A derby z Cariną specjalnie go nie elektryzująWywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?