Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konwencja na wielką skalę. Marsz poniżej oczekiwań. Mamy komentarze polityków z Lubuskiego

Robert Bagiński
Kampania wyborcza weszła na ostatnią prostą. Opozycja spotkała się na evencie w Warszawie, a Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało konwencję w katowickim „Spodku”. Na oba wydarzenia wyjechało z Lubuskiego kilkadziesiąt autokarów.

Od rana, w mediach społecznościowych można było zobaczyć zdjęcia uśmiechniętych sympatyków PiS, którzy relacjonowali swoją podróż do Katowic. Kilka godzin później, wszyscy oni spotkali się na konwencji wyborczej w Katowicach, gdzie przemawiali m.in. lider PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki. Zdjęcia publikowali również lubuscy sympatycy KO, ale tam było więcej agresji, niż radości.

Obserwując konwencję PiS, trudno mieć wątpliwości, że partia rządząca zmierza wprost po kolejne zwycięstwo, a mobilizacja osiągnęła poziom najwyższy z możliwych. Całość przypominała kibicowanie najlepszym drużynom sportowym, a liderzy nie musieli się oszukiwać, jak Donald Tusk w Warszawie, że „to jest największe zgromadzenie polityczne na świecie”. Takie wrażenia, mieli jej uczestnicy, których z województwa lubuskiego było ponad pół tysiąca, a wśród nich, lider listy PiS Marek Ast, wojewoda Władysław Dajczak czy europoseł Elżbieta Rafalska.

Stawką tych wyborów jest bezpieczeństwo Polski, nie dziwi więc, że właśnie ta kwestia stanęła w centrum wszystkich wystąpień na konwencji. – Tematem tej konwencji było bezpieczeństwo, ale również suwerenność naszego kraju. Bezpieczeństwo jest dziś tematem, który Polaków powinien obchodzić najbardziej, a tylko Prawo i Sprawiedliwość gwarantuje, że Polska będzie i bezpieczna i suwerenna. To dlatego ten temat przewijał się w każdym wystąpieniu – powiedział po konwencji poseł Marek Ast, lider lubuskiej listy PiS do Sejmu.

Są też inne powody, dla których konwencja PiS była ważna. - Spotkaliśmy się na ostatniej prostej, aby zmobilizować sympatyków i członków, a także zachęcić ich do udziału w wyborach i w referendum. To jest szczególnie ważne teraz, gdy w Parlamencie Europejskim procedowane mają być niedobre dla Polski rozstrzygnięcia – dodał polityk, nawiązując do przyśpieszenia prac instytucji Unii Europejskiej, aby przymusić kraje członkowskie do przyjmowania nielegalnych imigrantów.

Swoimi refleksjami po konwencji, podzielił się również wojewoda Władysław Dajczak. – To ważny dzień dla Polski i tak jak powiedział europoseł Dominik Tarczyński, decyduje się nie tylko to, gdzie ona się znajdzie po wyborach, ale czy w ogóle będzie istniała – stwierdził polityk PiS. Zwrócił uwagę na przemówienie wicepremiera Kaczyńskiego. – Nasz lider pokazał, czym grozi ewentualna, choć mało prawdopodobna, wygrana drużyny Tuska. To byłby powrót do rabunku środków publicznych i degradacji państwa – stwierdził.

Wojewoda Dajczak odniósł się również do czarodziejskiego rozmnożenia się uczestników eventu opozycji w Warszawie. – Rozmawialiśmy o tym z ministrem Wąsikiem, który powiedział o ilości autobusów, które były zgłoszone, że przyjadą, a które w rzeczywistości przyjechały. Powiedzmy sobie wprost, że te ich spotkanie okazało się kompletną klapą organizacyjną. O innych obszarach nie powiem, ponieważ tam nie padły żadne sensowne słowa, które dla Polaków są ważne – dodał.

Prawo i Sprawiedliwość przyzwyczaiło już Polaków do tego, że konwencje niosą ze sobą nie tylko formę, która w Katowicach była bardzo atrakcyjna, ale przede wszystkim treść i wartość merytoryczną. – Mówiliśmy o kluczowych dla Polski sprawach. O zagrożeniach oraz szansach – podkreślił Dajczak. Nie inaczej, europoseł Elżbieta Rafalska, która konwencję oceniła w języku sportowym. – Jest pełna mobilizacja zespołu, świetna kondycja i jeszcze więcej argumentów, dlatego idziemy po zwycięstwo – skomentowała.

- Pozytywny przekaz i program rozwoju Polski, to chciałem usłyszeć i usłyszałem. Niezwykle energetyczne spotkanie, które naładowało akumulatory na ostatnie dni kampanii - to już komentarz Grzegorza Maćkowiaka, doradcy wojewody oraz kandydata do Senatu. – Jasno przekazaliśmy na konwencji, że zrobimy wszystko, żeby ludzie z Moskwy lub Berlina nie dyktowali Polsce swoich warunków. Nie pozwolimy na przymusową relokację nielegalnych imigrantów i będziemy bronić suwerenności Polski – dodał.

Na pozytywną atmosferę, która miała miejsce na konwencji PiS, zwraca uwagę inny z kandydatów PiS do parlamentu, wicestarosta sulęciński Michał Motowidełko. – To co się działo w „Spodku” było czymś niezwykłym, a radość i wielka moc, ale też pewność, że damy radę – podkreślił. Jak podkreślił, treść wystąpień była skierowana w dużej mierze do tych, którzy jeszcze nie są zdecydowani na kogo oddać głos. – Ta ostatnia prosta to konkretna misja i zadanie, aby przekonać wątpiących. Od tego będzie zależeć przyszłość Polski, a przecież my naprawdę mamy czym się chwalić i o czym mówić. Powinniśmy być z tego dumni i opowiadać o tym innym – dodał Motowidełko.

Przeglądając media społecznościowe działaczy opozycji, łatwo o refleksję, że są świadomi klapy spotkania pod hasłem „Marsz miliona serc”, w którym udział wzięło znacznie mniej osób niż oczekiwano. W założeniu miało to być akt solidarności z „panią Joanną”, którą Donald Tusk obsadził w roli ofiary rzekomego totalitaryzmu „państwa PiS”. Główna bohaterka nie została jednak zaproszona, na co poskarżyła się w mediach. - Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry – powiedziała kobieta.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska